Chwilowe kłopoty
Biało-czerwoni pokonali Katar i po dwóch meczach są pewni wyjścia z grupy.
Jakub Popiwczak trzymał przyjęcie na wysokim poziomie. Fot. volleyballworld.com
MISTRZOSTWA ŚWIATA MĘŻCZYZN
Polacy w porównaniu do pierwszego spotkania - z Rumunią - na Katar wyszli z dwiema zmianami. Brakowało Bartosza Kurka i Tomasza Fornala, którzy borykają się z problemami zdrowotnymi. Zastąpili ich - odpowiednio - Kewin Sasak oraz Kamil Semeniuk.
Katar, przynajmniej na papierze, nie miał stanowić dla naszej drużyny zbyt wielkiego wyzwania. Oba zespoły dzieli bowiem przepaść. Polska jest jednym z najlepszych zespołów na świecie, regularnie bijącą się, zwykle z powodzeniem, o najwyższe laury, Katarczycy z kolei dopiero „raczkują”. Rywalizują na peryferiach wielkiej siatkówki i start na Filipinach jest ich dopiero drugim w historii w mistrzostwach świata.
Ale po rozegraniu kilku akcji różnicy na parkiecie nie było widać. Polacy zaczęli bowiem niemrawo, bez zbytniego animuszu. Co innego ich rywale. Ci zaciekle walczyli o każdą piłkę, grali z ogromnym poświęceniem i entuzjazmem. Każda udana akcja, każdy zdobyty punkt, każda podbita piłka wywoływały u ich euforię równą zdobyciu mistrzostwa świata! A bronili znakomicie, w tym nawet potężne uderzenia Wilfredo Leona. W ofensywie natomiast zaskakiwali naszych zawodników sprytnymi kiwkami. Dwa razy przeglądem sytuacji błysnął Papemaguette Diagne, który przechodzącą piłkę przebijał w niebronione miejsce.
Biało-czerwoni nie potrafili odskoczyć. Co zdobywali dwa punkty przewagi, to rywale ich dochodzili. Gdy wreszcie wyszli na prowadzenie 14:13, zareagował Nikola Grbić, szkoleniowiec Polaków. Zawołał zawodników do siebie, nie szczędząc im cierpkich słów i uwag. Prosił o koncentrację i wzmocnienie ataku.
W końcu Polacy przełamali Katarczyków, którzy sami im jednak pomogli. Przy stanie 18:16 dla naszej drużyny serwował Kewin Sasak. Zrobił to źle, bo piłka wylądowała daleko poza polem gry. Punkt i tak jednak zdobyła nasza drużyna, bo rywale popełnili błąd ustawienia. Zamiast 18:17, zrobiło się 19:16. A potem już poszło... Prowadzeni przez Semeniuka Polacy w końcówce pozbawili złudzeń rywali, którzy popełniali proste błędy, jak dotkniecie siatki czy przekroczenie linii środkowej.
W dwóch pozostałych setach emocji już nie było. Polacy, choć nie grali nadzwyczajnej siatkówki, kontrolowali wynik. W drugim secie wygrywali 9:3, a w trzecim 17:12. Mecz zakończył Sasak, popisując się udanym atakiem.
(mic)
◼ Polska – Katar 3:0 (25:21, 25:14, 25:19)
POLSKA: Komenda (1), Semeniuk (13), Kochanowski (8), Sasak (8), Leon (7), Huber (6), Popiwczak (libero) oraz Szalpuk (3), Jakubiszak (2), Nowak (1), Granieczny (libero). Trener Nikola GRBIĆ.
KATAR: Georiev (1), Vasić (8), Diagne (8), Oughlaf (6), Widatalla (4), Nassim (6), Sulaiman (libero) oraz Alkuwari (2), Bakry (4). Trener Camilo Andres SOTO.
Sędziowali: Wensheng Luo (Chiny) i Haifa ElWafi (Tunezja). Widzów 1208.
Przebieg meczu
I: 9:10, 15:14, 20:18, 25:21.
II: 10:4, 15:7, 20:10, 25:14.
III: 10:8, 15:10, 20:15, 25:19.
Bohater – Kamil SEMENIUK.
