Sport

Bundesliga jest wymagająca

Rozmowa z Markusem Babbelem, 51-krotnym reprezentantem Niemiec, czterokrotnym mistrzem Niemiec, mistrzem Europy z 1996 roku

Nick Woltemade? Wielki talent! – przekonuje nas Markus Babbel. Fot. IMAGO / Press Focus

W Bundeslidze jak co sezon – największym faworytem jest Bayern Monachium. Czy myśli pan, że jest zespół, który – jak dwa sezony temu Bayer Leverkusen – może pokonać Bawarczyków?

– Będzie bardzo trudno. Bayern wciąż jest numerem jeden w Niemczech i musiałoby wydarzyć się coś wyjątkowego, aby się to zmieniło. Oczywiście, Leverkusen wciąż ma potencjał, aby go zranić, ale nie jestem co do tego w pełni przekonany. Jest tam nowy trener, wielu doświadczonych piłkarzy odeszło, wielu nowych przyszło i nie wiadomo, jak szybko uda się stworzyć z tego drużynę.

Myśli pan, że rozkupione Leverkusen może mieć problemy, aby załapać się do top 4?

– Nie wydaje mi się, są zbyt silni. Mają wielu utalentowanych graczy, ale nie wiem, jak szybko trener Erik ten Hag wszystko to poukłada. To podstawowe pytanie. Podobnie zresztą mam, gdy patrzę na Borussię Dortmund czy RB Lipsk. Ci drudzy cały czas mają znakomity system skautingowy, ale jest tam również nowy trener i kilku doświadczonych graczy odeszło. Tak jak w przypadku Leverkusen, pytanie brzmi, jak szybko uda się to wszystko poukładać. Z tego powodu Bayern Monachium jest dla mnie oczywistym faworytem do mistrzostwa. Jasne, że wszyscy mamy nadzieję, że pojawi się ktoś, kto spróbuje go zaatakować. Bundesliga jest bardzo atrakcyjną ligą, ale gdy jeden klub zdobywa mistrzostwo na wiele kolejek przed końcem sezonu, to nie jest zbyt ciekawe. Wszyscy chcemy, aby był ktoś, kto będzie naciskał na Bayern.

Między Monachium a Stuttgartem ciągnie się saga w sprawie Nicka Woltemade. Latem Bayern kupił do ofensywy tylko Luisa Diaza, a odeszli Leroy Sane, Kingsley Coman i Thomas Müller, kontuzjowany jest też Jamal Musiala. W efekcie jest tam czterech graczy na cztery pozycje z przodu – czy to może stanowić jakiś problem?

– Coś w tym jest. Harry Kane powiedział, że zespół ma najwęższą kadrę spośród wszystkich tych, w których grał. To oczywiście ryzykowne, tym bardziej że brakuje nie tylko Musiali, ale także kontuzjowanych Alphonso Daviesa czy Hirokiego Ito. Wielu piłkarzy ma kontuzje i choć rzecz jasna kiedyś wrócą do zdrowia, to nie będzie to lada dzień, lecz bliżej końca rundy jesiennej. Wydaje mi się, że Bayern coś jeszcze z tym zrobi. Może być tak, że piłkarze, którzy teraz zdają się być poza zasięgiem, pod koniec okienka transferowego pojawią się na rynku i będą dostępni dla monachijczyków – chociażby w kontekście wypożyczenia. A co do Woltemade, Bayern oczywiście go chce, ale Stuttgart zażądał kwoty, której Bawarczycy nie są gotowi teraz zapłacić. To jest topowy zawodnik.

Ale tak naprawdę ma za sobą tylko jeden dobry sezon.

– Zgadza się, ale to jest topowy zawodnik, proszę mi zaufać! Oglądałem go ostatnio na Euro U-21 i był jednym z najlepszych piłkarzy na turnieju. To wielki talent. Oczywiście, Bayern zawsze szuka takich zawodników, lecz cena na ten moment jest dla niego za wysoka. Co więcej, Stuttgart jest w takiej sytuacji, że wcale nie musi go sprzedawać. Tam również chcą mieć silny skład i proszę wierzyć, że oni również będą się liczyć w tym sezonie. Będą walczyć o Ligę Mistrzów.

