Po stracie drugiego gola w Gliwicach piłkarze Śląska byli załamani... Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus


Chroniczny niedosyt

W meczu z Piastem w zespole Śląska zadebiutował młody obrońca Tommaso Guercio.

 

Nastolatkowie powiedzieliby „szału nie ma”, oceniając zdobycz punktową wrocławskiego Śląska w tym roku w rozgrywkach ekstraklasy. Podopieczni trenera Jacka Magiery w 7 meczach zaksięgowali zaledwie 6 punktów, na co złożyło się jedno zwycięstwo, trzy remisy i trzy porażki (bilans bramkowy 5:8). Mimo takiej „zapaści” zespół z Oporowskiej wciąż okupuje fotel wicelidera tabeli.

 

Zachwycony debiutem

W ostatniej kolejce „zielono-biało-czerwoni” w wyjazdowej potyczce podzielili się punktami z Piastem Gliwice, co trener Magiera uznał za stratę dwóch „oczek”. W zespole gości w drugiej połowie na boisku pojawił się niespełna 19-letni obrońca Tommaso Guercio. Legitymujący się podwójnym obywatelstwem (włoskim i polskim) piłkarz, który do Śląska przeniósł się na zasadzie transferu definitywnego ze słynnego Interu Mediolan, w 66 minucie zastąpił Łukasza Bejgera. - Debiut w pierwszym zespole to niesamowite uczucie - przyznał Guercio w rozmowie z klubowymi mediami. - Był to dla mnie dobry dzień, lecz niefortunny dla drużyny z powodu końcowego wyniku. Poza tym czuję się jednak bardzo szczęśliwy, że udało mi się zadebiutować. Gdy wszedłem na boisko, szybko udało się strzelić drugą bramkę. Aż sam byłem zaskoczony. To było niesamowite uczucie, gdy cieszyłem się z gola razem z drużyną z poziomu murawy. Piękne emocje. Mam nadzieję, że będę miał okazję zagrać w kolejnych spotkaniach, jednak nie ja o tym decyduję. Na trybunach panowała wyjątkowa atmosfera. Graliśmy na wyjeździe, a czuliśmy się tak samo, jakbyśmy grali we Wrocławiu. Dlatego dziękujemy naszym kibicom za tak liczne wsparcie!

 

Nie ukrywa rozczarowania

Niestety, mecz z Piastem nie poszedł po naszej myśli - stwierdził niepocieszony inny obrońca Śląska, 24-letni Aleks Petkow. - Nie graliśmy dobrze w pierwszej połowie i przegrywaliśmy wtedy wiele drugich piłek. W drugiej połowie straciliśmy bramkę po stałym fragmencie, ale udało nam się szybko ten wynik odbić, strzelając na remis, a potem wychodząc na prowadzenie. Później znowu straciliśmy bramkę po stałym fragmencie i dlatego jesteśmy rozczarowani - powiedział Bułgar i dodał: - Nasi kibice wypełnili sektor gości i nawet więcej. To zawsze dodaje skrzydeł, gdy ma się taki doping. To ogromna motywacja, gdy gra się na wyjeździe, a i tak najgłośniejsi są kibice, którzy nas wspierają. W ostatniej naszej akcji, gdy miałem piłkę meczową na głowie, niestety źle obliczyłem tor lotu piłki. Powinienem lepiej się wtedy zachować i przez to jestem zły na siebie. Nie załamujemy się, walczymy dalej, za kilka dni mamy mecz u siebie i musimy go wygrać. Piłkarze, pracownicy, wszyscy w klubie walczą, jak mogą i są razem. Walczymy razem, gramy razem, żyjemy na co dzień razem i jestem pewien, że na koniec będziemy się również razem cieszyć.

 

Przełamanie kapitana

Pierwszego gola w rundzie wiosennej strzelił kapitan zespołu, Erik Exposito, który ma już na koncie 15 trafień. - Wszyscy wiedzą, że pierwsza połowa była dla nas dosyć trudna - powiedział Hiszpan. - Nie mieliśmy klucza, by otworzyć to spotkanie. Po przerwie zaczęliśmy grać nieco lepiej. Chcieliśmy wygrać i pokazaliśmy to swoją postawą. Zabrakło trochę szczęścia, straciliśmy drugą bramkę w najgorszym momencie. Musimy postawić następny krok i skupić się na pracy, która da nam zwycięstwo w starciu z Wartą Poznań. Widać, że miewamy problemy w pierwszej połowie i musimy nad tym popracować. W trakcie przerwy rozmawialiśmy z trenerem i to ewidentnie pomogło. Wiedzieliśmy, co mieliśmy zrobić, szło nam lepiej, ale zabrakło postawienia kropki nad „i”.

Oczywiście cieszę się, że udało mi się zdobyć w końcu bramkę, jednak najważniejsze jest dla mnie dobro zespołu i wolałbym nie mieć tego gola, ale cieszyć się z trzech punktów.

W sobotę wrocławianie zmierzą się na własnym boisku z Wartą Poznań. Jeżeli chcą dotrzymać kroku Jagiellonii, muszą to spotkanie wygrać. Łatwo powiedzieć...

 

Bogdan Nather