Sport

Budowanie monolitu

W GieKSie mogą cieszyć się z utrzymania czystego konta w drugim meczu z rzędu.

Lukas Klemenz miał sporo pracy podczas spotkania ze Śląskiem. Fot. Sebastian Sienkiewicz/PressFocus

GKS KATOWICE 

Spotkanie ze Śląskiem Wrocław było wyzwaniem dla GKS-u. Widać było, że trener Jacek Magiera dobrze rozpracował styl gry katowiczan. Szczególnie zauważalne było to w pierwszej połowie, gdy przyjezdni bardzo dobrze grali w pressingu. 

Solidna defensywa 

Goście nie pozwalali na płynne rozpoczynanie akcji od linii obrony. To spowodowało, że GieKSa nie potrafiła stworzyć realnego zagrożenia pod bramką Rafała Leszczyńskiego. Najwięcej szans na strzelenie bramki gospodarze mieli po stałych fragmentach. Jak zwykle sporo zamieszania w szeregach rywali wywoływały długie wyrzuty z autu (już nie tylko Mateusz Kowalczyk, ale także Marcin Wasielewski je wykonuje), ale także rzuty wolne (strzał Bartosza Nowaka w poprzeczkę w pierwszej połowie) i rzuty rożne.  

– Nie byłem zaskoczony pressingiem, bo Śląsk potrzebuje punktów. Bardzo dobrze zakładali pressing, co było widoczne po naszych stratach. Wpadaliśmy w pułapki, które przygotowywali Piotr Samiec-Talar i Petr Schwarz. Dawali nam zagrywać piłkę do boku, ale blokowali środek w taki sposób, że przejmowali piłki. To dla nas nauczka. Musimy czytać zamiary rywali i częściej grać bokami – zaznaczył po spotkaniu Lukas Klemenz

Spotkanie z wicemistrzem Polski, który jeszcze w tym sezonie nie wygrał meczu (!), było pierwszym sygnałem ostrzegawczym dla katowiczan. W żadnym z poprzednich starć nie mieli oni takich trudności z wyprowadzeniem piłki z linii obrony. Zresztą świadczą o tym słowa Klemenza. – Było to jedno z trudniejszych spotkań, w jakich graliśmy. Wiemy, w jakiej sytuacji jest Śląsk i takie mecze nigdy nie są łatwe – zaznaczył defensor. Poza wspomnianymi trudnościami na plus katowiczanom należy zaliczyć solidną postawę w grze obronnej.

Czas na zgranie 

29-letni Klemenz zaliczył 10. występ w pierwszej jedenastce GieKSy w bieżących rozgrywkach. Odkąd pojawił się przy Bukowej, stał się bardzo ważnym elementem zespołu. Razem z Arkadiuszem Jędrychem i Martenem Kuuskiem tworzy bardzo zgrane trio defensywne. Zawodnicy musieli spędzić dużo czasu na treningach oraz podczas meczów, żeby odpowiednio się zgrać. Widać było na początku sezonu, że są elementy defensywne, nad którymi muszą jeszcze popracować. Świadczyły o tym wyniki zespołu, który do 10. kolejki tylko dwa razy utrzymywał czyste konto (w wygranym 1:0 meczu ze Stalą Mielec i bezbramkowym starciu z Motorem Lublin). Sytuacja ta uległa zmianie, a punktem zwrotnym był mecz z Górnikiem Zabrze, który został przez zespół trenera Rafała Góraka przegrany 0:3. W kolejnym starciu z Pogonią GieKSa wygrała 3:1, a w następnych dwóch potyczkach z Puszczą i Śląskiem nie straciła gola.

Często na początku sezonu słyszeliśmy od piłkarzy z Katowic, że czas gra na ich korzyść. Teraz widać, przynajmniej po formacji obronnej, że te słowa zaczynają mieć sporo wspólnego z rzeczywistością. Klemenz także potwierdził to, że z dnia na dzień jego współpraca z Kuuskiem i Jędrychem jest coraz lepsza. – W defensywie potrzeba dużo czasu na zgranie. Są oczywiście rotacje w składzie, ale trener stara się tak ustawić zespół, żeby w weekend wyjść na boisko i tworzyć monolit. Zgrywamy się i cieszy nas kolejny mecz na zero z tyłu – stwierdził Klemenz. 

Dobre funkcjonowanie wspomnianego monolitu będzie bardzo przydatne podczas najbliższego meczu GieKSy. Katowiczanie udadzą się do stolicy, gdzie będzie czekać na nich Legia Warszawa, która w tym sezonie pokonała już dwóch beniaminków – z Lechią wygrała 2:0, a z Motorem 5:2.

Kacper Janoszka