Bartosz Bernard jako pierwszy trafił do siatki w sobotnim sparingu, ale jego trafienie zostało anulowane. Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus


Brutalna weryfikacja

Po dwóch zwycięstwach ze słabszymi rywalami Podbeskidzie wysoko przegrało z wiceliderem słowackiej ekstraklasy.


Sparing rozpoczął się od dobrych akcji w wykonaniu zespołu gości. Wszystko zapoczątkowało podanie Michała Stryjewskiego do Bartosza Bernarda. 20-latek po zbiegnięciu do środka podał piłkę do Samuela Nnoshiriego, a ten oddał minimalnie niecelny mocny strzał zza pola karnego. Po chwili w roli głównej ponownie wystąpił pomocnik z Nigerii, który dogrywał do Jakuba Kisiela, którego uderzenie zakończyło się rzutem rożnym. Wreszcie w 7 minucie Podbeskidzie trafiło do siatki, ale radość piłkarzy z Bielska-Białej nie trwała długo, bo przerwał ją gwizdek sędziego. Po krótko rozegranym kornerze walkę o piłkę w polu karnym wygrał Lionel Abate, a niepilnowany Bernard z siedmiu metrów wpakował piłkę do bramki. Sędzia dopatrzył się jednak faulu.

Gospodarze wyszli na prowadzenie w 24 minucie. Przy próbie wyjścia z własnej połowy piłkę stracił Nnoshiri, a zawodnik Żyliny błyskawicznie przerzucił ją na prawe skrzydło do wbiegającego w pole karne Mauro Sauera. Skrzydłowy umiejętnym przyjęciem przerzucił ją sobie nad spóźnionym Bartoszem Bernardem i podał do Timoteja Jambora. Jego strzał obronił jeszcze Patryk Procek, ale dobitka Loica Essomby wpadła do siatki. Trzy minuty później było już 2:0. Naciskani obrońcy Podbeskidzia popełniali błąd za błędem, czego konsekwencją były niedokładne podanie od Tomasza Jodłowca do Daniela Mikołajewskiego, a później do Michała Willmanna. Wrzucony „na minę” młody zawodnik Podbeskidzia zanotował stratę w okolicy środka boiska, która skutkowała szybkim podaniem za plecy źle ustawionego Mikołajewskiego. Po chwili sam na sam przed Prockiem znalazł się Jambor, który podwyższył prowadzenie słowackiego klubu.

Jeszcze przed przerwą gospodarze zdobyli trzeciego gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego krycie rywala w polu karnym zgubił Marcel Misztal, a mający pełną swobodę Jan Minarik pewnie uderzył piłkę z szóstego metra. Futbolówka po koźle wpadła do siatki obok bezradnego Procka. Po przerwie nie upłynęło nawet 20 sekund, a sędzia wskazał na „wapno” po przypadkowym zagraniu piłki ręką w polu karnym przez Jana Hlavicę. Rzut karny na bramkę pewnym uderzeniem, które odbiło się jeszcze od poprzeczki, zamienił Dominik Javorcek. Tylko dobra interwencja przy strzale Davida Durisia zapobiegła utracie kolejnego gola w 52 minucie.

 

W kolejnych minutach dwie dobre okazje mieli zawodnicy z Bielska-Białej. Najpierw w 59 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę na piąty metr zgrywał Adrian Małachowski, ale strzał Sylwestra Lusiusza został zablokowany na linii bramkowej. Dwie minuty później po akcji prawą stroną boiska Maksymilian Sitek zagrał do Marco Siverio, a hiszpański napastnik wyłożył piłkę Bartoszowi Bidzie. Strzał zza pola karnego został jednak zablokowany przez obrońców. Gdy sparing zmierzał do końca, piąte trafienie zanotował zespół Żyliny. Zbyt łatwo na lewej stronie boiska dał się ograć Bernard, a po udanych interwencjach Hlavicy i Kacpra Krzepisza w gąszczu obrońców drogę do bramki odnalazł strzał Javorceka.

 

gru

 

MSK Żylina - Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:0 (2:0)

1:0 – Essomba. 24 min, 2:0 - Jambor, 27 min, 3:0 - Minarik, 43 min, 4:0 – Javorcek, 47 min (karny), 5:0 – Javorcek, 87 min

PODBESKIDZIE: Procek - Willmann, Mikołajewski, Jodłowiec, Tomasik - Nnoshiri, Kisiel, Misztal, Bernard, Stryjewski - Abate . II połowa: Krzepisz - Ziółkowski, Hlavica, Kisiel, Bernard - Małachowski, Lusiusz, Sitek, Banaszewski, Bida – Siverio. Trener Dariusz MARZEC.

ŻYLINA: Belaník - Mensah, Minarik (46. Jaszszo), Mynar - Sauer, Myslović, Gidi (62. Adang), Essomba (46. Bile), Duriś, Javorczek - Jambor. Trener Jaroslav HYNEK.