Grzegorz Pasiut nie ma nic przeciwko powtórce z poprzedniego sezonu. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl


Czas na play off

Startujemy z pozycji nr 1 i taką chcemy utrzymać na koniec sezonu - mówią zgodnym głosem katowiczanie.

 

W szatni trenerów wisi duża tablica i są rozpisane wszystkie rundy i wyniki sezonu zasadniczego, a pod tym zestawieniem widnieje liczba 90 pkt. - Przed inauguracją sezonu napisaliśmy tę liczbę, bo uznaliśmy, że uzyskanie tylu punktów pozwoli nam na zdobycie pierwszego miejsca w tej części rozgrywek - wyjaśnia drugi trener GKS Katowice, Ireneusz Jarosz. - Niewiele się pomyliliśmy, bo mamy 87, ale mamy jeszcze trzy spotkania.


Trener Jacek Płachta, jak to ma w zwyczaju, każdego zawodnika skrzętnie rozlicza z dokonań na lodzie. Katowiczanie z 37 meczów wygrali 31, w tym pięć razy po dogrywce (dwukrotnie z Podhalem po 5:4, Tychami 4:3, z Sanokiem 3:2 i Cracovią 6:5) i dwa razy po karnych (z Tychami 3:2 i Jastrzębiem 4:3). Przegrali sześć potyczek (dwukrotnie Jastrzębiem 3:4 i 2:5, trzykrotnie z Unią 2:5, 1:5 i 3:4 po dogr. oraz z Toruniem 2:7). - Kończymy sezon na pierwszym miejscu i nie ma w tym żadnego przypadku - mocno akcentuje szkoleniowiec GKS-u. - Sezon zasadniczy to długi proces przygotowania do play offu. Staraliśmy się myśleć o każdym meczu z osobna. Uniknęliśmy wzlotów i upadków, co wywindowało nas na pierwsze miejsce. - Dobrze się stało, że cel osiągnęliśmy już na trzy kolejki przed zakończeniem pierwszej części - dodaje jeden z liderów zespołu, Grzegorz Pasiut. - Kilka meczów wygraliśmy, ale byliśmy w poważnych tarapatach. Liczy się jednak końcowy efekt, a ten poznamy dopiero w kwietniu.


Obrońcy tytułu mistrzowskiego chcą ustrzelić złotego hat tricka. Skład zespołu jest solidnie zbudowany i było chyba żadnej kadrowej pomyłki. - Zachowaliśmy trzon zespołu z poprzedniego sezonu i tylko dokładaliśmy kolejnych zawodników - tłumaczy trener Płachta. - Na sukces pracuje cała drużyna i każdy z nas o tym pamięta. O swojej wartości mogliśmy się przekonać podczas turniejów Pucharu Kontynentalnego. W takich meczach poznaliśmy miejsce w szeregu i uświadamiamy sobie ile nam brakuje do zespołów z czołowych lig Europy. Najlepsi grają w jeszcze szybszym tempie.

- Wygraliśmy pierwszą część rozgrywek i z tego się cieszymy, ale nie zdobyliśmy dwóch pucharów - przypomina Pasiut. - W Superpucharze Polski przegraliśmy z Tychami, zaś w półfinale Pucharu Polski z Jastrzębiem. Stąd też jesteśmy ostrożni w stawianiu prognoz przed play offem.


Trzy najlepsze zespoły w tabeli mają możliwość wyboru rywala w 1. rundzie i podczas rozmowy z trenerem żartowaliśmy, że GKS wybierze zespół z czołówki. Trener Płachta spojrzał groźnie i dodał: - Nie znam żadnej ligi na świecie, która by miała taki regulamin jak nasza. Nie będziemy kombinować, lecz zagramy z ósmym zespołem z tabeli. Każda para będzie ciekawa, bo liga była wyrównana i każdy walczył do końca o jak najlepszy rezultat.


W poprzednim sezonie GKS startował do drugiej części z pozycji nr 4 i był bliski odpadnięcia już w ćwierćfinale, ale po 7 spotkaniach okazał się lepszy od Jastrzębia. W takich samych okolicznościach w półfinale wyeliminowali Comarch Cracovię. Finał z Tychami wygrali w czterech spotkaniach.

- Nie mam nic przeciwko, by ten scenariusz się powtórzył, ale jednego jesteśmy pewni: trzeba wygrać cztery spotkania, by znaleźć się w półfinale play off - śmieje się Pasiut.

Nim jednak to nastąpi GKS Katowice na zakończenie pierwszej części sezonu zagra w Toruniu, podejmie Zagłębie i wyjedzie do Sanoka.


Włodzimierz Sowiński