Sport

Chcą być mistrzami świata

Znalezienie nowego Toniego Kroosa to jedno z głównych zadań, jakie stawia sobie selekcjoner reprezentacji Niemiec. Fot. David Catry/Sportpix/Content Curation/SIPA USA/PressFocus


Chcą być mistrzami świata

Niemcy nie rozpaczali długo nad rozlanym mlekiem i już analizują przyszłość swojej reprezentacji.

Gdyby to gospodarze Euro awansowali do półfinału kosztem Hiszpanów, nikt nie mógłby mieć o to pretensji. Trudniejsza strona drabinki wymagała jednak ofiar i tą padli Niemcy. – Gdybyśmy zagrali źle, porażka byłaby zasłużona, a ja nie musiałbym walczyć ze łzami, stojąc przed kamerami – powiedział selekcjoner Julian Nagelsmann.

Góra wyszła do ludzi

Po odpadnięciu reprezentacja opublikowała list, w którym podziękowała kibicom za wielkie wsparcie. Sobotnie ćwierćfinały nie były jeszcze rozstrzygnięte, a piłkarze „Die Mannschaft” już opuścili ośrodek, w którym rezydowali. Dzień po porażce do mediów wyszli jeszcze raz selekcjoner, ale także dyrektor sportowy kadry Rudi Voeller oraz prezes Niemieckiego ZPN-u Bernd Neuendorf, by w spokoju ocenić to, co się wydarzyło i rozważyć to, co wydarzy się wkrótce.

Jesienią niemiecki zespół rozpocznie grę w dywizji A Ligi Narodów, gdzie jego rywalami będą Węgry, Holandia oraz Bośnia i Hercegowina. Jak do tej pory naszym zachodnim sąsiadom nigdy nie udało się dojść do etapu finałowego tych rozgrywek. W dalszej kolejności będzie oczywiście grudniowe losowanie grup eliminacyjnych do mundialu 2026. Pytany o ten temat Nagelsmann odpowiedział krótko: – Co mam powiedzieć? Że chcemy odpaść w fazie grupowej? Oczywiście, że chcemy zostać mistrzami świata.

Problem mentalności

– Chcemy utrzymać fundamenty zespołu i jako maksymalnie skonsolidowana drużyna zagrać na MŚ 2026. Na Euro zobaczyliśmy na boisku wiele dobrych rzeczy. Oczywiście, wciąż jesteśmy w trakcie budowy, ale po ostatnich latach to normalne. Po odejściu Toniego Kroosa pękł jeden z filarów i mamy kilka kwestii, nad którymi musimy popracować. Chcemy wykorzystać Ligę Narodów do dalszego rozwoju. Razem ze sztabem zastanowimy się, czego potrzebuje zespół. Nie ma sensu tasować składu, bo wiemy, że ta grupa działa – ocenił Nagelsmann.

Wbrew jego spokojnemu tonowi kilka rzeczy może mu jednak spędzić sen z powiek. Fakt, że Kroos musiał wrócić do kadry (na prośbę Nagelsmanna), że powołany został wchodzący na ogony Thomas Mueller i że bramki wciąż strzeże Manuel Neuer, pokazały, gdzie Niemcy mają problemy. To kwestia mentalności, która w pokoleniu znajdującym się aktualnie w kwiecie piłkarskiego wieku – m.in. Joshua Kimmich, Leroy Sane, nieobecny Leon Goretzka – nie była w stanie zastąpić mistrzowskiego zespołu sprzed 10 lat.

Wejść w buty Kroosa

– Musimy znaleźć rozwiązanie, aby gra była prowadzona w podobnym stylu – powiedział o odchodzącym Kroosie Nagelsmann. Sęk w tym, że jako jego potencjalnych następców wymienił 20-letniego Aleksandara Pavlovicia z Bayernu i 23-letniego Angelo Stillera ze Stuttgartu. Ten pierwszy ma wielki potencjał, ale dopiero niedawno przebił się do seniorskiego futbolu. Na Euro nie pojechał w ostatniej chwili ze względów zdrowotnych. Ten drugi zaś nigdy nie został jeszcze nawet powołany do reprezentacji, a koło Kroosa to nawet nigdy nie stał.

– Podobnie potrafi też grać Pascal Gross – dodał selekcjoner, z tym że pomocnik Brighton (a wkrótce pewnie Borussii Dortmund) jest ledwie rok młodszy od Kroosa... Nie przekonał na Euro kapitan Ilkay Guendogan, którego całą przygodę z reprezentacją można określić mianem sporego niedosytu. Na mistrzostwach zagrał jeden bezapelacyjnie dobry mecz, z Węgrami, w pozostałych można się go było czepiać. Szczególnie z Hiszpanią, kiedy nie dograł nawet godziny. – Zakładam, że nadal będzie naszym kapitanem – przyznał Nagelsmann w nawiązaniu do spekulacji, że blisko 34-letni pomocnik może wkrótce przejść na reprezentacyjną emeryturę.

To jeszcze nie to

Patrząc na Niemców całościowo, nie można powiedzieć, aby to Euro im nie wyszło. Było poprawne, szczególnie mając na uwadze bardzo słabe poprzednie turnieje, w szczególności mundiale. W Europie wyższe notowania ma kilka innych zespołów, a „Die Mannschaft” trafił w 1/4 finału na (chyba) najtrudniejszego przeciwnika. Na papierze Niemcy mieli najstarszą drużynę Euro, co jest problematyczne, jednak w końcu można było dostrzec w ich grze i organizacji postęp. – Naszym marzeniem był powrót na światowy poziom i myślę, że to się nam udało. Nie jesteśmy jednak jeszcze w tym miejscu, w którym byśmy chcieli. Mamy bazę zarówno młodych, jak i doświadczonych piłkarzy. Nadal chcemy iść w tym kierunku – powiedział Rudi Voeller.

Piotr Tubacki