Chwalińska poszła za ciosem

Chwalińska poszła za ciosem

Maja Chwalińska (LOTTO PZT Team/BKT Advantage Bielsko-Biała), Gina Feistel (LOTTO PZT Team/WKS Grunwald Poznań) i Urszula Radwańska (WKT Mera Warszawa) powalczą o miejsca w ćwierćfinałach turnieju WTA 125 Polish Open na kortach Legii Warszawa.

WTA 125   POLISH OPEN


Maja Chwalińska (LOTTO PZT Team/BKT Advantage Bielsko-Biała), Gina Feistel (LOTTO PZT Team/WKS Grunwald Poznań) i Urszula Radwańska (WKT Mera Warszawa) powalczą o miejsca w ćwierćfinałach turnieju WTA 125 Polish Open na kortach Legii Warszawa.

Niesamowite zainteresowanie wzbudził występ Chwalińskiej, która dopiero w poniedziałek przyleciała do stolicy z Porto, gdzie triumfowała w imprezie ITF W75. Zawodniczka, która od poniedziałku zajmuje 167. pozycję w rankingu WTA, pokonała 3:6, 7:5, 6:1 Szwajcarkę Celine Naef, rozstawioną z numerem 7. - Wymęczone i wyszarpane zwycięstwo, ale pomogła mi publiczność/ Lubię grać na kortach Legii - powiedziała Chwalińska.

Jako pierwsza z Polek do 2. rundy awansowała Radwańska, która wygrała z Francuzką Audray Albie 2:6, 6:0, 6:2. Przez cały mecz z trybun wspierała siostrę Agnieszka Radwańska, była wiceliderka rankingu WTA i finalistka Wimbledonu 2012, a także mama Katarzyna. - Na początku było sporo zerwanych akcji, dużo błędów po obu stronach siatki. Potem chciałam dyktować warunki i grać agresywnie, a nie tylko biegać. Udawało mi się to i wynik mówi sam za siebie - stwierdziła zawodniczka, naprzeciw której stanie dziś Łotyszka Diana Semenistaja (3).

Feistel natomiast spędziła na korcie ponad 3 godziny, zanim uporała się 6:2, 5:7, 6:4 z Ralucą Serban z Cypru. W środę spotka się w drugim meczu na korcie centralnym z Mariam Bolkwadze z Gruzji.

- Wiedziałam, że to będzie dobry mecz Przejść rundę w Polsce to są naprawdę pozytywne emocje. Walczyłam jak potrafiłam. Dałam z siebie wszystko - cieszyła się Feistel.

Rywalką wspomnianej Chwalińskiej będzie Zarina Diyas. Kazaszka wyeliminowała wczoraj Martynę Kubkę (LOTTO PZT Team/WKT Mera Warszawa) 3:6, 7:6 (7-4), 7:6 (7-2). - Grałyśmy trzy godziny i zabrakło naprawdę niewiele. Udało mi się obronić piłkę meczową, ale jest mi niesamowicie szkoda tego meczu. Moim zdaniem stał on na bardzo wysokim poziomie z obu stron, tym bardziej mi szkoda, że tak naprawdę wszystko wyjaśniło się w ostatnich dziesięciu minutach gry. Jestem zadowolona z gry, ale jednak jest mi przykro, że nie zakończyło się zwycięstwem - zwieszała głowę Kubka.

(m)