Sport

Cała Polska na Lecha

Nie będziemy straszyć „Kolejorza” zapowiedziami, ale tym, co pokażemy na boisku – odważnie zapowiada trener Lechii Szymon Grabowski.

Alex Douglas w sobotę może odmienić opinie o swojej przeciętności. Fot. Norbert Barczyk/Pressfocus.pl

„Kolejorz" najprawdopodobniej bez Jespera Karlstroema przystąpi do sobotniego meczu z Lechią Gdańsk. Szwed w tym sezonie zaliczył dwa pełne ligowe występy i były one niezłe w jego wykonaniu, ale - jak się wydaje - ostatnie starcie z Widzewem w Łodzi było jego pożegnaniem z Lechem, do którego trafił w 2021 roku. Karlstroem w czwartek udał się bowiem na testy medyczne do włoskiego Udinese, którego szkoleniowcem jest Kosta Runjaić, znany z pracy w Pogoni Szczecin i Legii Warszawa. Ten fakt praktycznie przesądza o jego odejściu, tym bardziej, że Włosi i poznaniacy podobno doszli już do porozumienia w kwestii transferu. Udinese ma zapłacić za Karlstroema dwa miliony euro, plus bonusy w wysokości pół miliona euro.


Bez zachwytu


29-letni pomocnik był znaczącą postacią poznańskiej drużyny w minionych sezonach. W jej barwach rozegrał 144 mecze, strzelił cztery bramki, a na plus zaliczmy jeszcze dziewięć asyst. Jest kolejnym kluczowym piłkarzem, który odszedł z Poznania w letnim okienku transferowym, bo klub wcześniej sprzedał Filipa Marchwińskiego do Lecce i Kristoffera Velde do Olympiakosu Pireus. W zamian do Lecha trafili m.in. Daniel Hakans z drugoligowej Valerengi Oslo, Bryan Fiabema z rezerw Realu Sociedad i Alex Douglas z Vasteras, ostatniej drużyny ligi szwedzkiej. Te nazwiska ani ich poprzednie kluby absolutnie nie powalają. Nic dziwnego, że sympatycy Lecha głośno wyrażają dezaprobatę dla działań działaczy. Z Bułgarskiej odchodzą piłkarze sprawdzeni, pozytywnie zweryfikowani przez ekstraklasę, a przychodzą chyba jednak dużo przeciętniejsi od poprzedników.

Być może radykalnie zmieni te opinie spotkanie z gdańskim beniaminkiem, który start rozgrywek może uznać za mocno rozczarowujący. Remis z równie bezbarwnym Śląskiem Wrocław, a zwłaszcza porażka u siebie z wracającym do ligi po 32 latach Motorem Lublin – dwa gole stracone między 71 a 74 minutą (!) – nie dają podstaw do optymizmu.


Próbują złapać wiatr


O radość z uprawianej profesji i pozytywne myślenie w ekipie znad morza zatem niełatwo, a jeszcze statystyki nie rozpieszczają. Biało-zieloni ponieśli z rzędu sześć ligowych porażek na Bułgarskiej. „Kolejorz” w 29 ostatnich domowych meczach z Lechią na wszystkich frontach wygrał aż 22 razy i tylko w dwóch poległ.

- Mam nadzieję, że nasza mentalność w sobotę będzie stała na wysokim poziomie – nie traci ducha trener Szymon Grabowski. - Cała Polska w Lechu upatruje faworyta do wygranej. Ma bardzo silną kadrę z indywidualnościami takimi jak Mikael Ishak czy Afonso Sousa. Lech to groźny zespół, który aktualnie próbuje złapać wiatr. Wiemy, jaka jest jego siła, ale w Poznaniu będziemy chcieli wyjść odważnie, by przeciwstawić się faworytowi na jego terenie - zaznaczył.

Szkoleniowiec zespołu z Trójmiasta zdaje sobie sprawę z siły rywala, ale spodziewa się wielu pozytywów po występie swojego zespołu na bardzo trudnym terenie, no i przede wszystkim najbardziej liczy na zdobycie punktów. - To, co widziałem w tygodniu, napawa mnie optymizmem - dodawał na przedmeczowej konferencji prasowej 41-latek. - Nie musimy Lecha straszyć zapowiedziami, a tym, co pokażemy na boisku. Ktokolwiek nie zagra, ten zna założenia i będziemy bardzo dobrze przygotowani. Przed nami fajny mecz, dla nas, dla kibiców, ale też dla całej ligi, bo spotkają się dwie marki, z czego jedna gra o najwyższe cele. Lech walczy o mistrzostwo Polski.


Wszyscy gotowi


W klubie jest już Maksym Chłań, który we wtorek odpadł wraz z Ukrainą z igrzysk olimpijskich. Do treningów wrócił też kontuzjowany ostatnio Elias Olsson. - Poza Tomaszem Wójtowiczem i Luisem Fernandezem, na którego wciąż czekamy, wszyscy są gotowi i do dyspozycji - powiedział trener Grabowski. - Jeśli chodzi o Wójtowicza, to nabawił się urazu mięśniowego po meczu z Motorem i wykluczyło go to z mikrocyklu. Mamy nadzieję, że w poniedziałek będzie już z nami. Tomas Bobcek nie jest jeszczegotowy, aby grać w pełnym wymiarze.

Zbigniew Cieńciała