Sport

„Czarny koń” versus faworyt

Rozmowa z Tomaszem Strząbałą, trenerem Górnika Zabrze

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocusl

Tempo zaiste godne sprinterów. Co 10 dni rozgrywacie cztery mecze i tak w kółko. We wtorek trudne starcie w Lidze Europejskiej w Danii, w sobotę niełatwe spotkanie z mocnym w tym sezonie Wybrzeżem Gdańsk w Zabrzu...

- Szkoda, że nie gramy w niedzielę, tak byłoby lepiej dla nas... Wylądowaliśmy w środę późnym popołudniem, więc rywale mieli tydzień na przygotowanie się do meczu z nami, a my tylko dzień. Ale nie wracajmy już do kalendarza, bo wielokrotnie o nim mówiłem.

Za to do meczu w Danii chętnie bym wrócił. Zaczęło się od niespodziewanego 5:1 dla was, a za moment tablica pokazywała już 7:5 dla rywali.

- Oni byli bardzo skoncentrowani na mecz z nami. Zagrali w pełnym składzie i przede wszystkim inaczej w obronie niż we wszystkich dotychczasowych spotkaniach. A mieliśmy dużo informacji o nich. Dotąd stosowali aktywną obronę od 6-0 do 3-3 i 4-2, a z nami zagrali płasko, jakby zapraszając nas do rzutów. Na początku nam one siedziały, ale potem Duńczycy uszczelnili defensywę, dobrze zaczął bronić ich bramkarz i mieliśmy problemy. Zagraliśmy jednak dobrze, a gdybyśmy byli skuteczniejsi, nie byłoby tych zabójczych dla nas kontr. Generalnie postawa zespołu była bardzo dobra. Z tak dobrym duńskim zespołem Zabrze jeszcze nie grało.

Dwa ostatnie mecze w Orlen Superlidze były bardzo udane, bo wreszcie odnieśliście zwycięstwa; wysokie i w dobrym stylu. Teraz czeka was kolejny mocny „sprawdzian” - z Wybrzeżem.

- Gdańsk w tym sezonie sprawia bardzo dobre wrażenie. To taki polski Granollers. Prezentują się w hiszpańskim stylu, po hiszpańsku grają do końca. Bardzo szybko biegają do przodu, bardzo aktywna jest obrona. Zagrywki mają takie, jak się w Hiszpanii. Pozyskali też kilku zagranicznych graczy, bardzo dobrze prezentują się boczni rozgrywający. Ich gra opiera się na dobrej organizacji. To bardzo dobry zespół.

To styl trenera Patryka Rombla, nigdy nieukrywającego zafascynowania hiszpańską szkołą w handballu. A więc w sobotę  18.00 zapowiada się starcie: faworyt kontra „czarny koń”?

- Pod warunkiem, że oni są faworytem, a my „czarnym koniem”... My krok po kroku dążymy w pewnym kierunku, do góry. Zobaczymy, na ile nam starczy sił. Musimy się dobrze skoncentrować, a czas pokaże, czy u siebie jesteśmy na tyle dobrzy i mocni, by znów zapunktować.

Zbigniew Cieńciała