Cios za cios
Zagłębie Lubin straciło z Pogonią pierwszego i ostatniego gola. Efekt: remis.
Mecz był zaskakująco ciekawy. Zwłaszcza w pierwszej połowie dużo się działo, zarówno pod jedną, jak i drugą bramką.
Ładne gole
Pierwsi trafili goście. W 17 minucie Kamil Grosicki sprytnie podał do środkowego napastnika Efthymiosa Koulourisa. Grek miał czas żeby się odwrócić i mocnym strzałem nie dał szans Dominikowi Hładunowi.Riposta lubinian była natychmiastowa. W 19 minucie będący ostatnio w wysokiej formie Tomasz Pieńko pognał prawą stronę, zagrał klepkę z Mateuszem Wdowiakiem i oddał chytry, płaski, precyzyjny strzał w róg. Rumuński bramkarz Valentin Cojocaru był bez szans.
Po niespełna dwóch kwadransach gospodarze wyszli na prowadzenie. Szczeciński obrońca Benedikt Zech dotknął piłki w polu karnym i po konsultacji z VAR sędzia zdecydował się podyktować karnego. Jedenastkę spokojnie na gola zamienił w 28 minucie najlepszy snajper "miedziowych" Dawid Kurminowski.
Pogoń chcąc wyrównać, nie rzuciła się wcale do ataków za wszelką cenę, wróciła do prowadzenia ataku pozycyjnego. Goście próbowali strzałów z dystansu, ale bez zarzutów w lubińskiej bramce spisywał się Hładun. W 40 minucie po strzale Vahana Biczachczjana był bezradny, ale w sukurs przyszła mu poprzeczka.
Wyhamowywanie i wyrównanie
Po przerwie mecz nie był już tak ciekawy. Szczecinianie robili co mogli żeby wyrównać. Gospodarze długo i skutecznie im przeszkadzali. Tak wielu ładnych i skutecznych akcji jak w pierwszej połowie, już nie zobaczyliśmy. Niemniej Pogoń zdołała wyrównać. Grocicki świetnie podał do wprowadzonego niewiele wcześniej Patryka Paryzka, a ten efektownie złożył się do strzału głową i wyrównał. Dla 18-latka - wychowanka AP Reissa Poznań - to drugie trafienie w lidze (zdobył też gola dla "portowców" wiosną"). Paweł Czado