Porażka z Legią, dodatkowo w stylu pozostawiającym wiele do życzenia, ma wymiar wyjątkowo symboliczny. Kolejny sezon, w którym zadowolić się musimy „spokojnym bytem” w środku tabeli. Każdy chyba odczuwa wielki niedosyt, bo drużyna pokazywała wielokrotnie, że stać ją na wygrywanie z każdym. Jednak maraton ligowy ma to do siebie, że prędzej czy później wyjdzie każda słabość, a tych u nas niestety nie brakuje i szukać ich należy głównie w warstwie finansowo-organizacyjnej.

Bałagan i bylejakość sprawiły, że odzwyczailiśmy się grania o coś, a świąteczna aura sprzyjała jeszcze rozprężeniu. Też nie można mieć ogromnych pretensji do drużyny, bo na wiosnę wyniki są co najmniej dobre, a biorąc pod uwagę problemy z wypłatami stwierdzenie, że gra jest ponad stan, spokojnie się wybroni.

Ten stan rzeczy i nastawienie trzeba zmienić, a to w dużej mierze zależeć będzie od zabrzan i ich decyzji przy urnie wyborczej. Obecna władza miała dużo czasu by naprawić swoje błędy, a zamiast tego brnęła dalej i tylko pogłębiała problemy, a w sumie na tacy miała podawane rozwiązania przez Lukasa Podolskiego i z tego nie wiedzieć czemu nie chciano korzystać. Ta krótkowzroczność odbiła się też na mieście, bo nietrudno sobie wyobrazić, że umiejętne zarządzanie Górnikiem przy współpracy z „Poldim” otwierałoby drzwi do rozwoju Zabrza poprzez sprowadzenie inwestorów tworzących dobre miejsca pracy i budujących ofertę rozrywkową, co przecież jest piętą achillesową miasta Zabrze.

Piłkarskie porzekadło mówi, że „niewykorzystane sytuacje się mszczą” i gwiazdy na niebie wskazują, że Małgorzata Mańka-Szulik zapłaci najwyższą cenę za amatorszczyznę i dziadostwo organizowane przez Tomasza Masonia wespół z Małgorzatą Miller-Gogolińską. Gniew trybun, który widzieliśmy w Lany Poniedziałek, to owoce tego, co siano przez lata i teraz próby ocieplania wizerunku na facebooku nie pomogą. Strajk piłkarzy, upokarzająca polityka informacyjna i marketingowa, granie o nic, kompromitacje członków zarządu. Tego jest zbyt wiele, Górnik i Zabrze zasługują na coś lepszego. Czas na zmianę.