Czas bić na alarm

Odkąd Unię Turza Śląska pożegnał trener Dariusz Kłus, zdobyła tylko punkt. Strefa spadkowa coraz bliżej.

W pojedynkach główkowych lepsi okazali się zawodnicy „Goczałów” (w niebieskim stroju Krzysztof Kiklaisz). Fot. Unia Turza Śąska

Cztery mecze, jeden remis, trzy porażki, bramki 2:7 - tak wygląda bilans zespołu z Turzy Śląskiej, odkąd - na własną prośbę - opuścił go trener Dariusz Kłus. Zastępujący go duet Adrian Konieczny-Dawid Skrzyszowski najwyraźniej nie potrafi dotrzeć do zawodników, którzy z każdą kolejką plasują się niżej. Co prawda do końca sezonu jeszcze daleko, ale w Unii powoli powinni zacząć bić na alarm, bo jak tak dalej pójdzie, drużyna zaplącze się w walkę o utrzymanie.

Jej kibice wyliczają, ile to już meczów przegrała jedną bramką i wychodzi im, że 3. O ile z Karkonoszami Jelenia Góra i Pniówkiem Pawłowice tracili ją w ostatnich fragmentach spotkań, o tyle w sobotę krótko po pierwszym gwizdku. Rozgrywki już trochę trwają, ale sztab szkoleniowy najwyraźniej nie zdołał odrobić zadania domowego. Nie od dziś wiadomo, że LKS Goczałkowice bazuje na stałych fragmentach i właśnie po pierwszym z nich wyszedł na prowadzenie. Piłkę z autu wyrzucał Michał Szymała, sprytniejszy od obrońców był Michał Płonka, który przedłużył ją głową do Krzysztofa Kiklaisza, a ten od poprzeczki wpakował do siatki. Tym samym kapitan „Goczałów” mógł głęboko odetchnąć, bo na 4. gola w sezoie czekał od 21 sierpnia, kiedy w zremisowanym (2:2) spotkaniu z Pniówkiem wykorzystał rzut karny. Tak po prawdzie 0:1 powinno być już w... 20 sekundzie, ale Maciej Bortniczuk pomylił się z 10 metra. Goście nie ustawali w atakach i za sprawą Bartosza Maroszka oraz Bortniczuka powinni podwyższyć rezultat. Gole dla nich mogły też paść krótko po zmianie stron, ale Płonka i Kiklaisz nie zdołali pokonać Wiktora Gorela. Sygnał do odrabiania strat dał Jakub Kuczera, lecz indywidualną akcję zakończył niecelnym strzałem. Podobnie było przy „główce” Oskara Wali, a za strzałem Piotra Strączka, który chciał sfinalizować rajd Sławomira Musiolika, poradził sobie Klaudiusz Mazur. Końcówka była bardzo nerwowa, a dowodem na to czerwona kartka dla Płonki, ale punkty pojechały do Goczałkowic.

(mha)

Unia Turza Śląska - LKS Goczałkowice 0:1 (0:1)

0:1 - Kiklaisz, 2 min(głową)

UNIA: Gorel - Pawlak (56. Klimkiewicz), Wala, Wramba, M. Mazur - Twarkowski (70. Zawierucha), Witkowski - Musiolik, Kuczera (70. Włodarczyk), Nocoń (46. Jeleń) - Strączek. Trenerzy Adrian KONIECZNY i Dawid SKRZYSZOWSKI.

GOCZAŁKOWICE: K. Mazur - Będzieszak, Rabczak, Szymała - Maroszek (86. Domagała), Płonka, Wuwer, Gajda, Flasz (90+3. Komandera) - Bortniczuk (70. Oure), Kiklaisz (86. Mendes). Trener Przemysław GOMUŁKA.

Sędziował Jakub Szymczak (Wrocław). Widzów 150.

Żółte kartki: Witkowski, Musioł (rezerwowy) - Kiklaisz, Bortniczuk, Oure, Wuwer, czerwona Płonka (90+5, faul bez piłki).