Cenny remis Górnika
Jedenastka z Zabrza wyjechała z Warszawy z jednym punktem.
Zabrzanie pechowo zaczęli mecz przy Łazienkowskiej. Już w jednej z pierwszych interwencji urazu nabawił się Manu Sanchez. Prawy obrońca tak zarył w murawę, że doznał mięśniowej kontuzji i musiał zejść z boiska. Zastąpił go doświadczony Paweł Olkowski.
Karny Lukoszka
Los uśmiechnął się jednak do ekipy Jana Urbana dość szybko. W 8 min faulowany był Taofeek Ismaheel. Do rzutu wolnego podszedł Erik Janża. Kapitan Górnika uderzył celnie z ostrego kąta, a piłka trafiła w rękę Luquinhasa. Prowadzący mecz Łukasz Kuźma nie miał wyjścia i wskazał na jedenasty metr. Kamil Lukoszek pewnym strzałem z rzutu karnego umieścił futbolówkę w siatce i było 1:0 dla zespołu trenera Jana Urbana!
Trener Legii Goncalo Feio dokonał rewolucji kadrowej po tym, jak warszawianie przegrali w Szczecinie. Wymienił połowę składu i przeszedł na system z czterema obrońcami. Niewiele to dało. Na odpowiedź piłkarzy ze stolicy trzeba było długo czekać. Z dystansu uderzył Ruben Vinagre, ale piłka minęła cel o centymetry.
Z czasem przewaga legionistów rosła. Zabrzanie jednak skutecznie się bronili. Portugalczyk Vinagre był jednym z niewielu, który pokazywał się z dobrej strony z przodu, choć to lewy obrońca. Po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego „Wojskowi” wyrównali. Celnym uderzeniem głową popisał się Radovan Pankov. Z interwencją w defensywie spóźnił się Lukoszek. Górnik stracił gola po stałym fragmencie, jak w prawie każdym spotkaniu w tym sezonie.
W końcówce pierwszej połowy Legia miała zdecydowaną przewagę. Kolejne bardzo dobre sytuacje mieli Tomasz Pekhart, Bartosz Kapustka i Luquinhas, ale Michał Szromnik nie dał się zaskoczyć.
Zdenerwowani kibice
Początek drugiej części był kontynuacją tego, co działo się w końcówce pierwszej połowy. Zdecydowaną przewagę mieli legioniści. Nic z tego jednak nie wyniknęło. Zabrzanie próbowali kontratakować, strzelał Janża, ale piłka została wybita przez obrońców. Po stałym fragmencie gry okazję miał też Rasak. Z czasem, dość niespodziewanie, to Górnik przejął kontrolę nad spotkaniem. Gospodarze wyglądali tak, jakby nie mieli siły na bieganie na intensywnych obrotach, a przecież za kilka dni czeka ich pojedynek w Lidze Konferencji z hiszpańskim Betisem (czwartek, godz. 18.45).
W 79 min z dobrej strony pokazał się Lukas Podolski. Ruszył z piłką w swoim stylu i ładnie uderzył lewą nogą. Czujny był jednak Steve Kapuadi, który zablokował futbolówkę i skończyło się tylko na rożnym. W ostatnich minutach nic się nie zmieniło i zabrzanie zdobyli przy Łazienkowskiej cenny punkt. Po meczu zdenerwowani fani „Wojskowych” skandowali: „Gdzie są wyniki?!”. Legia w lidze nie wygrała trzeciego meczu z rzędu.
Michał Zichlarz
GŁOS TRENERÓW
Jan URBAN: - Zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie na trudnym terenie. Legia u siebie zawsze jest faworytem, niezależnie od tego, z kim gra. Nie mamy wielkich indywidualności. Musimy być zespołem, żeby punktować i nie pozwolić się pokonać. Potwierdziło się to, że dobrze wyglądamy, choć odpadliśmy z Pucharu Polski po dobrym meczu i mieliśmy tylko dwa dni odpoczynku. Obawiałem się o naszą regenerację, bo graliśmy dogrywkę i zostawiliśmy dużo zdrowia. Mieliśmy swoje szanse, ale brakowało nam ostatniego podania. Gdybyśmy potrafili to wykorzystać, to mogliśmy wygrać, jednak remis jest sprawiedliwym wynikiem.