Gdy patrzę na Borussię Dortmund, wydaje mi się, że ma słabszy skład niż w ostatnich kilku latach. W poprzednich dwóch sezonach z wielkimi problemami awansowała do Ligi Mistrzów, nie ma w zespole takich postaci, jak jeszcze niedawno Jadon Sancho, Erling Haaland czy Jude Bellingham. Czy nie wydaje się panu, że w BVB trochę brakuje jakości?

– Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że trener Niko Kovac scalił drużynę. Z poprzednimi trenerami zespół borykał się z różnymi kłopotami, a Kovac wprowadził spokój i zaczął osiągać bardzo dobre wyniki. Teraz mógł przepracować cały okres przygotowawczy, do czego wcześniej nie miał okazji. On chce widzieć zespół biegający, szczególną uwagę poświęcił aspektowi fizycznemu i myślę, że to jest najważniejsze, bo tam jest sporo talentu. Jasne, to nie są tak wielkie gwiazdy, jak te, które pan wymienił, ale cały czas jest tam znakomity skład. I co najważniejsze – Niko Kovac zaczął robić tam wynik! (w ostatnich 8 kolejkach poprzedniego sezonu wygrał 7 meczów i jeden, z Bayernem, zremisował – przyp. red.). Czasami jest tak, że na pierwszy rzut oka gra nie wygląda dobrze, że nie idzie łatwo, nie pokonują przeciwników po 5:0, muszą wyszarpać zwycięstwo – ale potrafią to zrobić. To jest najważniejsze, żeby mieć odpowiednie wyniki, szczególnie na początku, dzięki czemu można zbudować pewność siebie. Wtedy gra się dużo łatwiej, styl gry również się poprawia. Borussia ma naprawdę mocny zespół, ale przed końcem okienka transferowego też na pewno wykonają jeszcze jakieś ruchy. Ciągle szukają, żeby poszerzyć kadrę, bo nie jest ona największa w Bundeslidze. Można mówić o 2-3 pozycjach. Zdecydowanie mogą pokusić się o walkę o mistrzostwo. Oczywiście, powtórzę raz jeszcze, Bayern Monachium jest zdecydowanie silniejszy i jest znacznie wyżej w notowaniach od Borussii Dortmund. Jednak jeśli będzie tam zespołowość, może zranić Bayern.

W każdym sezonie są jakieś niespodzianki. Czy ma pan swojego kandydata na czarnego konia Bundesligi?

– Bardzo trudno powiedzieć! W Bundeslidze są: Bayern, Leverkusen, Lipsk, Dortmund, Eintracht Frankfurt i Stuttgart – i wydaje się, że te zespoły będą walczyć o najwyższe lokaty. Ale kto będzie kolejny? Freiburg? Znowu Mainz? Niezwykle ciężko to ocenić, bo pozostałe drużyny muszą przede wszystkim myśleć, aby uniknąć spadku. Wszystkie zdają się być bardzo blisko siebie, oczywiście niektóre są trochę lepsze, ale jeśli coś pójdzie tam nie tak, wpadną w negatywną spiralę, wtedy będą musiały oglądać się za siebie i walczyć o utrzymanie! Bundesliga jest szczególnie wymagająca, dlatego na ten moment nie jestem w stanie powiedzieć, kto może sprawić pozytywną niespodzianką.

A kto według pana może być głównym kandydatem do spadku? Beniaminkowie, FC Koeln i HSV, są w tym sezonie silni.

– Kolonia sprowadziła wielu ciekawych zawodników, a jej nowy trener, Lukas Kwasniok, ma dużo pewności siebie.

Jest od nas, urodził się w Gliwicach!

– Zgadza się (śmiech). To znakomity szkoleniowiec, a oprócz tego ogólna siła tego klubu jest niesamowita. Zresztą bardzo podobnie jest w HSV, który jako klub jest prawdziwym gigantem. Jest tam wiele energii, w końcu wrócili do elity, ale pierwsze, o czym muszą myśleć, to utrzymanie. Muszą zdobywać punkty, wygrywać każdy kolejny mecz, bo powtórzę to raz jeszcze – Bundesliga to bardzo wymagająca liga.

Rozmawiał Piotr Tubacki