Coco? Spoko!
Iga Świątek zagra w finale turnieju na Foro Italico, a Hubert Hurkacz zakończył na ćwierćfinale.
Sorry, Coco, może następnym razem... Fot. PAP/EPA
Coco? Spoko!
Iga Świątek zagra w finale turnieju na Foro Italico, a Hubert Hurkacz zakończył na ćwierćfinale.
WTA i ATP w Rzymie
Liderka światowego rankingu w półfinale turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w stolicy Italii wygrała z rozstawioną z „trójką" Amerykanką Coco Gauff 6:4, 6:3. Była to dziesiąta wygrana Polki w jedenastym meczu przeciw Gauff. Pojedynek trwał godzinę i 48 minut. Przypomnijmy, że w 2. rundzie turnieju w Rzymie Gauff wyeliminowała Magdalenę Fręch, wygrywając 6:3, 6:3.
Powrót po roku?
Świątek w sobotę będzie miała szansę sięgnąć po trofeum w stolicy Włoch, podobnie jak to uczyniła w latach 2021 i 2022. Raszynianka o tytuł zmierzy się ze zwyciężczynią drugiego półfinału pomiędzy wiceliderką rankingu Białorusinką Aryną Sabalenką a Amerykanką Danielle Collins (nr 13).
Polka na początku meczu z Gauff dość łatwo przegrała serwis, ale szybko odrobiła straty przy pierwszej możliwej okazji. Przyczyniła się do tego znaczna poprawa podania i większa dokładność przy wymianach piłek.
Później każdy gem był zacięty, a zagrania autowe raszynianki pozwoliły Gauff ponownie objąć prowadzenie (4:3). Po chwili szczęście uśmiechnęło się do Polki, która dobiegła do piłki odbitej od taśmy, co miało wpływ na błąd Amerykanki. Druga strata podania przez Gauff przybliżyła liderkę światowego rankingu do wykonania połowy zadania, czyli wygrania seta. Co też szybko nastąpiło.
Daleko od siatki
Druga partia rozpoczęła się od wspaniałego zagrania backhandem oburącz przez Świątek. Rywalka mogła tylko odprowadzić wzrokiem piłkę. Gem ostatecznie zapisany został jednak przy nazwisku 20-latki urodzonej w Delray Beach. Obie zawodniczki preferowały grę z głębi kortu, rzadko decydując się na zagrania przy siatce.
Świątek wykorzystała pierwszy break-point w tym secie, w czym pomogło posłanie piłki przez Amerykanką w korytarz deblowy. Gauff popełniała więcej niewymuszonych błędów. Było to konsekwencją precyzyjnych uderzeń Polki, która starała się zagrywać w różne części kortu. Rywalka przed kolejnym przełamaniem uratowała się dropszotem. Siódmy gem tej części gry był najdłuższy w meczu.
Pierwszy podwójny błąd serwisowy Polki w spotkaniu oznaczał drugi break-point dla Amerykanki, która nie wykorzystała szansy. Liderka światowej listy w następnym gemie dopełniła formalności, po raz czwarty przełamując podanie Gauff.
Radość i duma
Polka do tej pory legitymowała się bilansem 75 zwycięstw i 10 porażek na ziemnej nawierzchni w turniejach WTA. Tylko cztery zawodniczki w erze open osiągnęły podobną liczbę wygranych, mając mniejszą liczbę występów.
Świątek bezpośrednio po meczu przyznała, że dobrze czuła się mentalnie. - Po prostu staram się bawić, cieszyć tym, co się dzieje na korcie. Jestem bardzo dumna z siebie i mojego zespołu, że potrafię utrzymać wysoką formę, aby wygrywać kolejne mecze - powiedziała i dodała, że nie patrzy w statystyki, robi swoje krok po krok. Planowała wypocząć i dlatego nie oglądała drugiego półfinału. Zaznaczyła, iż niezależnie od tego, kto go wygra, to przyjdzie jej zmierzyć się z bardzo wymagającą rywalką.
