Erik Janża podczas Spodek Super Cup. Fot. PressFocus


Chcę zostać w Górniku

Rozmowa z Erikiem Janżą, kapitanem zabrzan

 

W niedzielę zajęliście trzecie miejsce w turnieju Spodek Super Cup. Jak się panu podobało?

- Pięknie! Tysiące kibiców na trybunach, wielu fanów od nas, z Górnika. To super, że coś takiego jest, tym bardziej że pogoda jest słaba, a do Spodka można było przyjechać z całą rodziną. Naprawdę supersprawa!

 

Grał pan u siebie, w Słowenii w tego rodzaju turnieju?

- Nie. Owszem, gra się u nas w piłkę w hali, ale na parkiecie, nie na sztucznej trawie. Taka gra w hali to dynamiczny trening, dobra zaprawa. Ważne, żeby obyło się bez kontuzji. Z drugiej strony, jak gra się w Spodek Super Cup, gdzie jest tylu twoich kibiców, którzy zapłacili żeby oglądać nas w akcji, trzeba się zaprezentować jak najlepiej. Trzeba pokazać szacunek i tak graliśmy.

 

Za wami 1,5 tygodnia zimowych przygotowań. Jest ciężko?

- Średnio. Na początku były zajęcia wprowadzające, także dlatego, że nie mogliśmy trenować na naturalnym boisku. To jest duży minus. Pogoda jest, jaka jest, ale teraz jesteśmy już na naturalnym boisku. Wszystko idzie w dobrym kierunku, nie ma kontuzji i mam nadzieję, że tak będzie do końca tygodnia, do wyjazdu do Turcji, bo to tam czeka nas najważniejszy okres w przygotowaniach.

 

Straciliście Japończyka Daisuke Yokotę...

- Był to jeden z najlepszych zawodników Górnika jesienią, ale takie jest życie. Jak miał dobrą ofertę, a klub na tym też mógł coś zarobić, to taka jest piłkarska rzeczywistość. Jeśli nie znajdziemy teraz kogoś na jego miejsce, to ktoś z naszej kadry wskoczy i będzie grał.

 

Pana umowa upływa z końcem czerwca. Były już prezes Matysek, mówił, że rozmowy zostały przeprowadzone. Jak to teraz wygląda?

- Tak jak wtedy. Chcę zostać w Górniku. Czekam na odpowiedź klubu.

 

Z kim teraz rozmawiać? Nie ma prezesa, dyrektora sportowego…

- Tym zajmuję się mój menedżer. Mnie to nie interesuje. Wie, czego chcę, czego oczekuję i wie, że bardzo chcę zostać w Górniku. Mam nadzieję, że jak nie teraz, to cały temat zamkniemy do lata i zostanę w Zabrzu.

 

Na Euro do Niemiec, gdzie waszymi rywalami w grupie są Dania, Serbia i Anglia, pojedzie pan jako zawodnik Górnika. Jak ważny jest dla pana obecny czas?

- Bardzo ważny, powiedziałbym, że jeden z ważniejszych w mojej karierze, tym bardziej że jestem po kontuzji i nie w stu procentach zdrowy. Muszę uważać na kostkę. Najważniejsze, żeby od drugiego meczu w lidze wiosną - w pierwszym z Piastem pauzuję za czerwoną kartkę - trzymać formę do końca rozgrywek i grać jak najwięcej.

 

Na mistrzostwach Europy w piłce ręcznej Słowenia pewnie wygrała z Polską i gra dalej, a jak będzie w futbolowym Euro w czerwcu?

- Pojedziemy z takim nastawieniem jak nasi piłkarze ręczni, żeby wygrywać kolejne mecze. Jasne, piłkarze ręczni u nas są mocni, mamy wielu dobrych zawodników, którzy grają w czołowych klubach na świecie, ale my też jedziemy na Euro, żeby punktować, żeby grać jak najlepiej, a czy to będzie punkt, trzy punkty czy cztery... zobaczymy. Na razie cieszymy się z awansu do turnieju, ale już powoli zbliża się marzec, mecz kontrolny z Portugalią i zaczyna się walka o to, kto będzie w Niemczech grał i kto tam pojedzie, a jak już będziemy na miejscu, to wszystko jest możliwe.

Rozmawiał Michał Zichlarz