Łukasz Zwoliński miał być tym, który załata dziurę w ofensywie Rakowa. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Ciągłe poszukiwanie

Obecny mistrz od lat nie potrafi znaleźć napastnika, który zdobędzie chociaż kilkanaście bramek w sezonie.


RAKÓW CZĘSTOCHOWA

Odkąd częstochowianie awansowali do ekstraklasy, poszukiwali odpowiedniego napastnika, który by strzelał na zawołanie. Początek poszukiwań nie był taki zły. Na start w elicie pod Jasną Górę trafił Felicio Brown Forbes, wyróżniający się zawodnik Korony Kielce. Dla częstochowskiego klubu Kostarykanin zdobył 10 bramek w pierwszym sezonie, a w trakcie kolejnego oddano go do Wisły Kraków. W kadrze był jednak też Sebastian Musiolik, który po zanotowaniu 6 trafień w pierwszym sezonie Rakowa w ekstraklasie odszedł do Włoch. Wrócił do Częstochowy po roku i… przez dwa lata strzelił ledwie 3 bramki.


1,5 roku, 1 gol

Następny sezon to kolejne poszukiwania na rynku transferowym. Trener Marek Papszun miał pomysł na to, jak powinien wyglądać napastnik w jego zespole. Musi być wysoki i dużo pracować w obronie. Niestety rzadko przynosiło to korzyści w postaci wielu strzelonych goli. Rozgrywki 2020/21 rozpoczął Oskar Zawada, teraz grający w Nowej Zelandii. W lidze zagrał w 7 meczach i zdobył jednego gola. Wraz z Zawadą przy Limanowskiego pojawił się też Vladislavs Gutkovskis, podobny pod względem warunków fizycznych piłkarz. Choć w Częstochowie w miarę dobrze jest wspominany, to w żadnym z trzech sezonów nie przeskoczył pułapu 10 bramek. W tych samych rozgrywkach, ale zimą, do drużyny dołączył Jakub Arak. Ten również nie spełnił ekstraklasowych oczekiwań, zdobywając w 30 meczach przez półtora sezonu jednego gola. Wcześniej, grając w Lechii przez 2,5 roku, także zanotował jedno trafienie.


Czy ktoś ich pamięta?

Rozgrywki 2021/22 zostaną zapamiętane jako czas Iviego Lopeza, który 20-krotnie wpisywał się na listę strzelców. Trudno jednak nazwać Hiszpana typowym napastnikiem, więc klub dalej poszukiwał wzmocnień na tę pozycję. Poza Gutkovskisem, Musiolikiem i Arakiem pod Jasną Górę sprowadzono snajpera, o którym teraz… zapewnie mało kto pamięta. Portugalczyk Alexandre Guedes w sumie zagrał w 8 spotkaniach ligowych, a jego licznik goli w ekstraklasie stanął na... 0. Dlatego zimą po raz kolejny udano się z lupą na rynek transferowy i znaleziono Ilję Szkurina. Obiecujący Białorusin w praktyce nawet nie dostał szansy żeby pokazać się polskim kibicom. 2 mecze w ekstraklasie, w sumie nieco ponad 60 minut i żadnego gola - to bilans Szkurina podczas półrocznego pobytu w Rakowie. Czy pomylono się, nie dając mu więcej czasu? Jego aktualna forma w Stali Mielec mówi, że tak mogło być.


Niepotrzebny? Bierzemy!

Następny sezon to mistrzostwo Rakowa. Odpowiedzialni za transfery mogli stwierdzić, że poszukiwanie na siłę kolejnego napastnika nie ma sensu, bo Ivi Lopez wystarczy. Mimo wszystko zajrzano na polski rynek i zobaczono, że Fabian Piasecki w Śląsku Wrocław raczej nie jest pierwszoplanową postacią i zdecydowano się go zaprosić do projektu. Jak to się skończyło? Po półtora roku Piasecki odszedł teraz do Piasta, zdobywając dla „Medalików” 6 bramek. Jednak nawet bez supersnajpera częstochowianie sobie poradzili i sięgnęli po złote medale. Aczkolwiek w trakcie ich drogi po mistrzostwo zawsze pojawiało się pytanie o klasowego strzelca. Czy z nim w składzie Raków nie byłby jeszcze lepszy?


Zabrany ze spadkowicza

Dlatego po zdobyciu trofeum klub znów ruszył na łowy. Ostatnie letnie okno transferowe było pierwszym od lat bez Marka Papszuna na pokładzie. Więcej do powiedzenia w sprawie budowania kadry miał Dawid Szwarga. Raków wykorzystał okazję i zaprosił Łukasza Zwolińskiego, który zaliczył spadek z Lechią Gdańsk. 30-letni napastnik rundę jesienną zakończył z niezadawalającymi 4 trafieniami, dwukrotnie strzelając z karnych. Kolejnym ratunkiem miał być perspektywiczny Chorwat Ante Crnac. Jego licznik po 10 meczach wskazuje zaledwie 2 gole.


Nie dla Rakowa

Stąd w bieżącym okresie transferowym od Rakowa wciąż wymaga się sprowadzenia snajpera z prawdziwego zdarzenia. Na pokładzie pozostali Crnac i Zwoliński. Początkowo sporo mówiło się o tym, że częstochowianie zainteresowani są usługami Pedro Henrique, ale kwota, jaką zaproponował za Brazylijczyka Radomiak, była zaporowa. Jeszcze do niedawna z Rakowem łączony był Austriak Adrian Grbić, który nie odnalazł się w Ligue 1, grając dla Lorient. Nie wiadomo, jak blisko klub był do zakontraktowania 27-latka, wiadomo jednak, że do transferu nie dojdzie, bo ten wybrał kierunek szwajcarski, podpisując umowę z FC Luzern. Dlatego na razie nie ma odpowiedzi na pytanie, czy nowemu dyrektorowi sportowemu Rakowa uda się do Częstochowy sprowadzić jakiegokolwiek napastnika na rundę wiosenną.


Kacper Janoszka