Celtics chcą dynastii!
Czy bostończycy poradzą sobie z rolą faworyta?
NBA
We wtorek rusza najlepsza koszykarska liga świata. To już 79. sezon. Faza zasadnicza potrwa do 13 kwietnia 2025 r. Z kolei turniej play in zaplanowano od 15 do 18 kwietnia 2025 roku, po czym dzień później rozpocznie się play off, który zakończy się w czerwcu wielkim finałem.
Po raz drugi rozegrany zostanie ligowy puchar, czyli Emirates NBA Cup. W ubiegłym roku rozgrywany jako In-Season Tournament. Spotkania odbywają się na przełomie listopada i grudnia, a finałowe starcie zaplanowano na 17 grudnia w Las Vegas. Wszystkie mecze, z wyjątkiem finału, będą również zaliczane do sezonu zasadniczego. Puchar startuje 12 listopada. W ubiegłym sezonie tytuł zdobyli Los Angeles Lakers, którzy w finale pokonali Indiana Pacers. Mecz Gwiazd 2025 odbędzie się 16 lutego 2025 r. w Chase Center w San Francisco.
Trudne zadanie przed Celtami
Na starcie tradycyjnie najwięcej mówi się o tym, kto ma szansę zdobyć tytuł. Faworytem bukmacherów są Boston Celtics, aktualni mistrzowie. To drużyna, która na papierze wydaje się najmocniejsza. Statystyki przemawiają jednak przeciw Celtom. Po raz ostatni tytuł dwa razy z rzędu udało się zdobyć Golden State Warriors w 2017 i 18 roku.
To była koszykarska dynastia. Warriors prowadzeni przez tercet Stephen Curry, Klay Thompson oraz Draymond Green w latach 2015-22 aż sześć razy występowali w wielkim finale, a tytuł zdobywali czterokrotnie.
Czy Celtics są w stanie zbudować swoją dynastię i nawiązać do legendarnych sukcesów klubu w latach 50 i 60.?
- Zdobywanie mistrzostwa jest trudne. Jednak naprawdę skomplikowana jest obrona tytułu - podkreśla Michael Malone. Szkoleniowiec Denver wie o czym mówi. Jego Nuggets byli mistrzami w roku 2023, ale rok później byli w stanie dojść tylko do półfinałów Konferencji Zachodniej, gdzie wyeliminowała ich Minnesota.
Przed Boston bardzo trudne zadanie. Jest przede wszystkim grupa zespołów na Zachodzie, która myśli o pokrzyżowaniu Celtom szyków. Są to: Thunder, Timberwolves, Warriors, Nuggets, Mavericks oraz Lakers. Na Wschodzie w roli pretendentów wymieniani są głownie New York Knicks.
Królowie sparingów
Mecze kontrolne odbywały się od początku października przez dwa i pół tygodnia. Co prawda to tylko sparingi, jednak pewne wnioski na ich podstawie można wyciągnąć. Królami preseasons okazali się... Golden State Warriors, którzy wygrali wszystkie sześć meczów. Mimo odejścia Klaya Thompsona GSW wciąż są bardzo groźni. Ton grze nadają Stephen Curry oraz Draymond Green, ale coraz większą rolę odgrywają młodzi zawodnicy. Moses Moody i Jonathan Kuminga mają ledwie po 22 lata, ale w lidze już o nich jest głośno. Kuminga, który pochodzi z Gomy w Demokratycznej Republice Konga, z roku na rok robi postępy i wszystko wskazuje, że w nadchodzącym sezonie może stać się pierwszoplanowym graczem Wojowników. - Jonathan już teraz ma szansę trafić do Meczu Gwiazd! - twierdzi Draymond Green. - Jest świetnym strzelcem. Stać go, by w każdym meczu zdobywać po 20 pkt i mieć 6-7 zbiórek - mówi o swoim koledze z zespołu.
