Cholernie zdolny pieniacz
Z DRUGIEJ STRONY - Paweł Czado
1. Zdarzenie z czasów, gdy był członkiem sztabu Legii Warszawa – październik 2015 roku
Feio został dostrzeżony w strukturach akademii i po przejęciu warszawskiego klubu przez norweskiego trenera Henninga Berga. W 2014 roku został dołączony do nowo utworzonego sztabu pierwszej drużyny Legii jako analityk materiałów wideo. Miał wkład w mistrzostwo w 2014. Kiedy Berg opuścił Legię, Portugalczyk próbował wymusić na ówczesnym prezesie Bogusławie Leśnodorskim zmianę decyzji co do zatrudnienia jego następcy - Stanisława Czerczesowa. Portugalczyk uważał, że wówczas był gotowy na objęcie stanowiska pierwszego trenera drużyny. Przyszedł do gabinetu prezesa i zrobił mu wielką awanturę. Z Legią pożegnał się w listopadzie 2015 roku.
2. Zdarzenie z czasów, gdy był członkiem sztabu Wisły Kraków – wrzesień 2017 roku
W Wiśle pracował od lipca 2016 roku do stycznia 2018 - najpierw jako trener w Akademii Piłkarskiej, zajmując się zespołem rocznika 2000, a następnie od początku 2017 roku znalazł się w sztabie drużyny seniorów jako asystent trenera Kiko Ramireza, a potem Joana Carillo. Portugalczyk wybuchł po meczu Wisły z Piastem Gliwice. „Goncalo Feio wdał się w przepychanki z ochroną, wszczynając awanturę w strefie VIP. Żeby wejść do loży, każdy otrzymuje identyfikator. Feio nie zabrał go ze sobą, więc ochroniarz stwierdził, że nie może go wpuścić. Portugalczyk zaczął zachowywać się agresywnie. Kilka minut później Feio zaczął krzyczeć na ochroniarza, a na koniec go opluł” – relacjonowała „Gazeta Krakowska”. Wisła Kraków nałożyła na niego karę dyscyplinarną, a on sam miał przeprosić za swe zachowanie. Pracę w krakowskim klubie zakończył w styczniu 2018 roku.
3. Zdarzenie z czasów, gdy był członkiem sztabu Rakowa Częstochowa – lipiec 2022 roku
W Rakowie pracował od stycznia 2020 do lipca 2022. Jako asystent I trenera miał wkład w dwukrotne zdobycie Pucharu Polski i dwukrotne zdobycie wicemistrzostwa Polski w sezonach 2020/21 oraz 2021/22. Marek Papszun szybko złapał z nim nić porozumienia, doceniał jego wiedzę i umiejętności. Podczas treningowej gierki Rakowa, członkowie sztabu rozgrywali krótki sparing. W jego trakcie Portugalczyk w pewnym momencie zdenerwował się na kierownika drużyny i… zaatakował Kamila Waskowskiego. Potem sytuacja miała powtórzyć się w hotelu, ale tym razem działacz mu oddał. Feio, który miał domagać się od trenera Papszuna zwolnienia kierownika, po rozmowie z nim sam zdecydował się na odejście.
4. Zdarzenie z czasów, gdy był trenerem Motoru Lublin - marzec 2023 roku
W Motorze pracował od września 2022 roku do marca 2024 roku. Do klubu sprowadził go prezes Paweł Tomczyk, z którym drogi trenera się potem rozeszły, choć dzięki dobrym wynikom wydawało się, że współpraca układa się idealnie. Trener zaczął jednak krytykować prezesa. Eskalacja gniewu w gabinecie u prezesa. Feio rzucił tacką z dokumentami w Pawła Tomczyka. Efekt? Rozcięty łuk brwiowy u prezesa, który musiał pojechać do szpitala, gdyż polała się krew. Ostatecznie dzięki przychylności właściciela klubu Zbigniewa Jakubasa portugalski szkoleniowiec otrzymał drugą szansę i nadal z powodzeniem prowadził lubelski klub. Faktem jest, że debiutancki sezon zakończył awansem Motoru Lublin do I ligi. Był to powrót Motoru Lublin na zaplecze ekstraklasy po 13 latach przerwy.
5. Zdarzenie z czasów, gdy jest trenerem Legii Warszawa – sierpień 2024 roku
W Legii pracuje od kwietnia 2024 roku. Ma już za sobą pierwszy poważny incydent w nowym klubie. W rewanżu z Broendby Kopenhaga pokazał środkowy palec i gest Kozakiewicza kibicom z Danii, a trenerowi krzyczał do ucha, żeby wracał do domu... - Będę bronić Legii aż do śmierci, tu trzeba być kozakiem. Nie ja to zacząłem - stwierdził Feio, tłumacząc, że zachował się tak, bo w Kopenhadze sam był prowokowany.
***
Z tych historii wynika jasno, że Feio uważa się za dobrego trenera, po drugie, nie potrafi sobie radzić z przeciwnościami losu poza murawą. Mimo tych wszystkich zdarzeń - Feio ciągle prowadzi Legię Warszawa. To oznacza, że musi być naprawdę dobrym trenerem, musi mieć coś w zanadrzu, jakiś element jego warsztatu musiał zrobić wrażeniem na szefach Legii. Inaczej przecież by go u Was już dawno nie było, prawda?