Byle dalej od polityki
Odwołanie Agnieszki Rupniewskiej z funkcji prezydent Zabrza oznacza wstrzymanie lub też przesunięcie w czasie procesu prywatyzacji Górnika - mówi były minister Michał Wójcik.
Agnieszce Rupniewskiej nie pomogło nawet zjedzenie wspólnego posiłku z Lukasem Podolskim. Fot. Facebook Agnieszka Rupniewska Prezydentka Zabrza
Wieloletni poseł na Sejm RP i minister w rządzie Mateusza Morawieckiego wspierał organizatorów referendum w Zabrzu, które zdecydowało o odwołaniu – po ledwie roku rządów – Agnieszki Rupniewskiej z funkcji prezydenta miasta.
Wszystko przesunięte
W niedzielę z 29207 oddanych głosów, aż 27161 było za tym, żeby popierana przez Koalicję Obywatelską Rupniewska opuściła swój urząd. Przeciwko niej było aż 93 proc. biorących udział w głosowaniu.
Równolegle odbyło się referendum w sprawie odwołania Rady Miasta Zabrze. Tu również większość głosujących opowiedziała się za odwołaniem – 26551 osób (przy 2555 głosach przeciw). Jednak w tym przypadku nie osiągnięto progu frekwencyjnego. W głosowaniu wzięło udział 29106 osób, a żeby to referendum było ważne, potrzebnych było ich około 29,6 tys. Zabrakło więc niewiele.
Co zatem oznacza to dla Górnika? Pytamy o to doświadczonego polityka Michała Wójcika, który zaangażował się w działania na rzecz odwołania Agnieszki Rupniewskiej.
- Toczący się proces prywatyzacji Górnika będzie przesunięty w czasie. Będzie nowy prezydent miasta i to on będzie podejmował wiążące decyzje. Chciałem też przypomnieć o kwestii 45 milionów złotych, które miały trafić do Górnika, a zostały zablokowane przez ministra sportu Sławomira Nitrasa – przypomina minister Wójcik. Chodzi o pieniądze z października 2023, które miały być przeznaczone na szybsze dokończenie czwartej trybuny, a po zmianie rządu zostały zablokowane.
Mierzyć wysoko
Podczas spotkania z mediami przed miesiącem na obiektach Górnika, kiedy Rupniewskiej grunt palił się już pod nogami, o procesie prywatyzacji klubu z Zabrza mówiła, że do końca maja będzie wskazany jeden z dwóch podmiotów zainteresowanych przejęciem 14-krotnego mistrza Polski, a do końca czerwca wszystko będzie sfinalizowane. Chodzi oczywiście o konsorcjum Zarys-Tabapol i holding Lukasa Podolskiego. W czwartek, przed meczem ze Śląskiem i przed referendum, były mistrz świata z 2014 roku nie miał wątpliwości: - W kwestii prywatyzacji Górnika nic się nie zmieniło. Chcę jak najszybciej kupić klub. Zawsze mówiłem, że musi być prywatny, oddzielony od miasta i polityki. Żeby nie pracowali w nim tacy ludzie, jak ci, którzy byli tu na początku, kiedy przyszedłem. Chcę pomóc, a co się wydarzy, nie jestem w stanie powiedzieć. Nie znam dobrze polskiego prawa, robię, co mogę, mój prawnik też. Naciskam, chcę tu zainwestować, włożyć pracę i pieniądze – zaznaczał Lukas Podolski.
Teraz trzeba będzie poczekać. Nie ma mowy o tym, żeby prywatyzacja Górnika odbyła się bez prezydenta miasta.
- Nie mogę się wypowiadać za władze Zabrza, ale naturalną siłą rzeczy wszystko będzie się przesuwało. Nie ma prezydenta, a ktoś musi przecież podjąć decyzję – tłumaczy Michał Wójcik, prawnik z wykształcenia.
Wójcik jest kibicem Górnika. W czasie urzędowania stał za wpłatą 500 tys. zł ze strony Orlenu dla Akademii zabrzańskiego klubu. Pytamy go, czy w jakiś sposób na wszystko rzutowało też zwolnienie Jana Urbana. – Powiem tak: politycy powinni się trzymać z dala od tego, co dzieje się w klubach piłkarskich. Możemy być kibicami, możemy je wspierać, ale w warstwie sportowej powinniśmy się trzymać z daleka. Każdy z nas zna się na sporcie, ja sam byłem dziennikarzem sportowym, ale nie daję sobie prawa, żeby mówić, kto jest dobrym, a kto złym trenerem, bo się po prostu na tym nie znam. Bardzo szanowałem Jana Urbana i życzyłbym sobie, żeby Górnik nie grał gdzieś w środku i walczył o piąte czy szóste miejsce, ale mierzył wyżej. Górnik może być wielkim klubem – podkreśla Wójcik.
Zarząd komisaryczny
Co w tej chwili jest w Zabrzu? Nie będzie prezydenta, ale zarząd komisaryczny. W mieście pojawi się komisarz, którym ma być osoba wyznaczona przez premiera RP. Ma nią być Tomasz Olichwer z Koalicji Obywatelskiej – pierwszy zastępca odwołanej prezydent. Nowe wybory miałyby się odbyć w ciągu trzech miesięcy. W tym czasie raczej nie wchodzi w grę, żeby komisarz podejmował decyzje w sprawie budzącej tak olbrzymie emocje jak prywatyzacja Górnika.
Michał Zichlarz