Ciągła praca
Szymon Ludwiczak to podstawy junior Włókniarza Częstochowa, lecz w obliczu sporej konkurencji musi mieć się na baczności.
Szymon Ludwiczak (z prawej) wierzy, że stać go na więcej. Fot. Grzegorz Misiak / Press Focus
W ostatnim meczu z ROW-em Rybnik Lwy szybko, bo już po drugim wyścigu, zyskały przewagę. Prowadzenia nie utraciły mimo ambitnej postawy Rekinów. Ostatecznie częstochowianie zwyciężyli 12 punktami. Jednak zdaniem juniora Włókniarza Szymona Ludwiczaka istniała możliwość wywalczenia wyższego rezultatu przez jego drużynę. – Szansa na to była, ale potraciliśmy kilka punktów. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy i zdobyliśmy dwa meczowe „oczka” – mówił Szymon Ludwiczak.
Ciężka praca
Przed spotkaniem częstochowsko-rybnickim zastanawiano się, czy dojdzie do zmian na jednej z pozycji juniorskich. W dobrej formie był bowiem Kacper Halkiewicz, który świetnie sobie radził w różnych turniejach młodzieżowych czy Ekstralidze U-24. Jednak w tych drugich rozgrywkach 6 maja podczas meczu Włókniarza ze Spartą Wrocław już w pierwszym biegu zaliczył upadek razem z Krystianem Grędą. Wydawało się, że nie wpłynął on znacząco na zdrowie i dyspozycję Halkiewicza, gdyż zgromadził wtedy 13 punktów. Po zawodach okazało się jednak, że 18-latek mocno odczuwał skutki wypadku. Były one tak silne, że nie zdołał nawet dokończyć w następnym dniu turnieju zaplecza kadry juniorów w Opolu. W związku z tym trener Mariusz Staszewski na starcie z rybniczanami postanowił powołać Ludwiczaka i Franciszka Karczewskiego.
Warto zaznaczyć, że Ludwiczak był bezkonkurencyjny we wspomnianej opolskiej imprezie. Czy fakt, że był lepszy od kolegi z zespołu sprawił, że otrzymał następną szansę od szkoleniowca? – Do końca nie wiem, bo to nie mnie oceniać jazdę kolegów. Ja patrzę na siebie, robię swoje i ciężko pracuję na to, aby występować regularnie i jeździć coraz lepiej. A jeśli czasem coś nie pójdzie po naszej myśli, jest to rzeczą normalną. Jest tutaj cały czas konkurencja, ale nie mogę się na to oglądać. Skupiam się głównie na sobie – stwierdził.
Konkretne wnioski
Suma punktów, jaką uzbierał rodowity rybniczanin, nie była pokaźna. Łącznie na swoim koncie zapisał dwa „oczka”. W każdym razie były one zdobyte po tym, jak wyprzedzał reprezentantów ekipy przeciwnej – Kacpra Tkocza i Maksyma Borowiaka. Również w ósmej gonitwie niewiele młodzieżowcowi Włókniarza brakło, by pokonać przeciwnika. Tym był kapitan ROW-u, a jednocześnie dawny zawodnik Biało-zielonych, Maksym Drabik. – Nie zdobyłem za dużo punktów, ale ogólnie jestem zadowolony z tego, że jechałem w kontakcie z rywalami. Co prawda w ósmym biegu przywiozłem „zero”, ale nie obyło się bez walki. Mój występ nie był zły, lecz trzeba dalej pracować, by jechać z przodu – kontynuował. Czy po meczu Ludwiczak wyciągnął konkretne wnioski? – Świeżo po spotkaniu ciężko od razu wyciągać duże wnioski. Na spokojnie będziemy musieli zobaczyć ten mecz jeszcze raz, wtedy będziemy coś więcej wiedzieć. Jednakże w głowach na pewno pierwsze przemyślenia już są – odpowiedział.
Przerwa od ligi
Następny mecz Włókniarza odbędzie się dopiero 25 maja, gdy na stadion w Częstochowie zawita Falubaz Zielona Góra. Ekipa z Ziemi Lubuskiej również zaczyna zbroić się, bowiem ostatnio – dość niespodziewanie – ograła KS Toruń 46:44. W lwim obozie mogą już zatem – przynajmniej powoli – myśleć o przygotowaniach do tego pojedynku. – Co prawda mamy przerwę od ekstraligi, ale jazdy tak czy siak będzie bardzo dużo, a to za sprawą m.in. juniorskich rozgrywek. Obecny tydzień w dużej mierze – my juniorzy – będziemy mieli zajęty. Zamierzamy także ciężko trenować, by być gotowymi na spotkanie z Falubazem – zakończył.
Norbert Giżyński