Brazylia rzeczywiście w kryzysie
Brazylijski pomocnik Bruno Guimaraes stawał na głowie, żeby jego zespół wygrał z Kostaryką, ale nic to nie dało. Fot. Caroline Brehman/PAP/EPA
Brazylia rzeczywiście w kryzysie
Sensacja w rozgrywkach grupowych Copa America.
Brazylijczycy, aktualni wicemistrzowie tego turnieju, na starcie ledwie bezbramkowo zremisowali w kalifornijskim Inglewood z reprezentacją Kostaryki.
Przygnębiony Neymar
Potwierdza się, co łamach „Sportu” przewidywał Bartłomiej Rabij, specjalista od latynoskiego futbolu. Brazylijski zespół prowadzi już trzeci selekcjoner w ciągu zaledwie 1,5 roku, ciągle zmieniają się koncepcje. Trudno było więc przypuszczać, że Brazylia prowadzona obecnie przez Dorivala Juniora olśni wszystkich na starcie. Rzeczywiście: nie olśniła. Neymar, najlepszy strzelec wszech czasów, który pauzuje po kontuzji więzadła krzyżowego, z przygnębieniem oglądał mecz z trybun.
Bezbramkowy remis z dużo niżej notowanym rywalem to ogromne rozczarowanie dla fanów „Canarinhos”. Nie pomógł nawet Endrick, obwołany nowym cudownym dzieckiem brazylijskiego futbolu. Młodziutki napastnik, którego za 60 milionów euro (35 mln kwoty podstawowej i 25 mln w ewentualnych bonusach) kupił właśnie Real Madryt, wszedł na 20 minut przed końcem, jednak gola nie strzelił. W meczu z Kostaryką Brazylia oczywiście przeważała, częściej utrzymywała się przy piłce, lecz właściwie nic z tego nie wynikało. Kostarykanie - skupiając się na defensywie - w pełni osiągnęli to, co chcieli. Postawili na piątkę obrońców i ta strategia się opłaciła, nawet jeśli drużynie trenera Gustavo Alfaro sprzyjało czasami szczęście.
Co prawda kwadrans przed przerwą Marquinhos posłał piłkę do bramki, jednak sędzia gola nie zaliczył, odgwizdując spalonego. W słupek trafił jeszcze pomocnik Lucas Paqueta i to by było na tyle. Brazylijczycy oddali 19 strzałów (przy dwóch rywali), jednak tylko 3 zmierzały w światło bramki, a kostarykański bramkarz Patrick Sequeira ani razu nie dał się zaskoczyć.
Kolumbia kontynuuje passę
Liderem tej grupy została Kolumbia, wygrywając w Houston z Paragwajem 2:1. Zawodnikiem meczu został James Rodriguez, fetowany przez kolumbijską publikę, która przeważała na stadionie. Jej ulubieńcy już do przerwy prowadzili dwiema bramkami, zdobytymi przez Daniela Munoza i Jeffersona Lermę. Warto dodać, że Kolumbia jest niepokonana od 24 meczów, czyli od porażki z Argentyną 0:1 w eliminacjach mistrzostw świata, do której doszło 1 lutego 2022 roku. Potem wygrała aż 19 spotkań i 5 zremisowała. - Ważne żeby dobrze rozpocząć turniej, w dodatku przeciw tak trudnemu rywalowi jak Paragwaj - mówił po meczu Rodriguez. Przyznał też, że jego zespół mógł się lepiej prezentować w drugiej połowie, kiedy dał strzelić rywalom kontaktową bramkę (Julio Enciso).
Mecz się wyrównał, na co wskazują również statystyki. „Los Cafeteros” mieli przewagę w posiadaniu piłki, jednak statystyki dotyczące strzałów były wyrównane. Kolumbia oddała ich 14, z czego 5 celnych, a goniący wynik przez większość spotkania Paragwaj 13, z których 4 w bramkę następcy Higuity, Camilo Vargasa. 29 czerwca, w 2. kolejce Brazylia zmierzy się z Paragwajem, a Chile z Kostaryką. W nocy po zamknięciu numeru odbyły się mecze Argentyny (Leo Messi skończył wczoraj 37 lat) z Chile oraz Peru z Kanadą w grupie A.
(pacz)
Kolumbia - Paragwaj 2:1 (2:0)
1:0 - Munoz (32), 2:0 - Lerma (42), 2:1 - Enciso (69).
Brazylia - Kostaryka 0:0