Rywal dwojga imion
Mniej więcej godzinę przed meczem Igi z Coco rozstawiony z numerem siódmym Hubert Hurkacz odpadł w ćwierćfinale ATP Masters 1000. Polski tenisista przegrał z Amerykaninem Tommym Paulem 5:7, 6:3, 3:6.
„Hubi”, dziewiąty na liście ATP, po raz pierwszy dotarł w Rzymie do ćwierćfinału. We wcześniejszych rundach pokonał m.in. byłego lidera rangkingu, Hiszpana Rafaela Nadala, i turniejową „17" Argentyńczyka Sebastiana Baeza. Natomiast 26-letni Amerykanin zajmuje 16. miejsce w światowym zestawieniu. W drodze do pierwszego w karierze ćwierćfinału w stolicy Włoch wyeliminował m.in. czwartego tenisistę listy ATP i obrońcę tytułu, Rosjanina Daniiła Miedwiediewa.
Festiwal przełamań
Premierowa odsłona meczu Hurkacza i Paula była nierówna z obu stron, tenisiści często się mylili, jednak lepiej tę grę błędów wykorzystywał Paul. Trzykrotnie przełamał Hurkacza, natomiast dwukrotnie sam stracił podanie. Kluczowa dla wyniku tej partii okazała się jedna z akcji w dziesiątym gemie, gdy piłka po odbiciu wrocławianina zatrzymała się na siatce, po czym przetoczyła na drugą stronę tak, że Amerykanin nie miał szans do niej dobiec i został przełamany. Taki obrót sprawy mocno go zdenerwował, co dodało mu motywacji. Od tego momentu zdobył 7 punktów, a przegrał tylko jeden. Polaka zawiódł przede wszystkim serwis, który zwykle jest jego najmocniejszą bronią - zanotował tylko jednego asa.
Lepszy serwis - cztery asy
Druga partia nie rozpoczęła się po myśli Hurkacza, bowiem już w pierwszym gemie został przełamany. Chwilę później Paul miał piłkę na drugie przełamanie i objęcie prowadzenia 3:0, jednak nie wykorzystał tej szansy, czego mógł później mocno żałować, gdyż to był moment zwrotny dla wrocławianina. Wygrał trzy kolejne gemy i chociaż niżej notowany tenisista wyrównał na 3:3 bez straty punktu, to kolejne trzy gemy ponownie padły łupem Polaka. Dziewiąty zawodnik światowego rankingu znacząco poprawił w tym secie serwis, czego efektem były cztery asy.
Czwarty meczbol
Decydująca odsłona ponownie była pełna zwrotów akcji. Od przełamania i przewagi 2:0 rozpoczął Hurkacz, jednak już w kolejnych gemach Amerykanin wyrównał na 2:2. Wyżej notowany tenisista zdołał jeszcze raz przełamać rywala, ale od stanu 2:3 Paul wygrał cztery gemy z rzędu. 27-letni wrocławianin obronił co prawda trzy piłki meczowe, jednak nie zdołał przedłużyć swoich szans na awans do półfinału.
Mecz trwał dwie godziny i 44 minuty. To był trzeci pojedynek tych tenisistów i druga porażka Hurkacza z rzędu. Przeciwnikiem Paula w półfinale będzie zwycięzca meczu Greka Stefanosa Tsitsipasa (nr 6) z Chilijczykiem Nicolasem Jarrym (nr 21). Pierwszą parę półfinałową stworzyli Niemiec Alexander Zverev i Chilijczyk Alejandro Tabilo, Zverev pokonał w ćwierćfinale Amerykanina Taylora Fritza 6:4, 6:3, a Tabilo reprezentanta Chin Zhizhen Zhanga 6:3, 6:4. Mecze o finał odbędą się w piątek.
Hubert Hurkacz nie w takim momencie chciał się żegnać z turniejem w Rzymie. Fot. PAP/EPA