Goncalo FEIO: - Nie wygraliśmy i nikt się nie cieszy, ale nie zabrakło nam chęci. Czuć było wsparcie kibiców i bardzo to doceniamy. Jesteśmy za to wdzięczni. To był jeden z naszych lepszych meczów w tym sezonie. Szczególnie ostatnie 20 minut pierwszej połowy. Mieliśmy pecha, że nie wyszliśmy na prowadzenie. W drugiej połowie dobrze graliśmy pressingiem, ale zabrakło wejść w pole karne. Górnik po naszych stratach stwarzał zagrożenie. Po raz kolejny w prosty sposób straciliśmy bramkę i dlatego tracimy punkty. Marc Gual nie znalazł się w kadrze, bo ma lekki problem fizyczny. Nie czuł się najlepiej. Natomiast Nsame biega osiem kilometrów w meczu podczas 90 minut. Nie mogę tolerować tego jako trener.
MÓWIĄ LICZBY | ||
LEGIA | GÓRNIK | |
59 | posiadanie piłki | 41 |
4 | strzały celne | 2 |
7 | strzały niecelne | 8 |
6 | rzuty rożne | 4 |
1 | spalone | 2 |
19 | faule | 5 |
1 | żółte kartki | 1 |
Bierymy ten punkt
Rozmowa z Lukasem Podolskim, piłkarzem Górnika Zabrze
Jak ocenia pan mecz w Warszawie?
- Patrząc na to, co działo się w tygodniu - w środę graliśmy przecież pucharowy mecz z Radomiakiem - to z Legią naprawdę dobrze wyglądaliśmy. Jesteśmy zadowoleni i bierzemy punkt. Teraz mamy chwilę przerwy po tym, jak ostatnio było sporo grania. Można się będzie spokojnie przygotować do kolejnego ligowego spotkania u nas.
Zaczęliście bardzo dobrze, bo od objęcia prowadzenia. Nie było ochoty na coś więcej?
- Nie weszliśmy dobrze w drugą połowę, ale potem mieliśmy kilka sytuacji z kontry. Niestety, zepsuliśmy je. Można się było pokusić o wygraną, ale nie ma co narzekać.
Zaskoczyć mogło to, że Kamil Lukoszek podszedł do wykonania rzutu karnego...
- Zawsze mówiłem, że młodych trzeba uczyć w takich momentach odpowiedzialności, presji. Przechodziłem przez to wiele razy, a teraz pora na innych. Lukoszek zapytał, odpowiedziałem mu: „bier to”. Udało się. Jakby było inaczej, to byłoby głośno o tym, czemu Podolski nie strzelał.
Na meczu przy Łazienkowskiej było sporo kamer. O co chodzi?
- Kręcimy coś wielkiego o Górniku. Mam nadzieję, że dobrze to wypadnie. W sobotę mieliśmy trochę kamer w hotelu, koło szatni i przy boisku. Mnie to nie przeszkadza. Chodzi o to, żeby pokazać od środka, jak to wszystko działa, jak funkcjonuje. Gdy skończy się sezon, mam nadzieję, że wyjdzie z tego fajny materiał.
10 października w Kolonii odbędzie się pana pożegnanie w tym mieście. Będą mistrzowie świata z 2014 roku, będzie Joachim Loew, jego asystent Hansi Flick, a na Rheinstadion gospodarze zmierzą się z Górnikiem Zabrze.
- Moje nazwisko w Kolonii wciąż wiele znaczy. W dwa dni sprzedały się niemal wszystkie bilety. To dobry sygnał. Cieszę się na ten mecz. Może przyjść ponad 50 tysięcy ludzi. Kibice się mobilizują, żeby tam pojechać. Na pewno będzie fajnie.
11,45 KILOMETRA przebiegł w sobotę Patrik Hellebrand. Był zawodnikiem, który przy Łazienkowskiej miał największą przebytą odległość. Czeski pomocnik zaliczył w Warszawie bardzo solidny występ, jeden z lepszych w tym sezonie.