Sport

Budżetowy problem Widzewa

4200

Widzewiacy poza spokojnym utrzymaniem niewiele w tym sezonie zdziałali. Fot. Artur Kraszewski/Pressfocus.pl 


Budżetowy problem

W łódzkim klubie niepewna sytuacja jeżeli chodzi o budżet na nowy sezon. Teraz wszyscy żyją jednak starciem z Lechem.   


WIDZEW ŁÓDŹ

Historia meczów Widzewa z „kolejarzami” z Poznania jest tak stara, jak powojenna liga. 14 marca 1948 roku w inauguracyjnej kolejce pierwszych po II wojnie światowej regularnych rozgrywek ligowych, Widzew pokonał (akurat na stadionie ŁKS) ZZK Poznań 4:3. O nazwie „Lech” nikt jeszcze wówczas nie myślał, a pojawiła się ona w gazetowych relacjach i w tabelach dopiero w 1957 roku.


Starzy bohaterowie

Dwa gole dla Widzewa zdobył w tym meczu Bogusław Fornalczyk, po jednym Zygmunt Cichocki i Henryk Marciniak, a dla Lecha Teodor Anioła, Tadeusz Polka i Florian Wojciechowski. Nazwiska widzewiaków nic już dzisiaj nie mówią kibicom, niektórzy z Lecha mają natomiast swoje miejsce w historii, na przykład Anioła i grający w tym spotkaniu Edmund Białas, czyli dwie trzecie legendarnego w Poznaniu tercetu A-B-C (tym trzecim był Henryk Czapczyk, który w ZZK znalazł się rok później). Mecz miał dramatyczny przebieg, decydującą bramkę zdobył Marciniak strzałem… plecami, jak wynika z prasowej relacji, co nie przeszkodziło jednak kibicom znieść go triumfalnie z boiska po ostatnim gwizdku.

Taki sam wynik padł w meczu tych drużyn w październiku 1994 roku. Graczy z tej epoki pamiętamy już „na żywo”, dla Widzewa trzy gole zdobył Radosław Kowalczyk, jednego – Bogdan Pikuta, ale w składzie byli już Tomasz Łapiński, Ryszard Czerwiec i Andrzej Michalczuk. W Lechu grali wtedy Piotr Reiss, Jacek Dembiński i Artur Wichniarek.

Dzisiaj oba kluby mają innych bohaterów i liderów. Widzew musiał ostatnio obyć się bez dwóch swoich asów atutowych: Marka Hanouska i Bartłomieja Pawłowskiego. Ten pierwszy w niedzielę w meczu z Lechem zagra po kartkach, Pawłowski natomiast w środę przeszedł zabieg i o powrocie na boisko na razie nie myśli. Gdy ich zabrakło, trzeba było wyznaczyć nowego kapitana – był nim w meczu z Zagłębiem Mateusz Żyro, ale w roli mentalnego lidera obu nie był w stanie zastąpić.


Wzmocnienie z Bułgarii

Można się było spodziewać, że spółki skarbu państwa będą się wycofywać z hojnego sponsorowania klubów sportowych. W Widzewie trzeba będzie usunąć z koszulek logo PKP Cargo, bo firma ta właśnie ogłosiła, że na sport pieniędzy dawać nie będzie. Dział marketingu Widzewa ma ból głowy, bo kończy się umowa z firmą Panattoni, niepewny jest także finansowy wkład ZCB Owczary w budżet na nowy sezon, bo zmarł właściciel tej firmy produkującej kafelki Rafał Stępień, a spadkobiercy mogą nie podzielać jego miłości do Widzewa.

Ostro pracuje także dział sportowy. Klub tego jeszcze oficjalnie nie potwierdza, ale bułgarskie media donoszą, że do Łodzi przenieść się ma 24-letni obrońca Iwan Turicow z CSKA Sofia, 18-krotny reprezentant Bułgarii. Oznaczać to może, że Mate Milosz i Paweł Zieliński, który zresztą nie grał w ostatnich siedmiu meczach, raczej nie mają co liczyć na nowe kontrakty. Kończy się też dwuletnia umowa Dominika Kuna i nie należy się spodziewać, że będzie ona przedłużona.


Nowy trener Lecha

Kibice Widzewa są cierpliwi i niezależnie od wyników wypełniają stadion na każdym meczu, ale ta cierpliwość się już powoli wyczerpuje, a ostatnio po porażce z Zagłębiem piłkarzy żegnały gwizdy. Trzy przegrane mecze po kolei to wstydliwy bilans. To nieprawda, że Widzew już nie gra o nic – stawką spotkania z Lechem jest odwrócenie tej niekorzystne tendencji. Szczerze mówiąc, zbyt wielu atutów Widzew nie ma – w tym sezonie jest to tylko drużyna, która utrzymała się  bezpiecznie w ekstraklasie, ale niczym więcej nie zaimponowała.

A co ma w tej sytuacji powiedzieć Lech? W Poznaniu mają jeszcze szanse na grę w pucharach, pod warunkiem wszakże, że… obrońcy nie będą strzelać sobie do własnej bramki jak ostatnio Miha Blażić i Bartosz Salamon, a do bramki rywala, jak ich kolega z defensywy Joel Pereira w meczu z Legią. Może znów odnajdą drogę do bramki Ba Loua, Velde, Sousa i Szymczak, którzy jeszcze nie obudzili się z zimowego snu. Sam Mikael Ishak (cztery gole w sześciu meczach od powrotu na boisko po kontuzji) nie da rady. Nowy trener Niels Frederiksen z Danii, który zadebiutuje w Łodzi na ławce poznańskiej drużyny, przez te kilka dni niczego jeszcze nie wymyśli.

Wojciech Filipiak