Sport

Był kiedyś taki klub. Ostała się tabliczka...

CZADOBLOG - Paweł Czado

Jeszcze na początku XX wieku futbol był w Katowicach widziany niechętnie, uważano go za plebejską rozrywkę. Na szczęście społeczeństwo poszło po rozum do głowy i zassało nowinkę, a entuzjaści, głównie młodzież gimnazjalna, mogła z drżeniem serc poznawać tajniki nowej gry.

Ojciec

Jednym z pierwszych klubów była Diana. Nazwa klubu wzięła się od rzymskiej bogini łowów, ale namiętności były czysto piłkarskie. Początkowo klub zrzeszał jakichś 50 członków. Była to głównie młodzież gimnazjalna i pracownicy dyrekcji kolei, którzy na boisku grali w koszulkach z pasami biało-zielonymi i w czarnych spodenkach oraz w czarnych getrach. Wiem to wszystko od 96-letniego Mariana Lubiny, który co najmniej kilka meczów Diany widział z oczywistych względów: ważnym piłkarzem Diany był bowiem jego ojciec Paweł, który był tak dobry, że w latach 20. został jednym z pierwszych reprezentantów Polski z Górnego Śląska. Był ważny na tyle, że wdzięczni koledzy potrafili dać mu okazały obraz z okazji dziesięciolecia występów. Po zakończeniu kariery piłkarskiej był kapitanem związkowym reprezentacji Śląska i jednocześnie urzędnikiem w katowickim magistracie w latach 30.

Goszczę u Mariana Lubiny. - Diana dla ojca była bardzo ważna, był z nią rzeczywiście związany - opowiada syn. - Udało mi się właśnie odnaleźć po latach piękną pamiątkę, choć… niekompletną.

Sport Club Diana z Katowic to niezwykła drużyna na śląskiej mapie futbolowej. Fizycznych śladów po niej mało, a oto jeden z nich.

Wygrawerowany napis pod nieistniejącą już statuetką piłkarza będącą nagrodą dla najlepszego zawodnika mecz 08 Breslau – Diana Kattowitz. Fot. Paweł Czado

W domowych archiwach odnalazła się oto tabliczka dla najlepszego piłkarza towarzyskiego meczu między Breslau 08, a Dianą Katowice rozegranego 6 marca 1922 roku we Wrocławiu. Diana wygrała wtedy 4:2. Tabliczka nie była oczywiście nagrodą samą w sobie - przytwierdzono ją do eleganckiej statuetki piłkarza! – Niestety, kiedy byłem chłopcem, bawiłem się tą statuetką i przypadkowo ją… stłukłem! Nie dostałem lania od ojca. On miał dla mnie wiele czasu i zrozumienia. Wszędzie mnie zabierał, mogłem dzięki niemu zobaczyć wiele meczów. Rozbudził we mnie ciekawość świata – opowiada Marian Lubina.

Z tą nieistniejącą statuetką związana jest jeszcze jedna niecodzienna historia. Paweł Lubina, jako poddany jego cesarskiej mości w czasie I wojny światowej, został powołany do niemieckiej armii. Jego jednostka, brygada strzelców, stacjonowała we Wrocławiu. – Sierżant był kibicem piłkarskim. Kiedy okazało się, że tata dobrze gra w piłkę, dawał mu przepustki i ojciec mógł tramwajem jeździć na treningi drużyny Breslau 08 i występować w jej meczach jako gastspieler – opowiada syn. To przełożyło się na ułatwione kontakty między klubami katowickimi, a wrocławskimi.

