Wiktor Bogacz może być zadowolony ze swojego występu przeciwko Podbeskidziu. Fot. Ernest Kołodziej/miedzlegnica.eu


Bułka z masłem

Drużyna trenera Ireneusza Mamrota znokautowała rywali z Bielska-Białej, aplikując im aż sześć goli!


MIEDŹ LEGNICA

Legniczanie rywalizują z Podbeskidziem od ponad 20 lat. Po raz pierwszy oba zespoły zagrały ze sobą w sezonie 2000/01 na poziomie 3. ligi, gdy bielszczanie grali pod szyldem Ceramed Bogmar. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1.


Fatalny bilans

Przed poniedziałkowym starciem na Stadionie im. Orła Białego w Legnicy doszło do 16 takich konfrontacji. Ich bilans był wybitnie niekorzystny dla zielono-niebiesko-czerwonych, ponieważ zanotowali w nich tylko jedno zwycięstwo! Poza tym 7 razy wynik był nierozstrzygnięty, a aż 8 razy jako zwycięzcy schodzili z boiska bielszczanie. Bilans bramkowy 24:15 dla Podbeskidzia. Jedyne zwycięstwo legniczanie odnieśli 1 października 2021 roku, wygrywając w Legnicy z „góralami” 4:2, dla zwycięzców gole zdobyli Maxime Dominguez (dwa), Bruno Garcia i Chuca, natomiast dla pokonanych Kacper Gach i Julio Rodriguez. Teraz ten bilans został poważnie skorygowany, ponieważ podopieczni trenera Jarosława Skrobacza wyjechali z Legnicy z bagażem sześciu goli i teraz wynosi on 25:21 na korzyść Podbeskidzia.


Niedopuszczalny błąd

Mimo efektownego zwycięstwa trener drużyny znad Kaczawy Ireneusz Mamrot dostrzegł mankamenty w grze swojego zespołu. - Jeżeli chodzi o wynik, o kilka akcji, jestem zadowolony - powiedział na wstępie niespełna 54-letni szkoleniowiec. - Nie będę jednak zaciemniał obrazu, bo tempo meczu nie było zbyt intensywne. Wszystko fajnie nam się ułożyło, przeciwnikowi nie było łatwo, bo jego sytuacja w tabeli jest ciężka, a na dodatek już w pierwszej minucie nasi rywale stracili gola, co nas napędziło. Nie możemy sobie jednak pozwolić na taki błąd, jaki popełniliśmy przy stracie gola. Owszem, akcja przeciwnika była ładna, ale my byliśmy źle zorganizowani. Pewne zachowania muszą być powtarzalne, ale w tej sytuacji to nam się rozjechało. Z tego na pewno nie jestem zadowolony. Cieszę się, że strzeliliśmy tyle bramek. Cieszą mnie zwłaszcza bramki Wiktora Bogacza, ale martwi jego kontuzja. Jeżeli nic złego się nie wydarzy, to sytuacja kadrowa w dwóch ostatnich meczach sezonu będzie dużo lepsza, chociaż jesteśmy zagrożeni pauzami z powodu żółtych kartek. Tych zagrożeń jest dużo. W dwóch ostatnich kolejkach chcemy zdobyć jak najwięcej punktów, by poprawić swoją lokatę w tabeli.


Młodzi, gniewni...

Dwa gole w potyczce z Podbeskidziem strzelił niespełna 20-letni napastnik, Wiktor Bogacz. - Cieszę się, że udało mi się strzelić dwie kolejne bramki, cieszę się, że zacząłem w końcu regularnie grać i strzelać - powiedział wychowanek Juventy Starachowice. - To dosyć wysoka wygrana, od początku kontrolowaliśmy mecz, więc myślę, że nic dziwnego, że skończyło się 6:1. Naszym zadaniem jest wygrać każdy kolejny mecz, na razie skupiamy się na Zagłębiu Sosnowiec, a dopiero potem będziemy myśleć o Lechii Gdańsk.

W 73 minucie spotkania na boisku pojawił się (zastąpił Damiana Michalika) 23-letni obrońca Kacper Józefiak, dla którego był to dopiero 2. występ na zapleczu ekstraklasy. - Czekałem na to zwycięstwo, jest ono bardzo okazałe - przyznał wychowanek Heliosa Bucz. - Cała drużyna na to zapracowała i na pewno się z tego cieszymy, bo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa. Po pierwszej połowie prowadziliśmy 4:1, ale skoro mogliśmy strzelić kolejne bramki, to trzeba było do tego dążyć. Nie będziemy się przecież cofać. Będę sumiennie pracował na treningach, aby w dwóch ostatnich meczach tego sezonu dorzucić kolejne minuty na poziomie pierwszej ligi.

Bogdan Nather