Byłbym głupi, gdybym odmówił
Wojciech Szczęsny jest drugim polskim piłkarzem w katalońskiej talii Hansiego Flicka.
Transfer Wojciecha Szczęsnego już oficjalnie stał się faktem. Polski bramkarz pojawił się w poniedziałek w Katalonii, żeby przejść testy medyczne i dogadać szczegóły kontraktu. Pomimo tego, że doszedł z klubem do porozumienia, ogłoszenie jego transferu musiało poczekać. Władze klubu nie chciały odwracać uwagi kibiców od wtorkowego meczu „Blaugrany” w Lidze Mistrzów. Mimo wszystko Szczęsny już pojawił się na stadionie Montjuic i obserwował grę swojego nowego zespołu. Golkiper miał zostać oficjalnie zaprezentowany we wtorek, dlatego od samego rana hiszpańscy dziennikarze czekali na ogłoszenie transferu.
Umowa do końca sezonu
Wielu z nich czekało przed siedzibą Barcelony na pojawienie się najważniejszych aktorów transferu, czyli na prezydenta klubu Joana Laportę, wiceprezydenta Rafaela Yuste, dyrektora sportowego Deco oraz oczywiście Wojciecha Szczęsnego. Reporter radia „COPE” Victor Navarro od godziny 12 nagrywał po kolei wypowiedzi wszystkich wymienionych, gdy wchodzili do klubu. Gdy już wszyscy znaleźli się w budynku klubowym, rozpoczęła się oficjalna część podpisania kontraktu. Joan Laporta przekazał bramkarzowi kartę socio, czyli w praktyce współwłaściciela Barcelony. Następnie wykonana została krótka sesja zdjęciowa i o godzinie 14 Wojciech Szczęsny opuścił budynek. Chwilę później transfer został oficjalnie ogłoszony.
Tak jak donosiły nieoficjalne informacje, Szczęsny podpisał kontrakt do końca bieżącego sezonu. Ma być on zastępcą Marca-Andre ter Stegena, który doznał poważnej kontuzji kolana, wykluczającej go z gry przez ponad pół roku. Tym samym Polak będzie rywalizował o miejsce między słupkami z Inakim Peną, który nie cieszy się ogromnym zaufaniem w środowisku Barcelony. Były golkiper Juventusu będzie miał teraz kilka tygodni na to, żeby przygotować się do rywalizacji na najwyższym poziomie, o najważniejsze trofea. „Duma Katalonii” chce odzyskać miano mistrza Hiszpanii i gra w Lidze Mistrzów. Dlatego przed Szczęsnym miesiące wypełnione futbolowymi emocjami.
Z energią i entuzjazmem
Polak już zdążył przywitać się z kibicami Barcelony za pośrednictwem oficjalnych mediów społecznościowych klubu. "Czuję ogromną dumę. Szczerze byłem gotowy na emeryturę. Byłem na niej bardzo szczęśliwy. Nie zrobiłbym więc takiego ruchu dla jakiegokolwiek innego klubu. Widzę, jak ludzie traktują mnie na ulicach Barcelony podczas moich pierwszych dni. Widzę, że moje przyjście do klubu jest dla nich bardzo ważne. To powoduje, że czuję dumę z powodu tego, że jestem częścią tej fantastycznej rodziny. Pomimo tego, że jest to wielka instytucja, ogromny klub, czuję rodzinną atmosferę. To dla mnie ważne" – przekazał Wojciech Szczęsny. Widać, że zawodnik odczuwa chęć rywalizacji. Najbliższe miesiące w Barcelonie traktuje jak wyzwanie, o czym sam mówi. "Już zdążyłem być na stadionie, byłem na meczu z Young Boys. Drużyna wygląda świetnie, więc czuję podekscytowanie. Będzie to dla mnie wyzwanie, któremu mam zamiar stawić czoła z mnóstwem energii i z entuzjazmem. Jestem gotowy, chcę już zacząć pracować i czekam na to, co wydarzy się w trakcie sezonu" – powiedział 84-krotny reprezentant Polski.
Piękne zakończenie
Historia Szczęsnego wydaje się wręcz nieprawdopodobna. Jeszcze pod koniec sierpnia oficjalnie poinformował, że nie ma zamiaru już grać w piłkę. Nie widział siebie w świecie futbolu poza Juventusem, który już nie miał dla niego miejsca w składzie. Gdy podejmował tę decyzję, nie mógł przewidzieć, że pod koniec września ter Stegen dozna kontuzji, a on sam będzie dla Barcelony jedyną rozsądną opcją na rynku transferowym. Barca musiała zatrudnić bramkarza, który pozostawał bez klubu, ponieważ okno transferowe zostało zamknięte. W ten sposób, dzięki zbiegowi okoliczności, działacze „Dumy Katalonii” mogli skontaktować się ze Szczęsnym. Sporą rolę przy podpisaniu kontraktu przez golkipera odegrał Robert Lewandowski. To napastnik Barcelony miał wpaść na pomysł ściągnięcia 34-latka z emerytury. – Robert był pierwszą osobą, która do mnie zadzwoniła, żeby dowiedzieć się, czy w ogóle istnieje możliwość mojego transferu do Barcelony, bo byłem już na emeryturze. Potrzebowałem, żeby ktoś mnie przekonał, bo na początku nie byłem pewien, czy jestem gotowy na podjęcie nowego wyzwania. Później rozmawiałem z moją rodziną, z moimi przyjaciółmi i wszyscy mówili mi, jak głupi bym był, gdyby nie zaakceptował tej oferty – przekazał Szczęsny. Tym samym Polak dostał szansę na piękne zakończenie swojej kariery. W trakcie wielu lat gry, zazwyczaj reprezentował wielkie kluby. Po rocznym wypożyczeniu do Brentford szybko stał się ważną postacią w Arsenalu. Później dwa lata spędził w Romie, a od 2017 roku był bramkarzem Juventusu. Prawda jest jednak taka, że potęga i rozpoznawalność Barcelony jest nieporównywalnie większa, w porównaniudo wszystkich poprzednich klubów Szczęsnego.
Kacper Janoszka