Sport

Czas na świst paznokci!

Co nas czeka jutro? Piątek to szósty dzień olimpijskich zmagań po otwarciu igrzysk.

Teddy Riner, znakomity francuski dżudoka brał udział w ceremonii rozpalenia znicza. Teraz powalczy o trzeci złoty medal na igrzyskach. Fot.Du Yu/Xinhua/PressFocus

Szeroką ławą wyjdą na stadiony lekkoatleci, choć na początek będą ścierać się w eliminacjach. Rzucać będą Daria Zabawska, Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki, pchać - Michał Haratyk i Konrad Bukowiecki, pędzić (po bieżni) - Ewa Swoboda i Magdalena Stefanowicz. Z okazji lekkoatletyki Amerykanie „grzeją się” na przykład na debiut olimpijski w biegu na 100 metrów drobniutkiej (155 cm) rodaczki. Sha’Carri Richardson jest jak rajski ptak ze swoimi kolorowymi włosami i długimi, przypominającymi szpony paznokciami. Niemniej nie miałoby to żadnego znaczenia, gdyby... nie była tak szybka. Czy szpon pójdzie do szponu, a złoto do złota - słowem czy Richardson pójdzie w ślady legendarnej Florence Griffith Joyner, która ustanowiła rekord świata w biegu na 100 m (10,49 sekundy) i zdobyła złoto na igrzyskach olimpijskich w 1988 roku? Flo-Jo też miała przecież… zdumiewające paznokcie.

Starcie afrykańskich tytanów

W piątek odbędzie się tylko jeden lekkoatletyczny finał, ale za to jaki! Bieg na 10000 m mężczyzn! Zaraz zabrzmią afrykańskie bębny - przecież ten dystans to królestwo Afryki, która na poprzednich igrzyskach zajęła całe podium. Etiopczyk Selemon Barega wyprzedził dwóch reprezentantów Ugandy, drugi był Joshua Cheptegei, trzeci Jacob Kiplimo. A gdzie podrażnieni w ambicjach Kenijczycy?! Najlepszy z nich Rodgers Kwemoi był dopiero siódmy.

Trudno ocenić jak to będzie wyglądać w Paryżu, jedno jest pewne - to będzie fascynujący bieg. Biegacze, którzy na poprzednich igrzyskach zajęli dwa pierwsze miejsca wydają się faworytami. Ugandyjczyk Cheptegei jest rekordzistą świata, mistrzem świata z 2019, 2022 i 2023 roku i będzie chciał się mistrzowi z Etiopii zrewanżować. Ale to z pewnością nie będzie impreza tych dwóch asów. Najlepszy czas w obecnym sezonie należy przecież do innego reprezentanta Etiopii. 14 czerwca w hiszpańskim mieście Nerja Yomif Keljecha uzyskał 26:31,01 - to siódmy wynik w historii światowej lekkiej atletyki. Inny Etiopczyk, Berichu Aregavi, był zaledwie o 0,1 sekundy gorszy. Będzie się działo!

W ogóle rodzi się ciekawy etiopski wątek, który z pewnością Cheptegeiemu się nie podoba. Otóż w tym roku z Kejelchą na czele Etiopczycy zanotowali rezultat, który daje im moc: zanotowali sześć najlepszych wyników na świecie.  Od 1936 roku i całego podium dla Finów żaden kraj nie był stanie zająć trzech pierwszych miejsc! Czy mogłoby to się udać w tym roku Etiopczykom? Powtórzę: Kenia tego nie lubi i zrobi wszystko, żeby pokrzyżować faworytom szyki. Biegacz o nazwisku, który wywołuje u nas ciepło w sercu, Daniel Mateiko oraz jego rodak Nicholas Kipkorir na pewno się nie położą.

Symbol z Gwadelupy

Gospodarze będą ekscytować się zawodami dżudo z zasadniczego powodu. W kategorii +100 kg wystartuje słynny Teddy Riner. Dla Francuzów to zawodnik-symbol. Między 2010 a 2020 rokiem ten fenomenalny zawodnik wygrał 154 kolejne walki. Przez ponad dekadę dominował w tej królewskiej kategorii - zdobył dwa tytuły mistrza olimpijskiego (Londyn 2012, Rio de Janeiro 2016), osiem razy wygrał mistrzostwa świata, a pięć razy mistrzostwa Europy. Na igrzyskach w Tokio jednak musiał zadowolić się brązem. Nad Sekwaną wierzą, że znowu wskoczy na szczyt. Pochodzący z Gwadelupy 35-latek to idol całego kraju!

Pływanie emocjonuje z kolei Australijczyków. Kaylee McKeown wygrała wcześniej finał 100 m stylem grzbietowym, przypływając przed Amerykankami i bijąc rekord olimpijski, teraz chce powtórzyć ten numer na 200 m. To będzie jej drugi z potencjalnych pięciu finałów.

Będzie ostro!

Czas zwrócić uwagę na piłkę nożną ze względu na niezwykły klasyk w ćwierćfinale. Wieczorem na stadionie w Bordeaux prowadzeni przez Thierry’ego Henry'ego gospodarze zmierzą się z Argentyną!

Francuzi na razie idą jak burza, w grupie wygrali wszystkie mecze, nie tracąc w nich nawet bramki (3:0 z USA, 1:0 z Gwineą i 3:0 z Nową Zelandią). Z kolei Argentyńczycy, prowadzeni przez inną sławę, Javiera Mascherano, mieli kłopoty. Po porażce z Marokiem otrząsnęli się jednak - pokonali zarówno Irak, jak i Ukraińców i zajęli drugie miejsce w grupie. - Zapowiada się ostry mecz - prorokuje argentyński magazyn „Ole”. Są powody.

Francuzi pamiętają Argentyńczykom niedawne zdarzenia i kontrowersyjną piosenkę argentyńskich piłkarzy po obronie mistrzostwa w Copa America. Tamtejsza federacja (FFF) poinformowała o złożeniu skargi „w związku z obraźliwymi rasowo i dyskryminującymi uwagami”. Chodzi o nagranie, które pomocnik Enzo Fernandez udostępnił na swoim Instagramie. Słychać tam rozśpiewanych piłkarzy, a jedna z piosenek obrażała Francuzów, m.in. Kyliana Mbappe. „Grają dla Francji, ale są z Angoli. Ich matka jest Nigeryjką, ojciec Kameruńczykiem, ale ich paszport jest francuski” - niosło się po autokarze.

Jedno jest więc pewne: nikt nogi nie odstawi. Miejmy nadzieję, że obie drużyny skończą tenćwierćfinał w pełnym składzie.

Paweł Czado