Wygraną w Tychach Górnik zapewnił sobie udział w barażach. W nich zagra z Lublinie z Motorem. Fot. Łukasz Sobala/Press Focus


Czas na powtórkę

Tak jak przed trzema laty, tak i teraz w Łęcznej liczą na awans do ekstraklasy poprzez baraże.


GÓRNIK ŁĘCZNA

Obecność Górnika w ekstraklasie nie jest w XXI wieku dziwnym widokiem, jednakże losy klubu są dość... wesołe. Do najwyższej ligi awansował po raz pierwszy w 2003 roku i zajął 8. miejsce. Rok później był 7., co do teraz pozostaje jego najlepszym wynikiem w historii. W 2007 roku został relegowany o dwie ligi za grzechy korupcji, ale wrócił do ekstraklasy w 2014 roku. Pograł tam trzy sezony, by... zaliczyć dwa spadki z rzędu. Pierwszy sezon w 2. lidze mu nie wyszedł, lecz potem zaliczył dwa awanse z rzędu. Znów znalazł się w ekstraklasie (choć tylko na sezon), a droga tam prowadziła właśnie przez pierwszoligowe baraże.


Znają ten smak

W sezonie 2021/22 beniaminek z Łęcznej szokował 1. ligę. Od samego początku był w czubie tabeli, a 6. lokata była najniższą, jaką w tamtych rozgrywkach w ogóle zajmował. Oznaczała konieczność gry w barażach, a pierwszym meczem był wyjazd do Tychów. Jak przypomnieliśmy kilka dni temu - Górnik wygrał z GKS-em po karnych. Potem - znów w delegacji - walczył z ŁKS-em w Łodzi i wygrał 1:0. Gola na wagę awansu strzelił Serhij Krykun, dziś skrzydłowy Piasta Gliwice. Tym razem łęcznianie ponownie zaczną baraże od wyjazdu, ale znacznie bliższego. Zagrają w Lublinie, w derbach Lubelszczyzny z Motorem. Pomiędzy kibicami obu klubów nie ma złej krwi. To rywalizacja z krótką historią. Dla całego regionu będzie to jednak wielkie wydarzenie, choć oczywiście nie ma żadnej pewności, że ktoś z tej pary przebrnie również przez finał. Górnik jednak wie, jak to smakuje.


Potrzeba trochę szczęścia

Zielono-czarni udział w barażach przypieczętowali wygraną... w Tychach z GKS-em. Patrząc po rezultatach pozostałych spotkań, powodzenie dałby również remis, ale łęcznianie nie zostawili niczego przypadkowi. – Mieliśmy plan na ten mecz - powiedział trener Pavol Stano. - Spodziewaliśmy się, że to spotkanie tak może wyglądać. Moim zdaniem nie graliśmy źle, z tym że wynik cały czas był otwarty. Wiadomo, że przy takich zespołach czasami potrzeba trochę szczęścia, by zwyciężyć, a my przy stałych fragmentach dla rywali mieliśmy je po swojej stronie. Maciej Gostomski świetnie spisywał się w bramce, a drużyna była skupiona na tych aspektach, które sobie przed meczem założyliśmy jako kluczowe. Cieszymy się z wygranej i koncentrujemy się na kolejnych wyzwaniach. Mam nadzieję, że dobrze się zregenerujemy i zagramy jeszcze dwa dobre mecze - zaznaczył szkoleniowiec ze Słowacji.


Najlepszy w lidze

„Katami” tyszan okazali się młodzi zawodnicy wypożyczeni z Wisły Kraków. Asystował Mateusz Młyński, strzelił Piotr Starzyński (nota bene urodzony w Katowicach). „Białej gwiazdy” nie ma jednak nawet w barażach, w tych zagrają jednak jej piłkarze. - Fajnie, że dostałem szansę w tym meczu. Myślę, że ją wykorzystałem. Zagrałem 20 minut, strzeliłem gola i chyba dałem drużynie pozytywny impuls. Przed każdym spotkaniem jest presja, ale my chcemy wygrywać. Teraz przed nami dwa finały, w których trzeba dać z siebie 120 procent. Jesteśmy dwa mecze od ekstraklasy - mówił Starzyński, który na wiosnę był etatowym zmiennikiem. Opuścił tylko mecz z Podbeskidziem, a jedynie ze Stalą Rzeszów - przed tygodniem - zagrał od początku. Trafienie w Tychach było jego 3. w tym sezonie. Bohaterem Górnika został jednak Maciej Gostomski. Kapitan, najstarszy zawodnik, najdłużej będący w zespole pamięta ostatni awans po barażach, a kapitalnymi interwencjami z GKS-em w niedzielę pomógł „Dumie Lubelszczyzny” zwyciężyć. - Udowodnił, że jest najlepszym bramkarzem w tej lidze - pochwalił Gostomskiego jego tyski vis-a-vis, Maciej Kikolski.

Piotr Tubacki