Chcą być czarnym koniem
Nikt nie spodziewał się, że tak dobrze zaczniemy ten sezon – powiedział „Sportowi” Adam Deja, kapitan Górnika Łęczna.
GÓRNIK ŁĘCZNA
Gdyby wygrał, byłby wiceliderem. Górnik w Chorzowie zanotował jednak pierwszą porażkę w sezonie i ostatecznie – mając jeszcze zaległy mecz z Wisłą Kraków – znajduje się tuż za podium. – Wielka szkoda, bo w pierwszej połowie wróciliśmy do gry i zdobyliśmy bramkę do szatni. Myślałem, że po przerwie będzie lepiej i przechylimy szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Druga i trzecia bramka nas podłamały i było za mało czasu, żeby zremisować – skomentował sobotni występ w rozmowie ze „Sportem” kapitan łęcznian Adam Deja.
To napędziło Ruch
Pochodzący z górnośląskiego Olesna pomocnik występuje w Górniku od zeszłego sezonu. Latem w klubie z Łęcznej zaszło wiele zmian i 31-latek został nowym kapitanem drużyny, w której był kluczową postacią już w minionej kampanii. Przyczyn porażki nie potrafił jednak jednoznacznie określić.
– Trudno powiedzieć, dlaczego nie nabraliśmy tempa. Ruch złapał wiatr w żagle, miał dużo rzutów rożnych, szczególnie w ciągu 10 minut, co też go napędziło. Potem strzelił drugiego gola, a my musieliśmy się trochę odkryć, czego efektem była trzecia bramka – relacjonował po porażce 2:3 na Stadionie Śląskim Deja, dodając, że zmiana ustawienia „Niebieskich” na to z czwórką obrońców nie zaskoczyła jego zespołu. – Byliśmy na to przygotowani. Też zmienialiśmy w trakcie meczu warianty ustawienia, ale czegoś zabrakło. Mamy teraz dwa tygodnie, aby to spokojnie przeanalizować i wracamy do gry.
Taki zawodnik to skarb
Deja z tego meczu zapamięta na pewno jeden miły moment. Tuż przed przerwą kropnął z około 30 metrów i zdobył fantastyczną bramkę na 1:1. W przeszłości zdarzało mu się już strzelać takie gole. Bliźniaczego zdobył w barwach Arki w sezonie 2019/20 (z Koroną Kielce), a w kolejnym sezonie, także dla Arki, trafił do siatki z połowy boiska w Sosnowcu. – Dawno już tak nie strzeliłem, ale na taką bramkę warto czekać – uśmiechnął się pomocnik.
Drugiego gola, który jednak nic nie dał Górnikowi, strzelił w samej końcówce Damian Warchoł, najskuteczniejszy zawodnik I ligi. W 6 występach zaliczył 7 trafień i ani razu nie zagrał jeszcze meczu bez bramki! Z powodu urazu opuścił spotkanie z Arką Gdynia, a w Chorzowie wszedł z ławki. To mu jednak nie przeszkodziło, by pokonać bramkarza. Już teraz 29-latek rozgrywa jeden ze swoich najlepszych sezonów w karierze! – Oby nigdy nie przestał strzelać! – uśmiechał się Deja. – Damian ma taki dar, że nieważne, czy gra cały mecz, czy 5 minut, piłka zawsze go znajdzie. Tak też było w sobotę. Taki zawodnik to skarb w zespole – pochwalił kapitan.
Zupełnie nowa drużyna
Górnik to zespół atakujący ekstraklasę z drugiego szeregu. W pierwszym wymieniano takie ekipy jak Miedź, Bruk-Bet, obie Wisły, Arkę czy Ruch. W Łęcznej aż tak wielkiej presji nie ma. – Trochę nam to pomaga, ale mam nadzieję, że będziemy czarnym koniem tego sezonu. Zaczęliśmy bardzo dobrze, czego nikt się nie spodziewał. Mamy prawie cały nowy skład, przebudowaną obronę i myślę, że z każdym spotkaniem będziemy wyglądać jeszcze lepiej. Każdy mecz działa na naszą korzyść – zaznaczył Deja.
Klub z Łęcznej jest jednym z kilku na zapleczu ekstraklasy, w którym latem dokonała się prawdziwa rewolucja kadrowa. Nikt jednak nie narzekał tam na wieczny brak czasu. Piłkarze od razu zaczęli solidnie punktować, budując cenny kapitał. Odeszli m.in. bramkarz Gostomski, obrońcy Cisse, Klemenz i Dziwniel, pomocnicy Gąska, Łukasiak, Fazlagić, skrzydłowi Durmus, Starzyński i Młyński. W kadrze jest aktualnie tylko 4 piłkarzy, którzy grali w Łęcznej w sezonie 2022/23, a w Chorzowie od pierwszej minuty zagrało aż 7 zawodników sprowadzonych w trakcie trwającego nadal okienka transferowego. – Latem zmieniło się nam 3/4 składu, odszedł trzon i musieliśmy to posklejać. Jak na razie trener Pavol Stano robi to bardzo dobrze, a 16 punktów po pierwszych kilku meczach napawa optymizmem i mamy nadzieję, że nadal będzie to tak wyglądało – przyznał Deja.
Piotr Tubacki