Sport

Cracovia do poprawy

Mateusz Dróżdż zamierza wprowadzić w Cracovii nowe zasady i budować klub według swojego pomysłu. Fot. cracovia.pl


Cracovia do poprawy

Mateusz Dróżdż, nowy prezes „Pasów”, zapowiedział wiele zmian w funkcjonowaniu klubu.

 

Cracovia jest trzecim klubem kierowanym przez 36-letniego prawnika. Był prezesem w Zagłębiu Lubin (2018-19) i Widzewie Łódź (2021-23), zasiadał także w radach nadzorczych „Miedziowych”, Górnika Polkowice i Ekstraklasy SA. Za trzy miesiące zamierza przedstawić pięcioletni plan dla spółki spod Wawelu. Chce, by klub był profesjonalny i normalny. Z jednej strony mówi, że niedopuszczalna jest obecna sytuacja, gdy jedna osoba łączy nawet kilka stanowisk, a z drugiej, że nie zamierza zatrudniać wielu nowych pracowników, jednocześnie zapowiadając powstanie nowych departamentów.

 

Prezes z prawdziwego zdarzenia

 – Byłam zaskoczona liczbą chętnych, którzy się zgłosili do rekrutacji. Prezesa wybrała pięcioosobowa komisja, w której była jedna osoba znająca się na sporcie, a pozostałe sprawdzały umiejętności zarządcze. Cracovia doczekała się prezesa z prawdziwego zdarzenia. Mam nadzieję, że współpraca z panem Dróżdżem otworzy nowy rozdział w naszym klubie, będzie czasem zmiany na lepsze, w którym zrobimy krok do przodu. Jest znakomitym prawnikiem, ale też świetnie zna realia naszej piłki. Myślę, że to najlepszy wybór, który zagwarantuje rozwój klubu opartego na kształceniu młodzieży i dobrych wynikach w sporcie – powiedziała Elżbieta Filipiak, przewodnicząca rady nadzorczej, która tymczasowo pełniła obowiązki od listopada.

Mateusz Dróżdż podziękował jej za podjęcie kilku trudnych decyzji i zapowiedział, że będzie kontynuował ten proces. Przyznał, że ich diagnozy dotyczące stanu klubu były niemal identyczne. W pierwszym wywiadzie podkreślił, że chciałby Cracovii profesjonalnej. W czasie prezentacji dodał, że także normalnej. Jakie „Pasy” w takim razie zastał? – Dzięki prof. Filipiakowi Cracovia ma świetne podstawy, by być wielka. Fundamenty zostały stworzone, ale pozostał stan surowy, który trzeba dokończyć. Nie chcę używać wielkich słów, ale Cracovia może być potężna, jeżeli wprowadzi długoterminową strategię, dzięki której uda się ten budynek tak wykończyć, by wyróżniał się w Polsce – podkreślił.

 

Wiele spraw do rozwiązania

Od kilku dni spotyka się z pracownikami i coraz więcej wie o klubie od środka. Nie kryje, że gdy dowiadywał się o niektórych sprawach, musiał podstawić krzesło, by usiąść. Pochwalił natomiast za to, jak działa sklep. – Jesteśmy od tego, by sprofesjonalizować klub, by kibice byli z niego dumni. Chcę go oprzeć na trzech filarach: społecznym, biznesowym i sportowym. Nie chcemy szaleństwa, ono może przyjść dopiero po postawieniu fundamentów. Chcę także, by Cracovia była dobrze postrzegana, bo z tym bywało różnie – przyznał.

 

Jego zdaniem jedna osoba nie może łączyć kilku stanowisk. Podał przykład, że dziś recepcjonistka jest odpowiedzialna również za wystawianie faktur. – W tym Cracovia chyba była najlepsza w Polsce – podkreślił. Jego celem jest jasny podział stanowisk, wprowadzenie ładu w sprawie podejmowanych decyzji. Tak, by na przykład o losie trenera jednoosobowo nie decydował dyrektor sportowy. Jak najszybciej chce zakończyć sprawy sądowe z udziałem klubu. Pilnie trzeba stworzyć dział marketingu, zatrudnić rzecznika prasowego, bo na tym stanowisku jest wakat.

 

Pion sportowy od nowa

Dróżdż zapowiedział stworzenie czterech departamentów w dziale sportu: skautingu, analizy, obsługi technicznej (pomoc zawodnikom i ich rodzinom, zaznajomienie z historią Cracovii) i przygotowania fizycznego. Jest po rozmowach z kandydatami na stanowiska szefów skautingu i analizy, którzy pracują w innych klubach. Niewykluczone, że osoba odpowiadająca za pierwszą działkę przyjdzie dopiero w czerwcu. Nowy prezes musi jednak myśleć także o tym, co „tu i teraz”, bo drużyna zajmuje niskie miejsce i trzeba ją wzmocnić.

W zarządzie pozostaną wiceprezesi Stefan Majewski (dyrektor sportowy, piłka nożna) i Krzysztof Woźniak (hokej). Wczoraj Dróżdż spotkał się z kibicami, a dziś razem z Elżbietą Filipiak leci do Turcji, gdzie trenuje pierwszy zespół. Na razie trener Jacek Zieliński może spać spokojnie. Nowy prezes w dwa lata chce „zatrzymać finansową kulę śnieżną”. Klub płacił na czas, ale jego zdaniem zbyt dużo. – Gdy byłem w Widzewie, to było powiedzenie, że więcej niż Lechia to może tylko Cracovia obiecać. Chciałbym to zmienić i jeżeli negocjacje będą trudne, to proszę kibiców o cierpliwość, bo ma być normalnie. Musimy ustalić reguły, których nie będziemy łamać. Nie zamierzamy skąpić, ale płacić za określoną jakość. Muszą być wprowadzone mechanizmy w kwestii budżetowej. Pion sportowy nie może wydawać tyle, ile przychodzi mu na myśl – podkreślił.

 

Więcej zarabiać

Filipiak zadeklarowała, że Comarch nadal będzie sponsorował klub, ale właściciel chce, by spółka sama zdobywała więcej środków. Dróżdż ma sporo pomysłów, by przyciągnąć sponsorów (obecnie na koszulce jest tylko logo Comarchu) i jeszcze więcej zarabiać na skomercjalizowaniu ośrodka treningowego w Rącznej. Środki można pozyskiwać dzięki znalezieniu sponsorów tytularnych stadionu i bazy. Nie krył, że na meczach „Pasów” nie ma ostatnio najlepszej frekwencji, wspominał czasy, gdy częściej przychodziło po kilkanaście tysięcy kibiców. – Budowa frekwencji to jest bardzo długi proces, potrzebne jest wyjście poza Kraków. To miasto derbowe, więc nie będzie to proste – powiedział.

 

Michał Knura