Sport

Byłem wściekły

Rozmowa z Janem Zielińskim

Fot. PAP/Marcin Cholewiński

Tenisiście z Warszawy nie udało się dotrzeć do czterech w roku wielkoszlemowych półfinałów w mikście. W Nowym Jorku razem z Tajwanką Su-Wei Hsieh w ćwierćfinale ulegli Włochom Sarze Errani i Andrei Vavassoriemu 3:6, 4:6.

Jakby pan ocenił występ w tegorocznym US Open?

– Zagraliśmy poniżej oczekiwań i w deblu z Hugo Nysem, i w mikście, dlatego nie jestem do końca zadowolony. Dla mnie to mało, ale jednocześnie to kolejne lekcje.

W której specjalności bardziej pan upatrywał swoich szans?

– Pozostaje niedosyt, jeśli chodzi o grę deblową (Polak i Monakijczyk odpadli w 2. rundzie – przyp. red.), ale walczymy dalej. To dla mnie kolejne nauczki i wnioski w tym roku. Jestem jeszcze młodym tenisistą. Większość zawodników, z którymi spotykam się w tourze, jest tu po 10-15 lat. Mam jeszcze długą drogę i nadzieję, że najlepsze przede mną.

W mikście byliście rozstawieni z „7”, dlaczego zatem ćwierćfinał i porażkę z parą numer 3 uważa pan za rozczarowanie?

– Rozstawienie nie gra roli. Po naszych wynikach w tym roku – wygraniu Australian Open i Wimbledonu oraz półfinale French Open – w każdym z meczów w Nowym Jorku byliśmy w roli faworytów. Niedosyt jest duży.

Dał pan upust swoim emocjom. Dlaczego pod koniec starcia z włoskimi rywalami rakieta poleciała na kort?

– Byłem wściekły, że przegrywaliśmy.

Czy denerwował pana głośny doping włoskich kibiców?

– Atmosfera w trakcie gry z parą z Meksyku w poprzedniej rundzie była jeszcze bardziej gorąca. Jestem przyzwyczajony do takiej atmosfery i lubię grać w takich warunkach. To, że zagraliśmy tak, a nie inaczej, to zasługa dobrego taktycznie meczu naszych rywali. No i naszej nie do końca najlepszej dyspozycji.

Wszyscy wokół wydają się narzekać na „gęsty” kalendarz. Jak pan się czuje po pięciu meczach w Nowym Jorku?

– Posłuszeństwa odmawiają mięśnie w niektórych partiach ciała. Nakładają się kontuzje, które nie pozwalają mi do końca grać na najwyższym poziomie. Dotyczy to przede wszystkim serwowania. Odbiło się to, niestety, na wyniku.

Jak to rozwiązać? Jak ulżyć przemęczonym gwiazdom?

– Dopóki nie będzie zmian w kalendarzu, nigdy nie będzie ulgi. Wszyscy zmagają się z tymi samymi problemami. Aby być w wysokiej formie, trzeba dbać o ciało, o regenerację, dobre przygotowanie. I mieć czas, aby poprawiać małe rzeczy. A jak tego czasu brakuje, odbija się to na wynikach.

Jak się zmieniło pana życie po dwóch tegorocznych wielkoszlemowych triumfach?

– Spełniają się moje małe marzenia, ale celuję wyżej, czyli w podobne osiągnięcia w deblu. Jestem jednym z zaledwie kilku Polaków, którzy wygrali w Wielkim Szlemie oraz jednym z niewielu, którzy wygrali Wimbledon. Moja popularność wzrosła. Odbieram to pozytywnie, bo pojawia się jeszcze większe zainteresowanie wokół mnie i wokół dyscypliny, co jest bardzo potrzebne.

Gdyby ten świetny dla pana, może przełomowy rok, miał pan podsumować już teraz, to...?

– Z jednej strony, że to mało, bo mam większe oczekiwania, nadzieje, potrzeby... Ale z drugiej gdyby ktoś mi powiedział, że wygram dwa Szlemy i nie powiedział jakie, to wziąłbym to w ciemno.

Jakie najbliższe plany?

– Wracam do Polski przygotowywać się do meczu Pucharu Davisa z Koreą Płd. w Zielonej Górze (13-14 września - przyp. red.). Mamy zamiar go wygrać i wrócić na szczebel, który nam się należy (stawką jest miejsce w kwalifikacjach do finałowego turnieju o Puchar Davisa – przyp. red.).

Rozmawiał w Nowym Jorku

Tomasz Moczerniuk (PAP)

WYNIKI

Kobiety. 1/8 finału: ŚWIĄTEK (Polska, 1) - Samsonowa (Rosja, 16) 6:4, 6:1, Haddad Maia (Brazylia, 22) – Woźniacka (Dania) 6:2, 3:6, 6:3; ćwierćfinały:Badosa (Hiszpania, 26) – Navarro (USA, 13), Zheng (Chiny, 7) – Sabalenka (Białoruś, 2), ŚWIĄTEK – Pegula (USA, 6), Haddad Maia – Muchova (Czechy).

Mężczyźni. 1/8 finału: Draper (W. Brytania, 25) - Machac (Czechy) 6:3, 6:1, 6:2, Miedwiediew (Rosja, 5) - Borges (Portugalia) 6:0, 6:1, 6:3, Sinner (Włochy, 1) - Paul (USA, 14) 7:6 (7-3), 7:6 (7-5), 6:1, de Minaur (Australia, 10) - Thompson (Australia) 6:0, 3:6, 6:3, 7:5; ćwierćfinały: Fritz (USA, 12) – Zverev (Niemcy, 4), Dimitrow (Bułgaria, 9) – Tiafoe (USA, 20), Sinner – Miedwiediew, Draper - de Minaur.