Jarosław Królewski z oceną sezonu czeka na jego zakończenie. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Bycie lepszym nie wystarczy

Rozmowa z Jarosławem Królewskim, właścicielem i prezesem Wisły Kraków


7 maja zostanie zaprzysiężony nowy prezydent Krakowa. Czy po wyborach rozmawiał pan z Aleksandrem Miszalskim?


- Mamy dobry kontakt. Dość jasno wyraziliśmy, co jest dla nas istotne w kontekście budowy modelu dla oceny wsparcia finansowego klubu i będziemy to doprecyzowywać. Nie będziemy przychodzić do miasta z ogromnymi oczekiwaniami, które uderzałyby w mieszkańców. To przede wszystkim jest praca nad tym, by klub wspólnie z miastem nie tylko myślał o optymalizacji kosztów ponoszonych za wynajem stadionu, ale by obiekt na siebie zarabiał.


Bierzecie pod uwagę scenariusz, w którym zawiązujecie spółkę z miastem, która przejęłaby rolę operatora obiektu i szukała możliwości zarabiania na nim?


- To jest podstawa, musimy również wspólnie poszukać sponsora tytularnego i mam nadzieję, że współpraca będzie dużo lepsza. To nasz cel i obowiązek, który był zaniedbany przez wiele lat.


Jak przyjmuje pan ostatnie rezultaty w lidze? Przed wami finał Pucharu Polski, wielkie święto, ale bezpośredni awans do ekstraklasy wyraźnie Wiśle uciekł.


- Nie jesteśmy zadowoleni z wyników. Gdybyśmy byli, to cieszylibyśmy się z wyższego miejsca w tabeli, ale celem ciągle jest awans. Zeszły sezon nauczył nas, że trzeba podchodzić z pokorą i pracować do ostatniego meczu. W poprzednich rozgrywkach mieliśmy serię dużych zwycięstw, graliśmy bardzo ładną piłkę, wszyscy wręcz się nią zachwycali, wygraliśmy rundę z przewagą kilku punktów, ale skończyło się, jak się skończyło. To jest logiczna zagwozdka, bo czasami gramy ładnie i przegrywamy, a wtedy kibice mówią, że nie liczy się styl. W związku z tym celem jest awans do ekstraklasy, a styl nie jest istotny.


Rozumie pan ostatnie tłumaczenia trenera, który mówił, że drużyna jest zmęczona mentalnie i fizycznie. Podkreślał, że to wynika ze stylu, który preferuje.


- Trener miał na myśli przede wszystkim to, że gramy na dwóch frontach, a zawodnicy wracają do gry po wielu kontuzjach. Możemy mówić, że Wisła powinna sobie z tym radzić, liczyć dni pomiędzy meczami, ale to też jest wyzwanie psychiczne dla piłkarzy. Druga rzecz jest taka, że to co trener powiedział o meczu w Pruszkowie, gdzie Arka również miała swoje wyzwania, jest prawdą. Wisła próbując w wielu meczach burzyć mur postawiony przez rywali, biega o wiele bardziej dynamicznie, bo jest nastawiona na grę, a nie tylko przeszkadzanie. Takie jest moje zdanie w tym temacie i to prezentują dane. Nie jesteśmy zadowoleni z meczu z Resovią, bo mieliśmy go szansę wygrać i byliśmy lepsi, nawet grając poniżej swoich możliwości. W każdej istotnej statystyce dla współczesnego futbolu byliśmy lepszą drużyną, ale widzimy, że bycie lepszym nie wystarczy. Jeżeli mówimy, że styl się nie liczy, to czekamy na ostateczne rozstrzygnięcia.


Dużym problemem jest wejście w mecz. Zespół rozegrał wiele słabych pierwszych połów.


- Jest to też związane z metodyką treningową. Są kluby, co potwierdzają też nasze badania wydolnościowe i inne, w których jest taktyka przygotowania drużyny, by robić różnicę po 60 minucie. W Wiśle to widać bardzo mocno, praktycznie w każdym meczu intensywność jest wyższa po godzinie gry. Problem u nas jest inny – wcześniej powinniśmy tworzyć sytuacje i utrzymywać koncentrację, nie popełniać tylu błędów indywidualnych.

Rozmawiał Michał Knura


PRZEDŁUŻONE UMOWY

W ostatnich tygodniach automatycznemu przedłużeniu uległy kontrakty czterech hiszpańskich piłkarzy. Po rozegraniu odpowiedniej liczby minut ważne umowy na kolejny sezon mają bramkarz Alvaro Raton oraz pomocnicy Marc Carbo, Goku i Jesus Alfaro. W najbliższym czasie taki scenariusz powinien się spełnić w przypadku innych zawodników.