Dobre wrażenie w preseason zostawili po sobie Oklahoma City Thunder, Los Angeles Clippers oraz właśnie Boston Celtics. Z kolei Sacramento King czy Cleveland Cavaliers przegrywali mecz za meczem. Drużyny generalnie grały między sobą, ale zdarzały się też potyczki nietypowe. Portland Trail Blazers zagrali sparing z niemieckim Ratiopharmem Ulm. Niespodzianki nie było (111:100). Z kolei trzy sparingi z zespołami NBA zaliczył nowozelandzki Breakers. Wysoko przegrywał z Oklahoma City Thunder (89:117), Philadelphia 76ers (84:139) oraz Utah Jazz (87:116).
Co myślą menedżerowie?
W NBA corocznie odbywa się sondaż wśród generalnych menedżerów wszystkich klubów. To najbardziej zorientowani i kompetentni ludzie, więc warto spojrzeć na ich głos. 30 szefom klubów zadano 50 pytań.
Kto będzie mistrzem NBA? Otóż ci menedżerowie zdecydowanie typują Boston Celtis (aż 83 procent wszystkich głosów). Jeszcze tylko dwa kluby pojawiły się w tym głosowaniu - Oklahoma City Thunder (13 procent) oraz Dallas Mavericks (3 procent). Nikt więcej nie ma szans - uważają.
Kto będzie MVP sezonu? 40 procent głosów otrzymał Shai Gilgeous-Alexander (Oklahoma City), a Luka Doncić dziesięć procent mniej. Pozostali kandydaci daleko w tyle - Joel Embiid (Philadelphia), Nikola Jokić (Denver) oraz Jayson Tatum (Boston) – wszyscy po 7 procent.
Zdarzają się też pytania bardziej szalone i oparte na wyobraźni. „Gdybyś teraz budował klub i mógł wybrać tylko jednego zawodnika, kto by to był?". Menedżerowie w zdecydowanej większości myślą tylko o jednym. 77 procent zdobył Victor Wembanyama! Zapytano też o drużynę, która w nadchodzącym sezonie zrobi największy postęp. Memphis Grizzlies wskazało 67 procent, a na drugim miejscu jest San Antonio Spurs (13 procent).
Obrońca Sochan
Na drużynę z Teksasu szczególnie zwrócone są oczy polskich kibiców. W ekipie Spurs trzeci sezon zagra Jeremy Sochan. Latem 21-letni zawodnik wspomagał reprezentację Polski, która walczyła o igrzyska olimpijskie. Spurs rozegrali pięć meczów kontrolnych, dwa z nich wygrali. Na koniec przegrali na wyjeździe z Houston Rockets, ale trener Gregg Popovich dał odpocząć swoim liderom (nie grali Sochan, Wembanyama i Chris Paul). We wcześniejszych spotkaniach kontrolnych Ostrogi przegrały na własnym parkiecie z Oklahoma City Thunder 107:112 oraz pokonały Orlando Magic 107:97 i Utah Jazz 126:120, a na wyjeździe uległy Miami Heat 117:120.
Sochan w każdym kolejnym meczu poprawiał zdobycze punktowe w ciągu arytmetycznym, zdobywając odpowiednio 9, 12, 15 i 18 pkt. W spotkaniu na Florydzie miał double-double, gdyż zanotował także 11 zbiórek. - Jednym z moich zadań będzie bycie najlepszym defensorem, jakim tylko potrafię być. Kryć najlepszego zawodnika drużyny przeciwnej i starać się wybić go z rytmu, bo to ma wtedy wpływ na cały jego zespół. Na pewno ważna będzie też energia z jaką będę grał i jaką będę dawał drużynie. Zrobię wszystko, abyśmy wygrali jak najwięcej spotkań. Naszym celem jest rozwój, ale wiele osób uważa, że stać nas na awans do play offu – deklaruje u progu sezonu Sochan.
(pp)
Celtowie chcą powtórki. Fot. Wu Xiaoling/PressFocus