Radość i ulga w Gliwicach, bo Piast oddalił się trochę od strefy spadkowej. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Cierpienia i szczęście

Dziura w nodze Patryka Dziczka, pretensje trenera Puszczy i oddech ulgi po końcowym gwizdku sędziego.

 

Jak wygląda walka o utrzymanie pokazał dokończony mecz z Puszczą Niepołomice. Kibice przy Okrzei widzieli przede wszystkim walkę, choć kilka okazji na gola było. Ostatecznie jedyną bramkę zdobył Jorge Felix, który przyzwyczaił kibiców do ważnych trafień. - Potrzebowaliśmy tych trzech punktów, ponieważ w tym roku jeszcze nie wygraliśmy. Gol zawsze dodaje pewności. W tym meczu było bardzo dużo walki i nie graliśmy jakiejś stylowej piłki, jednak dla nas najważniejsze były trzy punkty – przyznał hiszpański pomocnik Piasta.


Szwy na nodze

Zanim Felix uradował kibiców i kolegów z drużyny, chwile grozy przeżył Patryk Dziczek. Środkowy pomocnik i jeden z najważniejszych graczy gliwiczan mocno ucierpiał w jednym ze starć i musiał zostać zmieniony. – Szkoda, że przy tym straciliśmy Patryka Dziczka, ale mam nadzieję, że nie na długo – stwierdził po meczu Aleksandar Vuković. Do sieci trafiło zdjęcie nogi Dziczka i „dziury” w nodze, jaka powstała po feralnym starciu. – Mocne rozcięcie, po którym potrzebne były szwy. Po meczu doszła jeszcze opuchlizna. Na całe szczęście obyło się bez złamania – napisał pod zdjęciem Karol Młot, rzecznik prasowy Piasta.


Łatwo nie było

Gospodarze cierpieli, ale trzy punkty zdobyte nad rywalem również walczącym o utrzymanie sprawiają, że z ulgą i w lepszych nastrojach gliwiczanie mogą przygotowywać się do kolejnego spotkania. Będzie nim wyjazdowy mecz z Legią, co akurat szczególne znaczenie będzie miało dla Aleksandara Vukovicia. Znając szkoleniowca, przeciwko „swojemu” byłemu klubowi będzie chciał się zaprezentować wyjątkowo dobrze. Poza tym Piast nadal potrzebuje punktów i zwycięstw, bo droga do całkowitego spokoju jest jeszcze daleka. – Wielkie brawa dla całego zespołu za to, że w trudnym dla nas momencie potrafił wywalczyć ważne zwycięstwo. Nie łatwo było grać z przeciwnikiem, który można powiedzieć-  gra specyficzną piłkę. Utrzymaliśmy czyste konto po wszystkich wrzutkach w pole karne na chybił trafił. To nasz duży sukces i doceniamy to, bo to nie jest proste, o czym przekonały się najlepsze drużyny w ekstraklasie – podsumował Vuković, który był jednym z bohaterów pomeczowego zamieszania.


Szatnia niezgody

Trener gości z Niepołomic po spotkaniu zarzucił „Vuko”, że ten pojawił się w przerwie w… pokoju sędziowskim. – Przepraszam bardzo, ale w czym pan Vuković jest lepszy ode mnie? To on może wejść do szatni sędziów? My jesteśmy małym klubem, ale mamy swoje ambicje i honor. Prawem Piasta i innych wielkich w ekstraklasie jest zachowanie poziomu, klasy. Nie wiem, co się wydarzyło, bo nie pytałem, ale ta sytuacja jest groteskowa. Rozmawiałem z arbitrem, sprawiał wrażenie zaskoczonego. Może faktycznie jeden pan jest lepszy od wszystkich, a może ma takie poczucie – gorączkował się na konferencji pomeczowej Tomasz Tułacz. Szkoleniowiec Piasta odpierał zarzuty i insynuacje. – Wszedłem do szatni arbitrów, bo zostałem poproszony, by wyjaśnić jedną z boiskowych sytuacji. Chciałem po meczu podać rękę trenerowi, ale tylko na mnie machnął – odparł Vuković. Nerwom trudno się dziwić, bo nikt nie chce spaść z ligi i walka wciąż trwa…

(KRIS)