Celujemy w „dychę”

Kamil Kowal, prezes beniaminka PlusLigi, złożył odważną deklarację:celujemy w dziesiate mejsce. Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz

Celujemy w „dychę”

Rozmowa z Kamilem Kowalem, prezesem beniaminka PlusLigi, Nowak-Mosty MKS-u Będzin

Czy rozmowy z przyszłym sponsorem tytularnym były trudne?

- Nim odpowiem chciałbym wszystkim przypomnieć, że ostatniego sponsora mieliśmy cztery czy nawet pięć lat temu. Przez trzy kolejne sezony odbudowywaliśmy naszą markę. Udało się to zrobić, dlatego teraz rozmowy ze sponsorami były nieco łatwiejsze. Przedstawiliśmy prezesowi i właścicielowi firmy Władysławowi Nowakowi nasz projekt, który bardzo mu się spodobał. Warto przy tej okazji wspomnieć, że sponsor objął opieką nie tylko pierwszą drużynę w PlusLidze, ale również naszą młodzież. Od pierwszej do ostatniej klasy liceum trenuje u nas 130 młodych siatkarzy. Chcielibyśmy z nich mieć pociechę w przyszłości.

Budżet mocno wzrósł w porównaniu z poprzednim sezonem? Wymagania przecież mocno poszły do góry...

- Nie będę się wdawał w szczegóły, ale budżet oczywiście jest większy niż w I lidze, bo wymagania w PlusLidze zdecydowanie wzrosły. Musieliśmy dokonać zmian w kadrze, a rynek transferowy w naszym kraju jest taki, jaki jest, czyli niezwykle wymagający. Do tego w naszym przypadku wybór był mocno ograniczony, bo zaczęliśmy kompletować kadrę po awansie, czyli w maju. Wtedy większość zawodników miała już podpisane kontrakty w nowych klubach.

Kadrę trudno było zatem skompletować?

- I tak, i nie. Trzon zespołu - sześciu zawodników - pozostał. Mamy w drużynie trzech obcokrajowców, a wśród nich jest już na dobre zadomowiony u nas Kanadyjczyk Brandon Koppers, który tu założył rodzinę i mieszka w pobliżu Będzina.

Staraliśmy się wybierać zawodników-pasjonatów, ambitnych i walecznych. Te cechy w dużej mierze będą decydowały o obliczu naszej drużyny. Chcemy też stworzyć rodziną atmosferę, bo ona również będzie miała wpływ na wyniki. Dlatego też zaewentualne niepowodzenia nie chcemy obarczać trenera czy konkretnego zawodnika, wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Działacze również muszą się czuć odpowiedzialni za wyniki. Takie zasady obowiązują w naszym klubie.

Kiedy panu zakiełkował w głowie pomysł zatrudnienia trenera Dawida Murka? I czy o odejściu jego poprzednika Wojciecha Serfiana wiedział pan wcześniej?

- Tego odejścia domyślałem się, bo od dłuższego czasu spekulowano o tym w środowisku. Natomiast gdy dowiedziałem się, że Dawid Murek jest wolnym szkoleniowcem, od razu byłem przekonany, że warto powierzyć mu stery drużyny. Wybrałem go ze względu na charakter, bo ma świetny kontakt z zawodnikami i każdy mecz mocno przeżywa. On doskonale wpisuje się w DNA naszej drużyny. Jestem przekonany, że to właściwy wybór. Otrzymał szansę i jestem przekonany, że ją w pełni wykorzysta.

To będzie niezwykle wymagający sezon dla wszystkich drużyn w PlusLidze, m.in. dlatego, że do I ligi spadną aż trzy. Wielu już teraz skazuje was na walkę o utrzymanie.

- Nie wiem dlaczego funkcjonuje u nas stereotyp, że beniaminek musi walczyć o utrzymanie i jest postrzegany jako pierwszy kandydat do spadku? Wierzę, że zawodnicy podejmą wyzwanie, będą odpowiednio zmotywowani. Jeżeli będzie pozytywna energia, to możemy wiele zwojować. Powiem odważnie: celujemy w dziesiąte miejsce!

Wracając zatem do budżetu, jest on zbudowany na poziomie dziesiątego miejsca?

- (śmiech)... Znów wracamy do kasy! Odpowiem nieco przewrotnie: moim zadaniem oraz pozostałych pracowników klubów jest dostarczenie odpowiednich narzędzi do pracy, by można było zrealizować wyznaczone cele. Te narzędzia są przygotowane. A zawodnicy? Oni muszą spełniać swoje marzenia. Każdy mecz będzie traktowany jak ostatni w sezonie. A pieniądze to nie wszystko. Ale oczywiście bogatym w tej najlepszej lidze świata jest łatwiej funkcjonować.

Rozmawiali

Michał Micor

Włodzimierz Sowiński