Iga Świątek niewiele w bieżącym sezonie grała na trawie. Widać – jej perspektywą są igrzyska, oczywiście na paryskiej mączce. Fot. Pressfocus


Co z tą trawą?

Iga Świątek po raz kolejny zmierzy się z trudnym dla niej wyzwaniem, jakim jest turniej w Wimbledonie.

Dzisiaj zaczyna się kolejny w tym roku turniej wielkoszlemowy - ten otoczony największą legendą, estymą i szacunkiem: Wimbledon. Wystartuje w nim oczywiście Iga Świątek, która kilka tygodni temu cieszyła się z triumfu na kortach Rolanda Garrosa w Paryżu, a która na londyńskich kortach nie zdołała dotychczas odnieść większego sukcesu (jeśli nie liczyć zwycięstwa przed 6 laty w kategorii juniorek).

Po raz piąty

Dla Świątek to piąty w karierze seniorski występ w rozgrywanym na trawiastych kortach w Londynie. W 2019 roku przegrała mecz otwarcia, w 2021 odpadła w 1/8 finału, w 2022 - w trzeciej rundzie, a w ubiegłym roku - w ćwierćfinale.

Trawiasta część sezonu jest bardzo krótka i mimo olbrzymiego prestiżu londyńskiej imprezy trudno Świątek podporządkować do niej przygotowania. W tym sezonie Wimbledon będzie jej jedynym turniejem na tej nawierzchni.

Wpływ na to miała przede wszystkim niezwykle intensywna wiosna. Od 25 kwietnia do 8 czerwca Polka rozegrała aż 19 spotkań. Wszystkie wygrała, co pozwoliło jej triumfować w turniejach w Madrycie, Rzymie i French Open w Paryżu. Wcześniej takim hat trickiem popisała się w 2013 roku Serena Williams. Wówczas Amerykanka także odpoczywała przed Wimbledonem.

Łączeniu sukcesów w stolicy Francji i Londynie nie sprzyja statystyka. Tylko siedmiu zawodniczkom w liczonej od 1968 roku erze open udało się w jednym roku wygrać na kortach im. Rolanda Garrosa i Wimbledon. Natomiast w obecnym stuleciu dokonała tego jedynie Serena Williams - w 2002 i 2015 roku.

- To w ogóle największe wyzwanie w zawodowym tenisie, żeby jak najszybciej zaprzyjaźnić się z konkretną nawierzchnią. Możesz grać najlepszy tenis w życiu, ale później zmieniasz korty i... wszystko zaczyna się od nowa. Ciężko byłoby mi teraz uważać się za słabszą od kogokolwiek, ale zmianę nawierzchni zawsze trzeba przepracować, choć nie skupiać się na negatywach. Muszę dokonać kilku korekt w swojej grze, ale jak będzie, zobaczymy - powiedziała Iga Świątek.

Taylor Swift gratulowała...

Po wyczerpującej części sezonu na kortach ziemnych Iha Świątek odpoczywała dłużej niż zwykle i nie wzięła udziału w żadnej imprezie na trawie. Anglię jednak odwiedziła - 13 czerwca - tylko po to, by w Liverpoolu wziąć udział w koncercie Taylor Swift, od której zresztą otrzymała odręcznie napisany liścik z gratulacjami za triumf w Paryżu.

- To było niesamowite. W zasadzie po tym koncercie przez trzy dni byłam tak podekscytowana, że nie mogłem spać. To było wspaniałe przeżycie. Nawet pomyślałam, żeby pojechać na jej koncert po raz drugi, mój team się zgodził, ale jednak zdecydowaliśmy, że lepiej skupić się na Wimbledonie - przyznała.

W pierwszej rundzie rywalką Świątek będzie Sofia Kenin. 25-letnia Amerykanka na liście WTA jest 48. W Wimbledonie nigdy nie przebrnęła trzeciej rundy, ale jest mistrzynią Australian Open 2020. Świątek grała z nią wcześniej dwa razy i zawsze w Wielkim Szlemie. Polka była górą w finale French Open 2020 i w pierwszej rundzie tegorocznego Australian Open.

W sumie jednak nasza gwiazda nie miała łatwego losowania. Po Kenin może się spotkać z innymi tenisistkami mającymi w dorobku podobne sukcesy - w trzeciej rundzie na jej drodze może się znaleźć Niemka polskiego pochodzenia Angelique Kerber, a później kolejno Łotyszka Jelena Ostapenko, broniąca tytułu w Londynie Czeszka Marketa Vondrousova i wreszcie w półfinale najlepsza w Wimbledonie w 2022 roku Jelena Rybakina z Kazachstanu.

Na pytanie, jak przyjęła takie losowanie, odparła: - Dziękuję za informację, ale nie patrzę na losowanie. Znam tylko rywalkę w pierwszej rundzie i to wszystko.

W singlu wystąpią jeszcze dwie Polki, ale także nie miały szczęścia w losowaniu - Magda Linette (WTA 46.) trafiła na rozstawioną z numerem 21. Ukrainkę Jelinę Switolinę, a Magdalena Fręch (WTA 56.) zagra z Brazylijką Beatriz Haddad Maią (nr 20.).

Switolina to półfinalistka ubiegłorocznego Wimbledonu, a w 1/4 finału wyeliminowała wówczas Świątek. Linette ma z nią bilans 1-2, ale pokonać Ukrainkę zdołała właśnie w Londynie, w 2. rundzie w 2021 roku. Fręch z Haddad Maią ma bilans 0-2.

W eliminacjach odpadła Katarzyna Kawa.

Samotny Hubert

Wśród mężczyzn z Polaków jest tylko Hubert Hurkacz. 27-latek z Wrocławia zacznie od meczu z Mołdawianinem Radu Albotem, który do turnieju głównego dostał się przez kwalifikacje. Grał z nim wcześniej raz i przegrał w 2020 roku w imprezie ATP 1000 w Paryżu. Albot obecnie w rankingu jest 145., a najwyżej, w 2019 roku, był 39.

Wysokie rozstawienie w tegorocznej edycji gwarantuje podopiecznemu trenera Craiga Boyntona, że na wyżej notowanego od siebie zawodnika będzie mógł trafić najwcześniej w ćwierćfinale. Na tym etapie jego rywalem może być słynny Serb Novak Djoković (nr 2.).

Do drugiej połówki trafili lider rankingu Włoch Jannik Sinner i broniący tytułu Hiszpan Carlos Alcaraz.

Polak najlepszy wynik w Wimbledonie osiągnął w 2021 roku, kiedy dotarł do półfinału. Rok temu po zażartym meczu w 1/8 finału uległ broniącemu wówczas tytułu Djokoviciowi.

W grze podwójnej zaprezentuje się pięcioro Polaków. Jan Zieliński tradycyjnie stworzy parę z Monakijczykiem Hugo Nysem, Fręch zagra z Kawą, Linette z Amerykanką Payton Stearns, a Katarzyna Piter z Bułgarką Wiktorią Tomową.

Spotkania wszystkich Polaków mają odbyć się jednak drugiego dnia. Finał zmagań kobiet wyznaczono na 13 lipca, a mężczyzn dzień później.