Sport

Był pogrom, będzie reakcja

Po tak skandalicznym występie mogę jedynie przeprosić naszych kibiców - kajał się po porażce z Pogonią Grodzisk Mazowiecki Marek Saganowski, trener Zagłębia Sosnowiec.

Marek Saganowski ma nad czym myśleć... Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

Tego się chyba nikt nie spodziewał. Po efektownej wygranej 4:1 ze Skrą Częstochowa sosnowiczanie skompromitowali się w zaległym meczu z Pogonią Grodzisk Mazowiecki, ulegając 2:6! Tym samym Zagłębie po raz pierwszy na ArcelorMittal Park straciło więcej niż 4 gole.

Błąd za błędem

Ostatnim zespołem, który w Sosnowcu zdobył 6 bramek był Lech Poznań, który za czasów trenera Adama Nawałki - w grudniu 2018 roku - wygrał na Stadionie Ludowym 6:0. Po raz ostatni sosnowiczanie stracili 6 goli w Wielką Sobotę 2023 roku, ulegając na wyjeździe Stali Rzeszów 0:6. Po tamtym meczu z posadą pożegnał się Dariusz Dudek. Obecnego szkoleniowca zespołu z Sosnowca taki los raczej nie spotka, ale Marek Saganowski ma o czym myśleć, zważywszy, że podczas środowego meczu nie ustrzegł się błędów. Jednym z nich było pozostawienie na boisku po przerwie Emmanuela Agbora, który w pierwszej połowie zobaczył żółtą kartkę. Upomnienie nie „ostudziło” Kameruńczyka, który z boiska mógł wylecieć jeszcze przed przerwą. Co się odwlecze... Siedem minut po wznowieniu Agbor po raz kolejny dopuścił się przewinienia i po tym jak po raz drugi obejrzał „żółtko” musiał udać się do szatni. Grająca w liczebnej przewadze Pogoń obnażyła słabość sosnowiczan, którzy zwłaszcza od stanu 2:3 sprawiali wrażenie kompletnie zagubionych.

W głębokim szoku

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że czterech zawodników do przerwy miało żółte kartki i któregoś trzeba było ściągnąć. Padło na Patryka Mularczyka. Agbor zachował się źle i czerwona kartka nas obnażyła - tłumaczył szkoleniowiec, który nie ukrywał rozczarowania postawą zespołu. - To, jak zagraliśmy w drugiej połowie nie miało prawa się zdarzyć. Jestem zdenerwowany, bo czegoś takiego jako trener nie przeżyłem. Przepraszam za ten występ. Musimy zrobić wszystko, żeby wrócić na dobre tory - mówił „Sagan”. Trener próbował reagować. W 66 minucie przy stanie 1:2 dokonał trzech zmian, ale na niewiele się to zdało, bo błędy, które popełniali gracze Zagłębia były katastrofalne. - Przeszliśmy na ustawienie 4-3-2, aby przy wyniku 1:3 trochę podgonić, wyjść do przodu. Do Kamila Bilińskiego dołączyliśmy Bartka Paszczelę, żeby mogli utrzymać się przy piłce, ale przy bramkach byliśmy jak osłupieni. Trafienie Grześka Janiszewskiego na 2:3 dało powiew pozytywnej energii, ale potem wszyscy widzieli jak to wyglądało. Sami sobie strzeliliśmy trzy bramki. Jestem w głębokim szoku, jak można popełnić tyle błędów indywidualnych w operowaniu piłką i oddawać ją przeciwnikom. Rywale wykorzystali to bezlitośnie - nie krył irytacji opiekun sosnowiczan.

Myślami w Puławach

Klęska 2:6 zapewne jeszcze długo będzie analizowana, ale sztab szkoleniowy i piłkarze muszą się skupić na niedzielnym (19.35) meczu w Puławach. Zabraknie w nim Agbora, który uzbierał 4 żółte kartki. Można być niemal pewnym, że dojdzie do zmian w składzie. Czy także w ustawieniu? - Mamy ustawienie alternatywne i czasami przechodzimy 3-4-3. Nie będziemy jednak tego robić. Mecz z Pogonią to już historia. W niedzielę musimy wybrać jedenastkę, która będzie zaangażowana w stu procentach i nie będzie popełniać tak kardynalnych błędów. Grałem w piłkę, od kilku lat jestem trenerem. Jeśli w meczu z tak jakościowym przeciwnikiem popełnia się tyle błędów, to się traci tyle bramek. To jest dla mnie nie do przyjęcia i reakcja musi być stanowcza - zapowiada trener Saganowski.

Krzysztof Polaczkiewicz