Lamine Yamal (z prawej) sprawił trudności nie tylko defensorom Realu, ale także sędziom. Fot. Alberto Gardin/IPA Sport/ipa-agency.net/SIPA USA/PressFocus


Bramka-niewidka

Od meczu Real - Barcelona minęło kilka dni, ale temat El Clasico nie schodzi na drugi plan.


HISZPANIA

Wszystko przez kontrowersje, jakie wywołał sędzia spotkania Cesar Soto Grado oraz jego asystenci. Szczególne wątpliwości budzi nieuznany gol (?) Lamine Yamala w pierwszej połowie. Hiszpański skrzydłowy skierował piłkę w stronę bramki Andrija Łunina, a Ukrainiec interweniował, będąc całym ciałem za linią bramkową. Z uwagi na to, że LaLiga zrezygnowała z systemu Goal Line Technology, niezwykle trudno było ocenić, czy golkiper zdołał zatrzymać futbolówkę, zanim przekroczyła pełnym obwodem linię bramkową. Powtórki VAR nie dały jednoznacznej odpowiedzi na to, czy gol „Blaugranie” się należał, ale nie było wątpliwości, że ta sytuacja nie zostanie przemilczana. Głos w sprawie zabrał prezydent Barcelony Joan Laporta.


Żądają nagrań!

- Chcę przekazać swoje niezadowolenie wynikające z tego, że w jednym z najważniejszych meczów w globalnym kalendarzu piłkarskim złe wykorzystanie VAR-u psuje nasz plan działania. Nigdy nie byłem wielkim zwolennikiem tego systemu, ponieważ uważam, że sposób, w jaki się go stosuje, odbiera futbolowi spontaniczność. Jednak skoro już jest, jestem za tym, żeby wykorzystywać go do tego, aby unikać błędów, które mogłyby wywołać niesprawiedliwe decyzje – rozpoczął sternik katalońskiego klubu, przechodząc do tematu „gola-widmo”. – Jako klub natychmiast zażądamy od Komitetu Technicznego Arbitrów oraz od federacji hiszpańskiej (RFEF – red.) udostępnienia całości zapisów wideo i audio związanych z tą akcją. Jeśli po analizie tej dokumentacji klub uzna, że doszło do popełnienia błędu w ocenie sytuacji, a tak sądzimy, podejmiemy wszelkie stosowne czynności, żeby to naprawić. Myślimy też o krokach prawnych, które mogą okazać się niezbędne. Jeśli potwierdzi się, że gol był prawidłowy, zawnioskujemy o powtórzenie meczu, jak to się stało w jednym z meczów w Europie po błędzie VAR-u – zaznaczył Laporta, odnosząc się do spotkania ligi belgijskiej Anderlecht – Genk z końca 2023 roku, który rzeczywiście został powtórzony po złej decyzji sędziów odpowiedzialnych za wideoweryfikację.


Skąpy Tebas

Jak poinformowało radio RAC1, Barcelona już rozpoczęła proces ubiegania się o dostęp do pełnej wersji nagrań audio i wideo. Problem polega jednak na tym, że druga strona nie ma zamiaru współpracować z klubem. „Duma Katalonii” miała przejść na drogę prawną, aby uzyskać nagrania poprzez nakaz sądowy. Zapewne mecz nie zostanie powtórzony. Pewne jest jedno – ta sytuacja z pewnością zmusi Javiera Tebasa, szefa LaLigi, aby ponownie przemyślał korzystanie z systemu Goal Line Technology. VAR, jak się okazuje, nie jest wystarczający, szczególnie gdy wideoarbitrom brakowało powtórek z perspektywy linii bramkowej. Musieli swoją decyzję opierać na domysłach, dlatego podtrzymali werdykt „z boiska”. Na Tebasa spadła w ostatnich dniach spora fala krytyki. Fani hiszpańskiego futbolu zarzucają mu skąpstwo, ponieważ żałował pieniędzy na technologię, która rzeczywiście rozstrzygnęłaby, czy Yamal strzelił gola.


Nie pomogło 80 kamer

Z drugiej strony „Królewscy” mają się z czego cieszyć. Zwycięstwo nad Barceloną nie tylko było prestiżowe, ale stanowiło poważny krok w stronę mistrzostwa. „Los Blancos” mają już 11 punktów przewagi nad Katalończykami i tylko kataklizm mógłby spowodować, że ktokolwiek odbierze im trofeum. Jak natomiast klub ze stolicy zapatruje się na ewentualne powtórzenie meczu? – Nie wiem czy był gol. Nikt tego nie wie, nawet sędziowie, którzy mają 80 kamer. To oczywiste, że do uznania bramki arbitrzy potrzebowali pewności, że piłka przekroczyła linię – stwierdził Jeronimo Farre, członek zarządu Realu, odpowiadającna pytania podczas specjalnego sympozjum zorganizowanego przez dziennik „Marca ” oraz Hiszpański Komitet Olimpijski.

Kacper Janoszka