„El Matador” już widzi siebie na mecie. Fot. PAP/EPA

 

Carlos Sainz niemal pewny

W piątek rundą wokół Janbu zakończy się najtrudniejsza terenowa impreza świata.

 

RAJD DAKAR

Przedostatni etap Rajdu Dakar z metą w Janbu prawdopodobnie przesądził o zwycięstwie Hiszpana Carlosa Sainza w Audi w kategorii samochodów. Jego najgroźniejszy rywal Francuz Sebastien Loeb (Hunter) miał awarię auta i poniósł dużą stratę. Krzysztof Hołowczyc (Mini) zajął 15. miejsce.

Po 10 etapach Sainz miał 13 minut przewagi nad Loebem. Czwartkowy 11. był bardzo trudny, kamienisty. Kierowcy mieli do przejechania 587 km, w tym długi, liczący 480 km odcinek specjalny. Dziewięciokrotny rajdowy mistrz świata Loeb zdawał sobie sprawę, że to ostatnia szansa, by dogonić Hiszpana, bowiem w piątek na zakończenie uczestników czeka pętla wokół Janbu ze stosunkowo krótkim 175-kilometrowym oesem.

Na pierwszej części etapu różnica między nimi była niewielka. Jednak na 132 kilometrze w Hunterze Loeba złamał się prawy wahacz, ale kierowca kontynuował jazdę z godzinną stratą, by walczyć o końcowe podium. Dojechał do mety, ale w klasyfikacji generalnej spadł na trzecie miejsce.

W tej sytuację mający asystę pozostałych kierowców Audi Szweda Mattiasa Ekstroema i Francuza Stephane’a Peterhansela „El Matador” bez zbędnego ryzyka pędził do mety. Zajął trzecie miejsce, ze stratą 5:35 do najszybszego w czwartek Francuza Guerlaina Chicherita (Toyota), który wygrał drugi etap z rzędu.

Jeśli w piątek Sainzowi nie przydarzy się wypadek albo poważna awaria, to Audi w końcu dopnie swego i po trzech latach starań okupionych olbrzymimi wydatkami wygra Dakar autem z napędem elektrycznym.

Hołowczyc i Łukasz Kurzeja kolejny raz utrzymywali szybkie tempo. Oni już walczą tylko o dotarcie do mety, bo szansę na wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej stracili już na drugim etapie. Od Chicherita byli wolniejsi o 25:38. Do mety dojechali bez maski z naklejonym sercem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, którą mieli przekazać na aukcję.

- Nic wielkiego się nie stało, po prostu odfrunęła nam maska. Nie wiemy dlaczego, pewnie przez jakieś drgania. Wciągnęło ją pod koła i przemieliło. Obiecaliśmy ją Jurkowi Owsiakowi, ale teraz pewnie dostanie jakąś inną. A etap był bardzo ciężki, z wielkimi kamieniami. Kiedy Loeb nas doszedł, przepuściliśmy go i po chwili urwał sobie wahacz na tych kamieniach. Nie można było dzisiaj za szybko jechać, ale wiadomo, że on walczył zacięcie z Carlosem. Mieliśmy też trochę problemów nawigacyjnych - relacjonował Hołowczyc.

W rywalizacji motocyklistów najlepszy na etapie okazał się wicelider Ross Branch z Botswany (Hero), ale zaledwie 32 sek. stracił do niego prowadzący w rajdzie Ricky Brabec (Honda). Przed ostatnim dniem Amerykanin ma ponad 10 minut przewagi nad najgroźniejszym rywalem i jest bardzo bliski drugiego dakarowego zwycięstwa w karierze.

Konrad Dąbrowski uzyskał 22. czas (36:42 straty) i awansował na 24. miejsce w klasyfikacji generalnej po odpadnięciu jednego z rywali. Młody Polak jak zwykle nie uniknął problemów.

- Chwilę przed pierwszym tankowaniem urwało się mocowanie amortyzatora skrętu i kierownica mi zaczęła latać na wszystkie strony, zaliczyłem wywrotkę, uderzyłem głową w wieżę nawigacyjną i trochę przytarłem rękę, ale nic poważnego się nie stało - przekazał po etapie Dąbrowski.

W piątek, na zakończenie tej edycji Dakaru zawodnicy wykonają rundę wokół Janbu. Cały etap liczy 328 km, a odcinek specjalny 175 km.

Kryspin Dworak/PAP