Trener Albert Rude może wprowadzać swoje pomysły, ale musi się liczyć ze zdaniem Polaków. Fot. Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

 

Ciekawy eksperyment

O sukcesie lub porażce nowego trenera Wisły zdecyduje nie tylko jego przygotowanie merytoryczne.


WISŁA KRAKÓW 

Katalończyk Albert Rude w tym roku skończy 37 lat, ale jego CV jest dość rozbudowane. Nie grał długo w piłkę, zrezygnował w wieku 24 lat z powodu kontuzji, ale pozostał przy futbolu w innej roli.

 

Patrzeć i słuchać

– W 2013 roku stworzyłem firmę doradczą dla piłkarzy i klubów. Pracowałem z wieloma klubami z całego świata, wiele z nich było również z Europy. Doradzałem zawodnikom Realu Madryt, Villarrealu i innym z pięciu najlepszych lig – mówił nowy szkoleniowiec „Białej gwiazdy”. Poza rolą asystenta w Meksyku i Stanach Zjednoczonych i pracy na własny rachunek w Kostaryce oraz Hiszpanii, był trenerem przygotowania fizycznego w zespole juniorów.

Albert Rude podjął pracę w nieznanym sobie kraju, w trudnej I lidze. O tym czy on sam i Wisła pod jego wodzą odniosą sukces czy poniosą porażkę, będzie decydować otwartość na innych. Nie może sobie dać wejść na głowę, bo przede wszystkim jego będzie się rozliczać z wyników, ale zbytnia upartość lub pewność swoich metod i słuszności wniosków, też mogą się dla niego źle skończyć. Chodzi o to, by patrzył i słuchał, nie próbował na siłę dokonywać zmiany dla samej zmiany, gdy poprzednie rozwiązanie zdaje egzamin. W tej kwestii można być optymistą.

– W moim sztabie przede wszystkim znajdują się ludzie stąd, z waszego środowiska. Znają kulturę i piłkę w tym kraju. Będziemy od nich czerpać garściami i aplikować tę wiedzę do potrzeb chwili. Będą dla nas bardzo ważni i cieszę się, że będziemy mogli współpracować. Rozmawiałem m.in. z Juniorem Díazem, który grał w Wiśle, a w Kostaryce był moim asystentem. Zrobiłem to, by zrozumieć Wisłę od środka, mieć wgląd w kulturę i ludzi otaczających klub. Informacje uzyskane od niego były dla mnie bardzo ważne – podkreślił.

 

Ważne relacje

Prezesa Wisły Jarosława Królewskiego ujął m.in. wykorzystywaniem danych w świecie futbolu. Są prawie równolatkami (Królewski jest o rok starszy), ale mają też podobne zainteresowania i podejście do wykorzystywania nowych technologii. Z wprowadzaniem innowacji do piłki nie można jednak przesadzać, bo nadal o sukcesie lub nie decyduje to czy piłka wpada do bramki. Ze słów Rude wynika, że z biegiem lat zmieniał swoje podejście i zauważa inne aspekty. – Kiedy byłem młodszy, główną uwagę przywiązywałem do taktyki, analizy. Dzisiaj rozumiem, jak ważne są relacje z szatnią. Statystyki oczywiście są istotne, ale najważniejszy jest kontakt z drużyną. Chodzi o to, by piłkarze wierzyli w to, co wspólnie robią – tłumaczy.

Gdy Albert Rude opowiadał o swojej wizji futbolu, wspomniał, że ważna jest dla niego codzienna praca z młodymi, utalentowanymi piłkarzami, która ma im pomóc w wyeksponowaniu umiejętności. W poniedziałkowym pierwszym treningu wzięło udział sześciu młodych zawodników. Dwóch z nich, obrońca Kuba Wiśniewski i napastnik Dominik Sarga jesienią zadebiutowało w I lidze. Trener zaprosił także bramkarza Jakuba Stępaka, skrzydłowego Filipa Baniowskiego, pomocnika Mariusza Kutwę i napastnika Mateusza Stanka. Pięciu rokujących graczy ma pojechać na obóz do Turcji,

Michał Knura