Cóż za bezduszność!


KOMENTARZ "SPORTU"

Decyzja o wstrzymaniu w blokach rezerwowych olimpijczyków na czele z Dawidem Tomalą budzi mój głęboki niesmak. Mówimy bowiem o człowieku, który trzy lata temu był bohaterem największej sensacji w polskiej reprezentacji na igrzyska w Tokio, dostarczył milionom kibiców niezwykłej radości i wzruszeń, stał się symbolem, że na przekór wszystkiemu Polak potrafi. A wszystkie władze w tym kraju przez kolejne miesiące czerpały z tego sukcesu własne profity.

Teraz pytanie: ilu mieliśmy takich nieoczekiwanych bohaterów w XXI wieku, żeby nie sięgać za daleko? Na palcach jednej ręki! Albo inaczej: 2004 – 3, 2008 – 4, 2012 – 3, 2016 – 2, 2021 – 4. W ciągu 20 lat uciułaliśmy 16 złotych medali olimpijskich. I teraz jednego z ich autorów chcemy posadzić w domu na gwoździach, „może ci wyślemy bilet do Paryża, a może nie”… Żenada!

Tomala może nie miał nadzwyczajnych wyników sportowych w ostatnich latach, ale też nie wiózł się na dawnym sukcesie.

Po pierwsze – to on z koleżanką zagwarantowali w kwietniu start polskiej sztafety chodziarskiej w Paryżu.

Po drugie - na czerwcowych mistrzostwach Polski zajął drugie miejsce i pokonał minimalnie rywala, który znalazł się w kadrze na Paryż, Artura Brzozowskiego.

Wreszcie po trzecie - taki sportowiec zasługuje na wyrozumiałość i szacunek choćby z racji tego, że zapisał się złotymi zgłoskami w historii polskiego sportu. Koniec, kropka.

Zastanówmy się dobrze - do Paryża pojedzie także 251 osób współpracujących ze sportowcami, ale nie ma miejsca dla tych kilkunastu rezerwowych... I, na zakończenie kariery Tomali, jakiś urzędnik sportowy wykazuje absolutną bezduszność i każe Mistrzowi czekać na łaskę. Czegoś tu nie rozumiem.

Apeluję zatem do władz Polskiego Związku Lekkiej Atletyki i jego prezesa Henryka Olszewskiego, do Polskiego Komitetu Olimpijskiego i jego prezesa Radosława Piesiewicza, do ministra sportu i turystyki Sławomira Nitrasa – panowie, nie wygłupiajcie się i naprawcie ten dyskwalifikujący błąd, wysyłając Tomalę do Paryża!

I nawet jeżeli trenerzy uznają, że kto inny będzie lepiej reprezentował Polskę w 2024 roku na trasie sztafety, to przecież Tomala tam na miejscu to będzie żywy i namacalny wzorzec – postać, która swoim doświadczeniem i osobowością może zainspirować i motywować innych sportowców do sięgania po rzeczy wielkie. Nie zmarnujmy tej szansy!

Tomasz Mucha