Cel to 30 punktów
Rozmowa z Rafałem Janickim, środkowym obrońcą Górnika Zabrze
Za wami mecz z Piastem i chyba kamień z serca, że w końcówce udało się zdobyć bramkę i wygrać?
– Byliśmy w tym spotkaniu zespołem dużo lepszym niż rywale. Przy tylu okazjach, przy tylu sytuacjach powinniśmy ten mecz zamknąć już w pierwszej połowie. W ciągu całego spotkania Piast nie bardzo nam zagroził. Szkoda, że szybciej nie zamykamy meczu, bo to się powtarza w którejś kolejnej grze, że mamy te okazje, a ich nie wykorzystujemy. To tylko znak, że jeszcze bardziej trzeba pracować na treningach, żeby te sytuacje zamieniać na bramki.
Czy w końcówce przy wyniku 0:0 było nerwowo?
– W meczu z Piastem każdy, który był na boisku, to czuł, że jesteśmy w końcu w stanie strzelić gola i ta nasza przewaga zostanie potwierdzona. Wynikała ona z tego, że rywal bronił się bardzo nisko, przed polem karnym. Kwestią czasu było, kiedy zdobędziemy bramkę, ale minuty mijały i nic nie chciało wpaść. Na szczęście wszedł „Olo” (Paweł Olkowski – przyp. red.), zagrał dobrą piłkę i nasz „Furu” (Josuke Furukawa – przyp. red.) trafił do siatki.W drugiej połowie z Piastem mieliście już trudniej. Z czego to wynikało?
– Do przerwy Piast dość mocno się cofnął, nie wiem, z czego to wynikało. Może się nas przestraszyli, nie wiem. Ciężko tę piłkę było gdzieś tam do tego pola karnego dostarczyć. Nawet jednak jak bronili nisko, to te sytuacje z naszej strony były.
Za wami kolejne czyste konto w tyłach. Szefa obrony musi to chyba cieszyć?
– Na pewno fajne zwycięstwo, na zero z tyłu i oby tak jak najdłużej.
Często mówi się o waszej murawie. Jak było pod tym względem w derbach?
– Jak na nasze boisko to z naszej strony ta gra wyglądała naprawdę dobrze. Graliśmy dużo piłką, tworzyliśmy sobie sytuacje – szczególnie w pierwszej połowie. Myślę, że ta pierwsza połowa wyglądała tak, jakby trener od nas w każdym spotkaniu wymagał, żeby wyglądała. Była i kontrola z tyłu, i szybka gra z pierwszych piłek, i sytuacje pod bramką przeciwnika. Szkoda, że skończyło się tylko 1:0, bo powinno być wyżej. A co do boiska, to tutaj u nas jest naprawdę grząsko. Mamy porównanie, jak trenujemy na naszym bocznym boisku, a potem wejdziemy na główne, to dwa centymetry człowiek się zapada, chodzi się jak po gąbce. Nie wiem, buduje się nowa trybuna i może ludzie, którzy tutaj w Zabrzu zarządzają, postarają się o wymianę murawy, bo nie jest ona najlepsza w lidze. W Łodzi czy we Wrocławiu ostatnio grało się dużo lepiej. Zresztą, powiem na moim przykładzie, przy moich blisko 90 kilogramach nie jest przyjemnie biegać po takim boisku.
Dobrze wygląda wasza gra w środku pola.
- „Rasi” (Damian Rasak – przyp. red) i Patryk Hellebrand wykonują dobrą robotę. Teraz też przełożyło się to na boisko, bo Piast nie miał w zasadzie sytuacji.
Pomaga wam też ławka, prawda?
– Jest ona jakościowa, a widać to choćby po tym, jacy zawodnicy wchodzą na boisko. Jest Lukas Podolski, są inni, jak Furukawa czy Olkowski, zmieniliśmy skrzydła. W drugiej połowie trener zauważył, że nie stwarzamy już tak wiele okazji, wpuścił trochę świeżej krwi i przyniosło to efekt w postaci zwycięskiej bramki. Napieraliśmy, znaleźliśmy lukę, no i jest ważna wygrana.
Macie 24 punkty. Można powiedzieć, że zima w Górniku będzie spokojna?
– Nie. Chciałbym na koniec tego roku, żeby na naszym koncie było 30 punktów. Celujemy w taką zdobycz. Mamy przecież dobrą serię i trzeba ją jak najdłużej podtrzymać. Tak do tego trzeba podchodzić. Jedziemy teraz do Kielc na trudny teren i mecz, bo tam się zawsze ciężko gra, ale jedziemy tam po trzy punkty.
Cztery ligowe wygrane w pięciu kolejnych grach – skąd ta świetna seria? Tym, że wszystko się zgrało, zatrybiło?
– Mogło być jeszcze lepiej, bo przecież gdyby nie nasze błędy z Jagiellonią, to może byśmy tego meczu nie przegrali i byłby na przykład remis. Idzie to wszystko w dobrym kierunku, a pokazał to nawet ten przegrany mecz z mistrzem Polski. Jako zespół dobrze pracujemy, dobrze funkcjonujemy i kiedy jako drużyna dobrze bronimy, to z przodu zawsze coś się stworzy i strzeli.
Rozmawiał Michał Zichlarz
364 TYLE MECZÓW
w ekstraklasie rozegrał już Rafał Janicki. Daje mu to, razem z byłym świetnym reprezentantem Polski, medalistą MŚ Markiem Dziubą i innym obrońcą Maciejem Sadlokiem, 22. miejsce w „Klubie 300”, a więc ligowych piłkarzy, którzy rozegrali w lidze co najmniej 300 gier. Do miejsca w TOP20 Janickiemu brakuje już tylko czterech meczów. Na pozycji nr 20 jest legendarny Lucjan Brychczy (368), a tuż za nim Hieronim Barczak (367). Stawce przewodzi Łukasz Surma, który w polskiej ekstraklasie rozegrał aż 559 spotkań.