Butler wrócił do Miami
Na szczycie bez zmian - swoje mecze wygrali liderzy obu konferencji.
Jimmy Butler wrócił do Miami, gdzie spędził ponad 5 lat. To nie był udany mecz dla lidera GSW. Fot. Arthur Dong/Xinhua/PressFocus
Mecz Golden State w Miami rozstrzygał się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Kluczowe było czy zagra Stephen Curry. Gwiazda Warriors kontuzji miednicy nabawiła się w trzeciej kwarcie niedawnego spotkania z Raptors. Curry dotarł na Florydę i miał nadzieję na występ. Trenował indywidualnie, ale w ostatniej chwili sztab medyczny zdecydował, że nie powinien grać. - Na treningu wszystko było dobrze aż do ostatnich minut. Wtedy przy jednym z ćwiczeń Stephen poczuł pewien ból. Nie chcemy tego lekceważyć. Lepiej będzie, gdy jeszcze chwilę da organizmowi odpocząć - tłumaczył trener Steve Kerr.
Mecz był szalenie ważny dla Jimmy'ego Butlera, który w klubie w Miami spędził ponad 5 lat. Miejscowi kibice uhonorowali swego byłego ulubieńca oklaskami, a następnie podziwiali, jak ich zespół narzuca rywalom warunki. Do przerwy gospodarze mieli 17 „oczek” przewagi, a efektowny sukces przypieczętowali wysoką wygraną w ostatniej części. Heat mieli świetny procent skuteczności z gry - trafili 17 z 25 „trójek”! Bam Adebayo zdobył 27 punktów, a Kel'el Ware dorzucił double-double (14 pkt, 10 zbiórek).
W Detroit skończyła się 3-meczowa zwycięska seria San Antonio. Pistons byli dużo lepsi, wygrali blisko 30 punktami. W dodatku gospodarze grali bez swojego lidera - Cade Cunningham z powodu kontuzji nie zagrał drugi raz z rzędu. Bohaterem spotkania był rezerwowy Marcus Sasser, który w 26 minut zdobył 27 punktów i ustanowił rekord kariery. W ekipie Spurs najskuteczniejsi byli Devin Vassell (26 pkt) oraz tegoroczny debiutant, Stephon Castle (19). Jeremy Sochan zagrał przeciętnie. Wrócił na ławkę rezerwowych, był na boisku 15 minut. Trafił tylko 1 z 4 rzutów z gry, miał 4 zbiórki, przechwyt i blok. - Spodziewaliśmy się bardziej wyrównanego spotkania. Pistons zasługują na uznanie. Grają fizycznie, dobrze bronią i zmuszają do wysiłku. Są naprawdę zaangażowani w grę w trumnie i pod koszami - mówił trener Mitch Johnson.
Swoje mecze wygrali liderzy obu konferencji. Najlepsi na Zachodzie Oklahoma City pokonali Sacramento i powiększyli serię do siedmiu zwycięstw. Najlepszy strzelec ligi Shai Gilgeous-Alexander zdobył 32 „oczka”, trafiając 3 „trójki” oraz 9 z 10 osobistych. Miał też 8 zbiórek i 5 asyst. Thunder to bezapelacyjnie najlepszy obecnie zespół w lidze. Wygrał 14 z 15 ostatnich spotkań i jako pierwszy osiągnął granicę 60 zwycięstw w sezonie.
Cleveland, najlepsza drużyna Wschodu, wygrało z kolei po raz 58. Cavs długo jednak męczyli się w Portland z nie najmocniejszymi Trail Blazers. Jeszcze w połowie czwartej kwarty zespoły dzieliły ledwie 2 punkty (106:104). Finisz należał do przyjezdnych, wśród których pierwsze skrzypce grali Darius Garland (27 pkt, 8 asyst), Ty Jerome (25 pkt) i evan Mobley (21 pkt, 12 zbiórek). Cavaliers musieli sobie radzić bez lidera. Donovan Mitchell odpoczywa po niedawnej kontuzji pachwiny.
Miami - Golden State 112:86, Detroit - San Antonio 122:96, Charlotte - Orlando 104:111, New York - Dallas 128:113, Houston - Atlanta 121:114, Utah - Memphis 103:140, Sacramento - Oklahoma City 105:121, Portland - Cleveland 111:122.
(p)