Co za dramat...

Jak można było zremisować z Cracovią?

Jak?! Nie chodzi o klasę przeciwnika, o gola w końcówce czy sposób, w jaki go straciliśmy... Pytam o skuteczność pod bramką rywala. Przecież to jeden, wielki i nieśmieszny żart! Połowa tych chłopaków nadaje się do tarcia chrzanu, a nie gry w ekstraklasie. Nóż się w kieszeni otwiera, widząc pierwszą połowę. Przecież naszym psim obowiązkiem było wpakowanie im trzech, albo i czterech goli i odesłanie na obwarzanka. Zamiast tego kopaliśmy się po czole. Krew mnie zalewa, patrząc na coś takiego...

Jeszcze bardziej jak widzę, że Damian Kądzior, który był w dobrej formie w okresie przygotowawczym, ląduje na ławie i wchodzi na boisko w doliczonym czasie gry. Jak można takiego gościa sadzać na ławce. Nie wiem, może Vuković jest ślepy? A może między nimi jest jakiś konflikt? A może po prostu Piast chce go wypchnąć, bo ma dziurę w budżecie jak reaktor w Czarnobylu i robi dobrą minę do złej gry? Kij ich wie. Niemniej to naprawdę chora sytuacja. Szczególnie że dzień później znów trafił do siatki. Nie sposób zrozumieć logiki Vukovicia. Tak samo w przypadku transferów...

Podobno na gliwickich rogatkach (a przynajmniej w momencie pisania tego tekstu) jest Maciej Rosołek, kolejny napastnik z rozregulowanym celownikiem jak Piasecki. Ten zresztą rozegrał cudowny mecz w Krakowie, ręce same składały się do oklasków... Co do Rosołka - to kolejny twór napastnikopodobny, który miałby się u nas pojawić. Trudno mi zrozumieć, po co nam strzelec, który nie ma naboi. Przecież tak Piasecki, jak i Rosołek nie nadają się obecnie do gry na poziomie ekstraklasy. Znów ratować będzie nas musiał Jorge Felix. Pewnie pomógłby Kądzior, ale ktoś notorycznie go pomija... Sytuacja jest słaba. Po świetnych przygotowaniach dajemy ciała na całej linii. Aż mam dość na samą myśl przed kolejnym meczem... Chociaż tyle, że gramy ze Śląskiem. Po tym, co zrobili w Rydze, to jest cień nadziei na sukces. Szkoda, że tylko cień...