Cierpiąca Magda Linette
W Paryżu z trzech singlistek i jednego – żeńskiego – debla została nam już tylko jedna tenisistka: Iga Świątek. Po debiutującej w igrzyskach Magdalenie Fręch, która w niedzielę przegrała z Bułgarką Wiktorią Tomową, w poniedziałek z turniejem olimpijskim pożegnała się także Magda Linette.
W Paryżu z trzech singlistek i jednego – żeńskiego – debla została nam już tylko jedna tenisistka: Iga Świątek. Po debiutującej w igrzyskach Magdalenie Fręch, która w niedzielę przegrała z Bułgarką Wiktorią Tomową, w poniedziałek z turniejem olimpijskim pożegnała się także Magda Linette. 32-letnia poznanianka w niedzielę w 1. rundzie wyeliminowała wyżej notowaną Rosjankę Mirrę Andriejewą, ale niespełna 20 godzin później nie sprostała już piątej tenisistce rankingu WTA, Jasmine Paolini, przegrywając 4:6, 1:6.
Kluczowy dla całego meczu okazał się bardzo długi dziewiąty gem pierwszego seta przy stanie 4:4. Polka obroniła w nim 4 break pointy i sama miała kilka piłek, by utrzymać podanie. Ostatecznie została jednak przełamana przez Włoszkę i do końca meczu ugrała już tylko jednego gema, wyraźnie cierpiąc i mając problemy z bieganiem. Linette, która miała cały dzień mniej na odpoczynek od Paolini, zapłaciła cenę za intensywny tydzień, w którym wygrała turniej w Pradze, a już w niedzielę wyszła na kort w Paryżu.
Wczoraj kilka godzin po meczu z Włoszką, ponownie wyszła na kort w parze z Alicją Rosolską, dla której był to czwarty olimpijski występ. Niestety, polski duet odpadł już w pierwszej rundzie gry podwójnej, przegrywając z rozstawionymi z numerem 7 Ukrainkami Martą Kostjuk i Dajaną Jastremską 4:6, 1:6. Polki dobrze zaczęły mecz i po kilku minutach prowadziły 2:0. Później jednak na korcie dominowały Ukrainki. Szybko odrobiły stratę i ostatecznie po nieco ponad godzinie to one awansowały do drugiej rundy, a Polki mogą już tylko... cieszyć się atmosferą paryskich igrzysk.
(t)