Bartosz Kurek dwoił się i troił, ale po meczu z Brazylijczykami szczęśliwej miny nie miał. Fot. FIVB


Brazylijska wpadka

Polacy wracają z Fukuoki z trzema zwycięstwami i porażką. Sposób na biało-czerwonych znaleźli Brazylijczycy.


LIGA NARODÓW MĘŻCZYZN

W Fukuoce dla Polaków poziom wyzwania rósł z każdym meczem. Zaczęli od starć z niżej notowanymi Bułgarią oraz Turcją. Zgodnie z przewidywaniami wygrali łatwo, choć Bułgarzy mocno im się postawili. Byli w stanie urwać nawet seta.

W kolejnym meczu na naszą drużynę czekała Japonia, który w rozgrywkach spisuje się bardzo dobrze. Obie ekipy do spotkania przystępowały z takim samym bilansem, pięciu wygranych i jednej porażki.

Japoński fortel

Trener Polaków, Nikola Grbić, posłał na boisko prawie taką samą pierwszą szóstkę jak w pierwszym meczu z Bułgarią. Dokonał tylko jednej zmiany, Karola Kłosa zastąpił na środku Jakub Kochanowski. Szkoleniowiec Japończyków Phillipe Blain natomiast postawił „zasłonę dymną” i wysłał w bój teoretycznie drugi skład. Z powodu urazów wypadło trzech podstawowych zawodników: środkowy Kentaro Takahashi, rozgrywający Masahiro Sekita oraz przyjmujący Yuki Ishikawa.

Polacy, liderzy światowego rankingu, rozpoczęli spotkanie bardzo zmotywowani i szybko odskoczyli rywalom na trzy punkty za sprawą skutecznych ataków Tomasza Fornala i Bartosza Kurka (7:4). W drugiej części seta jeszcze powiększyli przewagę (16:9). Wtedy jednak przytrafił im się słabszy moment. Rywale zmniejszyli straty (14:17). Po chwili nasi siatkarze znów „odpalili” i po serii bloków pewnie wygrali.

Kolejne partie miały podobny przebieg. Przewaga biało-czerwonych momentami była ogromna. Japończycy niewiele byli w stanie wskórać. Nawet gdy wydawało się, że dotrzymują kroku naszej kadrze, były to tylko fragmenty. Wystarczyło, że Polacy zaczęli mocniej zagrywać, grać twardo na siatce, od razu odskakiwali. W drugiej odsłonie np. Japończycy wygrywali 8:7, by po chwili przegrywać 10:19.

Nasi siatkarze zdominowali rywali w bloku. Punktowali tym elementem aż 14 razy, natomiast sami zostali zatrzymani zaledwie trzykrotnie. Największą siłą zespołu trenera Grbicia była jednak równo rozłożona ofensywa między wszystkich zawodników przez rozgrywającego Marcina Janusza. Mecz z dorobkiem 10 punktów zakończyli Kurek, Kochanowski i Kamil Semeniuk, a Aleksander Śliwka dołożył siedem.

Popis Leala

Na zakończenie na biało-czerwonych czekała Brazylia. Nie jest to może tak mocny zespół jak na początku XXI wieku, gdy dominował na światowych parkietach, regularnie zdobywając mistrzostwo świata, ale wciąż groźny. Trener Bernardo Rezende nie mógł jednak skorzystać z części swoich gwiazd, bo przyjmujący Ricardo Lucarelli oraz rozgrywający Bruno Rezende narzekali na drobne urazy.

Już pierwsze akcje pokazały, że naszą drużynę czeka trudna walka. Brazylijczycy prezentowali się znakomicie. Mieli też w swoich szeregach Joandrego Leala. Doświadczony Kubańczyk z brazylijskim paszportem, grał jak za najlepszych lat. W ataku uderzał mocno i precyzyjnie, nie zwalniał ręki w polu serwisowym, a do tego trzymał przyjęcie. To za jego sprawą canarinhos objęli prowadzenie (14:10). Gdy do pomocy włączył się jeszcze Alan Souza, biało-czerwoni znaleźli się w sporych opałach. Szarpali Norbert Huber i rezerwowy Kurek, jednak złamać Brazylijczyków się nie udało. Po dwoch setach 2:0 dla Brazylii.

