Sport

Był pewny utrzymania

Trener Jarosław Skrobacz po raz kolejny udzielił gorzkiej wypowiedzi na temat realiów panujących w Podbeskidziu. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Był pewny utrzymania

Nie udało się dotrzeć do głów piłkarzy - tak przyczyny spadku ocenił po meczu z Miedzią trener Jarosław Skrobacz. Na ławce w Legnicy miał tylko sześciu rezerwowych.


PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA

Wspomniana szóstka piłkarzy to sześciu… młodzieżowców. - Trudno mi ten mecz ocenić i się o nim na gorąco wyrazić. Mógłbym powiedzieć, że to, co się stało, w ogóle mnie nie dziwi pod kątem nastawienia mentalnego. Przyjechaliśmy w mocno okrojonym składzie, większość liderów, 85-90 proc. tego zespołu, jest już myślami gdzie indziej. Im się kończą umowy i zastanawiają się, gdzie będą grać za miesiąc - mówił trener Jarosław Skrobacz.


Wszystko im sprzyjało

W meczu z Miedzią zabrakło m.in. najlepszego strzelca zespołu Bartosza Bidy. Napastnik, który w tym sezonie grał także jako lewoskrzydłowy, zdobył 7 goli, ale od pewnego czasu narzeka na uraz. Z powodów zdrowotnych niedostępny był także obrońca Jan Hlavica, a za kartki pauzował kapitan Daniel Mikołajewski. W tej sytuacji w kadrze znalazł się tylko jeden stoper - Matej Senić, a jego katastrofalna postawa przyczyniła się do utraty dwóch goli. Podbeskidzie po straceniu sześciu bramek w poniedziałkowym meczu stało się drugą najgorszą defensywą w lidze. - Miedź miała olbrzymią swobodę, grało się jej łatwo, przyjemnie. Do tego ładna pogoda, piękna płyta, więc wszystko sprzyjało. Myślę, że jest jakaś przyczyna, że Podbeskidzie jest w miejscu, w którym jest - dodał trener.


Brakowało systematyczności

- Ta liczba straconych bramek, ta niefrasobliwość, brak koncentracji we własnym polu karnym, rozluźnienie, może nawet brak determinacji obnażyły nas jako zespół, który z piłką sobie jakoś radzi. Miedź nie grała nie wiadomo o co, ale były chwile, gdzie można było odnieść pozytywne wrażenie. Tego było jedna zdecydowanie za mało i taki był cały sezon Podbeskidzia. Potrafiliśmy, od kiedy jestem w klubie, zagrać kilka spotkań na dobrym poziomie, ale niestety brakowało systematyczności - dodawał trener Jarosław Skrobacz, który w trakcie konferencji prasowej stwierdził, że przyjmując propozycję pracy z Bielska-Białej był przekonany, że uda się utrzymać zespół. - Byłem tego pewny. Nie udało się wydobyć z drużyny tego, czego byśmy oczekiwali. Było to wszystko bardzo rozbite, rozlazłe i ciężko było dotrzeć do zespołu, by sprężył się i grał w każdym meczu na 100 procent swoich możliwości. Przykro mi, że taki klub jak Podbeskidzie, z takimi możliwościami, niemałymi już tradycjami, musi żegnać się z pierwszą ligą - mówił Skrobacz po blamażu z Miedzią.


Nie odmienił zespołu

Podbeskidzie od 1 marca, gdy stery w zespole przejął były szkoleniowiec m.in. Ruchu Chorzów czy GKS-u Jastrzębie, zdołało wywalczyć zaledwie 6 punktów w 11 spotkaniach (średnia 0,55 pkt). Złożyło się na to jedno zwycięstwo i trzy remisy, a bilans bramkowy wyniósł 8:25. We wcześniejszych 21 spotkaniach pod wodzą trenerów Grzegorza Mokrego i Dariusza Marca klub spod Klimczoka zdobył 17 punktów, co daje średnią 0,81 (składają się na to trzy zwycięstwa i aż osiem remisów) przy bilansie bramkowym 17:31. Tak dramatyczny bilans oznacza, że Podbeskidzie po raz pierwszy od sezonu 2001/02 występować będzie na trzecim poziomie rozgrywkowym. W ciągu ostatnich 22 sezonów oprócz „górali” na dwóch najwyższych szczeblach pozostawały jeszcze takie marki, jak Arka Gdynia, Górnik Zabrze, Lech Poznań, Legia Warszawa, Wisła Kraków i Zagłębie Lubin. Teraz to elitarne grono opuszcza bielski klub.

(gru)