Sport

Błyskawiczna przemiana mistrzów

Po serii gorszych meczów Jagiellonia znów jest w dobrej dyspozycji, co potwierdzają jej ostatnie wyniki w lidze.

Po trudnym początku sezonu zawodnicy Jagiellonii zaczynają dobrze rozumieć się na boisku. Fot. Michał Kość/PressFocus

Jeszcze niedawno sporo mówiło się o słabej formie mistrza Polski. Jagiellonia w sierpniu i na początku września przegrała dwumecz z Bodo/Glimt w eliminacjach do Ligi Mistrzów, poniosła także porażkę w starciu z Ajaksem o Ligę Europy. W lidze straciła zaś punkty z Cracovią (2:4), GKS-em Katowice (1:3) czy Lechem Poznań (0:5). Zapowiadało się, że pomysł Adriana Siemieńca na zespół już się wyczerpał. Tymczasem białostoczanie podnieśli się z kolan i w ostatnich dwóch tygodniach zaskakują formą. Wygrali trzy mecze z rzędu w ekstraklasie, dzięki czemu zajmują drugie miejsce w tabeli. „Duma Podlasia” znów świetnie zaczęła sobie radzić i potrafi wygrywać. 

Skąd ta nagła zmiana? – Jesteśmy dorosłymi ludźmi, facetami, którzy działają pod presją wyniku. Mamy na sobie odpowiedzialność za to, co dzieje się na boisku. Jeżeli zmienia się połowa szatni, proces nie dotyczy tylko dostosowania aspektów taktycznych, ale także konsolidacji i spójności hierarchii wartości. Drużyna musi patrzeć razem w jedną stronę, tworzyć jedność poza boiskiem. Dopiero wtedy będzie szansa na to, że stanie się też jednością na murawie – zaznaczył trener Adrian Siemieniec, który w trakcie letniego okna transferowego stracił ważnych piłkarzy, m.in. Barłomieja Wdowika, Dominika Marczuka i Zlatana Alomerovicia.

Nie było czasu

Klub dokonał transferów, ale zespół potrzebował czasu, żeby zacząć się rozumieć na boisku. Na początku sezonu białostoczanie byli zbyt zapracowani, grali w eliminacjach europejskich pucharów, stąd pojawiły się gorsze wyniki drużyny. Tak przynajmniej tłumaczył to trener mistrzów Polski. – Nie mieliśmy czasu na treningi i nie mogliśmy też spędzić chwili ze sobą. W ostatnich tygodniach mieliśmy jednak czas na ćwiczenia i rozmowy. Chodzi o komunikację wśród piłkarzy oraz między trenerem a zawodnikami. Czuję, że drużyna nabiera spójności – wytłumaczył Adrian Siemieniec. – Teraz jest fajnie, ale musimy być gotowi na to, że przyjdzie moment gorszy. Wtedy nadal musimy być razem, przetrwać ten okres. Cieszmy się z tego co jest. Mamy fajną pozycję wyjściową do prestiżowych spotkań. Zagramy z Kopenhagą i mecz ten będzie nagrodą za to, co zrobiliśmy w poprzednim sezonie. Będziemy grać na stadionie Parken z renomowanym przeciwnikiem. Chwilę później podejmiemy u siebie Legię (niedziela, godz. 20.15 – red.) i jesteśmy pozytywnie nastawieni do obu tych spotkań – dodał 32-letni opiekun Jagiellonii.

Siła nie do oszacowania

Dziś ekipa z Białegostoku zmierzy się w pierwszej kolejce Ligi Konferencji z FC Kopenhaga. Mecz ten będzie wymagający, o czym Adrian Siemieniec doskonale wie. Szkoleniowiec widzi jednak, że jego drużyna się rozwija i będzie w stanie powalczyć w Danii o dobry rezultat. Porażki w eliminacjach LM i LE sprawiły, że jego podopieczni potrafili wyciągnąć wnioski i polepszyć swoją grę. – Widzę po zachowaniu swoich zawodników, że nabieramy odpowiedzialności, mądrości, pragmatyzmu. To mnie cieszy, bo oznacza to, że jesteśmy dojrzalsi. Zdajemy sobie oczywiście sprawę z jakości przeciwnika. Boisko będzie weryfikować to, czy wnioski po meczach z Ajaksem czy Bodo będą przydatne. Nie wiemy, jak porównać Kopenhagę do tych zespołów pod względem poziomu. Na podstawie analizy wideo czy obserwacji, nie dotykając przeciwnika, nie tocząc z nim bezpośredniego pojedynku, nie da się ocenić siły rywala. Przekonamy się o niej w pierwszych minutach rywalizacji. Musimy się przygotować na to, że jakość będzie duża. Będziemy starali się pokazać dobrą piłkę i dobrą Jagiellonię, która nie pojedzie tam na ścięcie, tylko po korzystny wynik. Nie jesteśmy faworytem, ale nie mamy nic do stracenia – zapowiedział dzisiejsze  spotkanie trener rodem z Czeladzi.

Kacper Janoszka

Czwartek, 3 października, godz. 21.00

FC Kopenhaga – Jagiellonia Białystok

Sędzia Rob Harvey (Irlandia)