Sport

Chcę już, żeby było ciepło

Rozmowa z Pią Skrzyszowską, zwyciężczynią biegu na 100 metrów przez płotki

Pia Skrzyszowska na mecie biegu na 100 m przez płotki. Fot. PAP/Michał Meissner

Czasem 12,73 sekundy urwała pani jeszcze jedną setną z własnego najlepszego rezultatu w Europie w tym sezonie. Czy ten wynik panią cieszy?

- Generalnie tak, zwłaszcza w tych warunkach, choć było trochę zimno i mięśnie nie współgrały tak dobrze, jak w cieple. Jestem zadowolona. Czułam się na luzie, na tym mi zależało, wykonałam to, co chciałam. Wiatr był niestety w twarz, gdyby był choć odrobinę w plecy, byłoby idealnie. Niestety, w Chorzowie albo jest bardzo ciepło, albo bardzo zimno, nie ma nic pośrednio. Ale nie było tak źle jak zakładałam jeszcze w czwartek, gdy lało. Nigdy nie wychodziłam w kurtce zimowej w sezonie letnim, no ale trudno, warto się sprawdzić w różnych warunkach, bo nigdy nie wiadomo, co nas spotka.

Gdyby było 23 stopnie, a nie 10, ile mogłaby pani jeszcze urwać ułamków?

- Myślę, że zbliżyłabym się do 12,50-12,60, choć to wróżenie z fusów. Chciałabym już biegać 12,50, ale na to się musi złożyć kilka rzeczy. Podobnie gdyby rywalki może bardziej naciskały, choć byłam nastawiona w sumie, że sama muszę walczyć ze sobą, ale wiadomo, że jak się rywalizuje bark w bark, to jest większa mobilizacja.

Zaraz po tym jak zakończyła pani sezon halowy, niemal od razu rozpoczęła letni, startując już w kwietniu w Diamentowej Lidze. Jak to jest wychodzić prosto z hali na stadion?

- Gdy wróciłam do domu z Chin na początku maja ani razu nie trenowałam na stadionie przez te trzy tygodnie, bo było tak zimno. To jest jakaś masakra. W czwartek zrobiłam pierwszy rozruch i w deszczu, więc to nie był dobry prognostyk. Chciałabym, żeby warunki były już bardziej sprzyjające, dlatego teraz na dwa tygodnie wylatuję do Maroka, gdzie będzie cieplej i doszlifuję formę w lepszych warunkach.

No właśnie, już w niedzielę start w Diamentowej Lidze w Rabacie, nie boi się pani szoku termicznego…

- No właśnie, dlatego muszę lecieć, dziękuję, jutro mam samolot, do widzenia…

(t, ws)

POWIEDZIELI

◼  Maria ANDREJCZYK, 1. w oszczepie

- Wiedziałam, że może być różnie. Liczyłam na 60 metrów, bo tyle już rzucałam podczas treningów, ale jeszcze pracuję nad rozbiegiem. Przez parę miesięcy byłam w ciężkim treningu, powoli się z niego „odgruzowuję”. Biłam się z myślami, czy przyjeżdżać i się „kompromitować”, ale to był bardzo cenny start. Dostaliśmy z trenerem bardzo dużo informacji, wiemy, nad czym pracować, w którą stronę iść. Zostało niecałe cztery miesiące do mistrzostw świata, wtedy chcę rzucać jak najdalej. Jeszcze dużo treningów przede mną, pozostaję dobrej myśli.

◼  Anna WIELGOSZ, najszybsza na 1500 m

- Jestem bardzo zadowolona, tu super prognostyk. Po ciężkiej pracy przed sezonem dziś zamknęłam czas wytrzymałości, niedługo będę startowała na 800 metrów z przyjemnością. Dzisiejszy wynik to moja stadionowa życiówka. Biegło mi się dość lekko, spodziewałam się, że będzie trudniej. Dystans szybko uciekał, byłam zaskoczona, że to już ostatnie okrążenie. Mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się zdobyć minimum na mistrzostwa świata na 800 metrów.

◼  Justyna ŚWIĘTY-ERSETIC, 2. miejsce na 400 metrów

- Biegi w Chinach w sztafetach pokazały, że jestem w dobrej dyspozycji. Jest ogromna ulga, nic nie boli, nie strzyka nadmiernie. Wiedziałam, że dziś może być ciężko, bo jest ciągle zimno, pada, wieje. To nie są warunki sprzyjające szybkiemu bieganiu. Należy się uzbroić w cierpliwość, oczekiwać lepszej pogody, wtedy nogi poniosą w szybszym tempie do mety. Wierzę, że ten sezon, jeśli wszystko pójdzie dobrze – będzie jednym z lepszych w mojej karierze.

◼  Piotr LISEK, najlepszy w konkursie tyczkarzy

- Bardzo lubię starty w Polsce, kontakt z kibicami. Pierwszy start w sezonie nigdy nie należy do łatwych. Dawno chyba nie otworzyłem sezonu takim wynikiem, więc jestem zadowolony. Co ja mogę powiedzieć, niczego nie będę obiecywał. Postaram się robić swoje, wykorzystywać to, co zbudowałem.

Piotr Lisek dobrze się bawił z kibicami podczas Memoriału Janusza Kusocińskiego w Chorzowie. Fot. PAP/Michał Meissner