Sport

„Budzik” wyłączony

Zarząd Hutnika Kraków, na wniosek trenera, przesunął do rezerw Marcina Budzińskiego. To kolejny problem z tym piłkarzem w ostatnich miesiącach.

Marcin Budziński do klubu z Nowej Huty trafił przed poprzednim sezonem i podpisał dwuletni kontrakt. Fot. Marta Badowska/PressFocus

Pomocnik ostatni mecz rozegrał 17 sierpnia. Trener Maciej Musiał zdjął go w przerwie derbów Krakowa z Wieczystą, w których nowohucianie ulegli aż 1:7. Sześć dni później zarząd klubu poinformował, że pomocnik z przyczyn dyscyplinarnych został przesunięty do zespołu rezerw.

Powiedział za dużo

Nikt nie wyjaśnił, co dokładnie się wydarzyło, ale szkoleniowiec w rozmowie z „Gazetą Krakowską” podkreślił, że powodem tak radykalnej decyzji nie były jego aktualnie umiejętności piłkarskie, a postawa. Nieoficjalnie wiadomo, że między piłkarzami doszło do pyskówki, w czasie której „Budzik” użył zbyt mocnych słów, nieakceptowalnych nawet w piłkarskiej szatni. Umowa zawodnika obowiązuje do końca sezonu, ale Musiał na razie nie wyobraża sobie powrotu do współpracy z 34-latkiem. Czy wszystko zmierza w stronę pożegnania? – Myślę, że na razie jest zbyt wcześnie, by mówić o rozstaniu. Szanujemy decyzję sztabu, zawodnik ją przyjął – komentuje prezes Artur Trębacz.

Nie trzymał ciśnienia

Rok temu Hutnik przeprowadził dwa głośne transfery. Podpisał dwuletnie kontrakty z byłymi zawodnikami Cracovii, Denissem Rakelsem i właśnie Budzińskim, którzy łącznie rozegrali 316 spotkań w ekstraklasie. Łotysz z 11 golami był najlepszym strzelcem zespołu. Dobrze grało mu się z Polakiem, który jesienią strzelił 2 gole i miał 2 asysty. Wiosną dołożył trafienie, jednak bardzo rzadko oglądaliśmy go na boisku. Najpierw został zawieszony po wyjazdowej potyczce z Zagłębiem II Lubin. Sędzia podejmował kontrowersyjne decyzje i Budziński nie wytrzymał, obrażając go. Zobaczył czerwoną kartkę, a potem PZPN zdyskwalifikował go na 5 meczów. Kolejny wybuch Budzińskiego miał miejsce w maju, gdy jego drużyna rywalizowała u siebie z Olimpią Elbląg. Przed przerwą w ciągu... niespełna minuty został napominany dwoma żółtymi kartkami za faul faktyczny i odepchnięcie Dawida Danilczyka. Kara organu dyscyplinarnego była ta sama - zawieszenie na 5 spotkań. Piłkarz nie mógł pomagać zespołowi w końcówce poprzedniego i na początku tego sezonu. Zarząd klubu ukarał go finansowo, bo jego nieodpowiedzialne zachowanie osłabiło drużynę.

Dobra reakcja

Bez Budzińskiego w składzie „Duma Nowej Huty” pokonała ostatnio Chojniczankę. Gola na 3:2 w doliczonym czasie strzelił Rakels, który najpierw wywalczył rzut karny, a potem pokonał bramkarza. Dla podopiecznych trenera Musiała był to ważny mecz, bo tydzień wcześniej zostali rozgromieni przed Wieczystą. – Duże gratulacje dla zespołu, bo pogoda była wymagająca – najgorsza przy jakiej można grać. Do tego wymagający przeciwnik, który bardzo dobrze zaczął sezon. Wiedzieliśmy, z kim się mierzymy po druzgocącej porażce w zeszły weekend. To są bardzo ważne momenty dla zespołu, żeby po takim meczu potrafić się jak najszybciej podnieść – podkreślał Maciej Musiał. Ocenił, że pierwsza połowa była lepsza, a jego drużyna nie miała prawa stracić bramki, gdy tak prowadzi grę przez 45 minut. – Końcówka była trochę szarpana, dużo przestrzeni na boisku. Oba zespoły bardzo chciały, ale trochę więcej jakości było po naszej stronie. To zwycięstwo po prostu nam się należało – powiedział szkoleniowiec drugoligowca, który w najbliższą sobotę przyjedzie do Sosnowca, by zmierzyć się z Zagłębiem. Tymczasem Budzińskiemu przyjdzie się sposobić do niedzielnego meczu z Kmitą Zabierzów w drugiej grupie 5. ligi małopolskiej. Po czterech kolejkach mające 7 punktów rezerwy Hutnika plasują się na 3. miejscu, za Unią Oświęcim i Victorią Jaworzno.

Michał Knura