Na ten uśmiech i powiew optymizmu czekano przy Limanowskiego od kilku miesięcy... Fot. Grzegorz Misiak/Pressfocus

Budowa nadal trwa

Zarząd Rakowa bije się w pierś po nieudanym sezonie, a Marek Papszun widzi pewne pozytywy.


RAKÓW CZĘSTOCHOWA

Dawno przy Limanowskiego nie było konferencji prasowej zorganizowanej z takim rozmachem. Pod gradobiciem pytań znalazły się najważniejsze osoby w klubie. Ponowna prezentacja Marka Papszuna jako trenera Rakowa była idealną okazją, aby nacisnąć przycisk „reset” po nieudanym sezonie. W końcu częstochowianie w kolejnych rozgrywkach nie zagrają w eliminacjach do pucharów. Po trzech kolejnych tłustych latach z trofeami tym razem gablota nie została powiększona. Owszem, prezes Rakowa Piotr Obidziński mówił o kolejnym „historycznym” sezonie oraz o sukcesie, jakim był awans do fazy grupowej Ligi Europy. Ten nie może jednak przysłonić wyniku w lidze i Pucharze Polski.


Diagnoza postawiona

Zostając jeszcze przy prezesie - mówił wiele o pozytywach z poprzedniego sezonu. Stawianiu na młodzież w klubie czy sztabie szkoleniowym, jak również o rozwoju marketingowym. Uderzył się jednak w pierś. - Zidentyfikowaliśmy i identyfikujemy wiele deficytów. Wiemy, że sezon nie zakończył się w sposób, jaki oczekiwaliśmy. Jesteśmy poza pucharami, zajęliśmy siódme miejsce w lidze. To nie sukces, a porażka - mówił.

Wskazał także na problemy klubowej akademii. Druga drużyna, niezwykle odmłodzona zakończy rozgrywki jako spadkowicz do IV ligi. Prezes klubu wskazywał choćby na problem ze skautingiem, którzy został przebudowany. Podobny los spotkał zresztą pierwszą drużynę. Klub także wprowadzi nową formułę dotyczącą transferów. 

Prezes Obidziński, choć próbował szukać pozytywów, dość jasno wskazał na problemy, z którymi mierzy się Raków. Nie przedstawił jednak konkretów dotyczących zmian, jakie w klubie zaszły lub będą zachodzić. Zapewne słowa o „niezależnych zagranicznych audytach” nie uspokoiły nastrojów wokół byłego już mistrza Polski. Szczególnie nie załagodziło to złości kibiców. Niby mówił o działaniach, ale niewiele wynikało z jego słów.


Sufitu jeszcze nie ma

Oczy wszystkich skupiły się jednak na powracającym trenerze. W końcu niewielu spodziewało się, że Marek Papszun tak szybko zawita pod Jasną Górą. - Wizja i plan rozwoju skłoniła mnie do powrotu. To nadal klub w budowie. Nie tyczy się to jedynie infrastruktury, ale także procesów i obszarów, które chcemy nadal rozwijać, aby dalej walczyć o najwyższe cele - powiedział na wstępie szkoleniowiec

Nie ukrywał, że wpływ na jego decyzję miała między innymi wzorcowa współpraca między stronami w poprzednich latach. Wskazywał też na poziom sportowy, jaki klub osiągnął w minionym okresie. - Raków przez pięć lat w ekstraklasie jest czołowym klubem, co obrazuje najlepsza zdobycz punktowa w tym czasie. Mimo, że poprzedni sezon nie był taki, jakbyśmy tego chcieli, to nadal musimy patrzeć w zasadzie na jedną rundę, przez którą zespół zajął siódme miejsce - dodaje szkoleniowiec Rakowa. 

Jak jednak zaznacza, drużyna może jeszcze wiele osiągnąć. Szczególnie, że ze słów trenera można wywnioskować spore szanse na wzmocnienia. - Potencjał w zespole jest spory. Zostałem przekonany do powrotu deklaracją, że będzie jeszcze większy. Razem będziemy osiągać wysokie cele - zapowiedział trener Papszun. 


Dwóch wygranych?

Szkoleniowiec wraca jednak do Rakowa w atmosferze porażki. W końcu ten w ciągu roku nie znalazł nowego, zagranicznego klubu. Częstochowianie, szczególnie na wiosnę, stracili wiele sportowo, co zaowocowało najgorszym od kilku lat sezonem i powrotem do poprzedniego szkoleniowca. Marek Papszun jednak podczas konferencji zdecydowanie nie zgadzał się z taką opinią.- Nie chciałem wyjechać dla samego wyjazdu. Miałem duże wymagania i chciałem wejść w fajny projekt. Nie udało się, jednak czemu mój powrót do Rakowa miałby być porażką? Powiem, dlaczego nie jest. Do bardzo dobrego klubu przychodzi bardzo dobry trener - powiedział szkoleniowiec Rakowa. Mimo to w kontrakcie trenera zawarta jest specjalna klauzula. Wedle niej kontrakt trenera może zostać rozwiązany. Jego treść, przewidywaną przez wielu, potwierdził podczas konferencji prezes klubu. 

- Są specyficzne okoliczności, w których trener może opuścić Raków. Wspominał, że ma ambicje reprezentacyjne i międzynarodowe. Mam nadzieję, że gdy Raków wróci na pierwsze miejsce, będę mógł zamówić helikopter, a nawet odrzutowiec w topowe miejsce na świecie dla trenera - powiedział Piotr Obidziński. Tak więc szkoleniowiec Rakowa zostawił sobie furtkę, gdyby pojawiła się ciekawa oferta. Zapewne chodzi o propozycję z reprezentacji Polski, która prędzej, czy później powinna się pojawić w przypadku sukcesu. O ten jednak nie będzie łatwo. Szczególnie, że ostatnie pół roku odkryło wiele bolączek klubu, z którymi nowy - stary trener musi sobie poradzić.

(ptom)


288

MECZÓWRaków rozegrał pod wodzą Marka Papszuna. Częstochowianie wygrali 166 z nich, dokładając 63 remisy i przegrywając jedynie 59 razy. W tym czasie strzelili 491 goli. Wraz z nowym sezonem licznik ruszy ponownie.