Przed kolejną partą Grbić zdecydował się na radykalne zmiany. Do ataku na stałe wszedł Kurek, a do przyjęcia Tomasz Fornal. Obaj rozruszali kolegów. Byli skuteczni w ataku. Animuszu i polotu wystarczyło im jednak na jedną partię. W czwartej inicjatywę znów przejęli rywale. Gra niby była wyrównana, Polacy dzielnie walczyli, ale większość akcji kończyła się punktem dla Brazylijczyków. Znów brylowali Leal i Alan Souza. Canarinhos wygrywali aż 15:9. I gdy wydawało się, że kontrolują wynik, Polacy ruszyli do ataku. Ich szarża o mało nie przyniosła powodzenia. As serwisowy Kurka i kontra w wykonaniu Fornala zmniejszyły straty do jednego punktu (22:23). Po chwili po autowym ataku Alana Souzy wydawało się, że będzie remis 24:24. Brazylijczycy poprosili jednak o wideoweryfikację i okazało się, że piłka minimalnie dotknęła bloku, co zakończyło mecz.

(mic)


WYNIKI

Grupa 3 (Fukuoka/Japonia)

Japonia – Polska 0:3 (17:25, 15:25, 20:25)

JAPONIA: Fukatsu (2), Kai (6), Yamauchi (2), Miyaura (10), Tomita (2), Larry (5), Ogawa (libero) oraz Yamamoto (libero), Oya, Otsuka (10), Nishida. Trener Philippe BLAIN.

POLSKA: Janusz (2), Fornal (5), Kochanowski (10), Kurek (10), Semeniuk (10), Huber (6), Popiwczak (libero) oraz Kaczmarek (6), Kłos, Bednorz, Śliwka (7), Poręba, Firlej. Trener Nikola GRBIĆ.

Sędziowali: Ismail Ibrahim Alblooshi (Zjednoczone Emiraty Arabskie), Jiang Liu (Chiny). Widzów 7874.

Przebieg meczu

I: 7:10, 9:15, 15:20, 17:25.

II: 7:10, 9:15, 11;20, 15:25.

III: 5:10, 9:15, 12:20, 20:25.

Bohater – Kamil SEMENIUK.


Polska – Brazylia 1:3 (21:25, 17:25, 25:21, 23:25)

POLSKA: Janusz, Bednorz (6), Kochanowski (2), Kaczmarek (2), Śliwka (5), Huber (8), Popiwczak (libero) oraz Kurek (12), Fornal (12), Firlej. Trener Nikola GRBIĆ.

BRAZYLIA: Fernando (1), Leal (22), Lucas (6), Alan Souza (19), Mauricio Borges (7), Flavio (11), Thales (libero) oraz Darlan (1), Matheus Silva Goncalves, Bergmann. Trener Bernardo REZENDE.

Sędziowali: Jiang Liu (Chiny) i David Fernandez Fuentas (Hiszpania). Widzów 5280.

Przebieg meczu

I: 7:10, 11:15, 16:20, 21:25.

II: 8:10, 13:15, 16:20, 17:25.

III: 10:8, 15:13, 20:17, 25:21.

IV: 6:10, 9:15, 15:20, 23:25.

Bohater – Joandry LEAL.


Bułgaria – Iran 3:2 (20:5, 25:22, 25:23, 20:25, 15:11)

Brazylia – Słowenia 2:3 (25:27, 25:23, 24:26, 25:21, 12:15)

Turcja – Iran 3:1 (22:25, 25:23, 25:23, 27:25)

Japonia – Słowenia 3:1 (25:23, 19:25, 26:24, 25:21)

Turcja – Niemcy 2:3 (22:25, 44:42, 23:25, 25:19, 12:15)

Bułgaria – Słowenia 0:3 (23:25, 14;25, 21:25)


Grupa 4 (Ottawa/Kanada)

USA – Włochy 0:3 (23:25, 24:26, 20:25)

Kanada – Argentyna 1:3 (18:25, 25:22, 21:25, 20:25)

Kuba – Włochy 1:3 (21:25, 25:22, 19:25, 13:25)

Francja – Holandia 3:1 (25:20, 20:25, 25:19, 25:22)

USA – Serbia 3:1 (23:25, 25:15, 25:23, 25:14)

Kuba – Francja 3:2 (25:18, 20:25, 23:25, 25:22, 15:10)

Kanada – USA 3:1 (25:16, 19:25, 26;24, 28:26)

Serbia – Argentyna 2:3 (26:28, 18:25, 25:18, 25:22, 13:15)

Włochy – Holandia 3:0 (25:18, 25:15, 25:21)