Przeskakiwali płot

Diana istniała ponad trzydzieści lat. Powstała w lutym 1905 roku. Nie pisano o niej przez dekady, wiele faktów ustaliłem właśnie dzięki Marianowi Lubinie. To od niego wiem, że nazwę klubowi nadał pierwszy prezes Ernst Tschoche. To od niego wiem, że istniał też hymn klubowy "Es schrillt der Pfiff". To on udostępnił mi pamiętnik ojca, z którego wiem, gdzie chłopcy kopali na początku - czyli na placu Andrzeja. „Był to teren ogrodzony parszywym płotem z najgorszego gatunku desek, przeznaczony na targowisko dla bydła i koni”. Jeśli jeden z czterech zatrudnionych wówczas w Katowicach policjantów wyraził zgodę, to po zakończeniu targu ok. godz. 15 miłośnicy piłkarstwa – wśród nich piłkarze Diany – przeskakiwali płot i grali do zmroku.

Muszę dodać, że Diana miała siedzibę na Gustav Freitagstrasse (warto pamiętać, że ten niemiecki pisarz tworzył również po polsku) czyli przy dzisiejszej Sienkiewicza. Gdy nadeszła Polska, wiadomo było, że w codzienność klubu musiała wkroczyć polityka, czemu trudno się dziwić. Pod naciskiem polskich władz administracyjnych - człon Sport Club przemianowano na Klub Sportowy w 1922 roku. W klubie grał Stanisław Nogaj, potem znany dziennikarz, redaktor katowickiej "Polonii". W Dianie znalazł się jako... komisarz plebiscytowy aby pilnować klubu o - jak uznawano - niemieckich konotacjach. Przy okazji... sam w niej występował! Tak się składa, że Diana była pierwszą drużyną, która rozegrała oficjalny mecz z polską drużyną ze Śląska (z Pogonią Katowice w 1920 roku, zakończony wynikiem 2:2).

W 1921 roku zawodnicy Diany przenieśli się z Placu Andrzeja na własne boisko. Murawa powstała między dzisiejszymi ulicami Jordana, Poniatowskiego i gen. Zajączka. Dziś o tym boisku mało kto pamięta, bo istniało zaledwie trzy lata. W 1924 roku ku rozpaczy członków klubu ówczesne władze zdecydowały, że teren przejdzie pod budowę domów dla urzędników zatrudnionych w Urzędzie Wojewódzkim.

Diana a III Rzesza

Diana musiała się przenieść na boisko przy ulicy Kościuszki, które istniało już wcześniej. Wiadomo, że jeszcze w 1920 roku – zanim powstało boisko przy ulicy gen. Zajączka – Diana zagrała tam mecz towarzyski ze słynną Pogonią Lwów. Lwowianie, w których szeregach zagrał m.in. Wacław Kuchar, byli reklamowani jako reprezentacja olimpijska na igrzyska w Antwerpii! Ostatecznie Polska w belgijskiej olimpiadzie nie wzięła udziału. Sprowadzenie Pogoni było wtedy nie lada wyczynem – był to przecież okres powstań śląskich i w Katowicach było bardzo niespokojnie.

Piłkarze Diany grali na boisku przy ulicy Kościuszki przez 15 lat, do wybuchu wojny. Po wojnie boisko istniało jeszcze kilkanaście lat, do czasów, gdy zaczęto budować Halę Parkową.

Diana nie przestała istnieć w 1945 po upadku III Rzeszy. Przestała istnieć przez III Rzeszę! Po wybuchu II wojny światowej i zajęciu Katowic przez władze niemieckie klub został rozwiązany za rzekome zbyt bliskie kontakty z polskimi drużynami i na jego miejsce powołano VfB Kattowitz, który istniał do 1944 roku, a swoje mecze rozgrywał przy dzisiejszej ulicy Stanisława Moniuszki w Katowicach.

Mecz Diana Katowice - Ruch Wielkie Hajduki na nieistniejącym boisku w centrum Katowic w 1924 roku. Gospodarze wygrywają 5:0 a wszystkie gole dla Diany zdobywa Paweł Lubina, reprezentant Polski w latach 20. i kapitan związkowy reprezentacji polskiego Górnego Śląska w latach 30. Archiwum rodziny Lubina.